Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

malwin92
Malwina Macioszek
Gniezno

Ostatnio zalogowany
2015-01-20,21:06
Przeczytano: 487/1006110 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Moja relacja z 41 Maratonu w Dębnie
Autor: Malwina Macioszek
Data : 2014-04-09

Jak to pisze blogerka Malvina Pe. Dzisiaj będę „zimną suką” wypowiadając się na temat 41.Maratonu w Dębnie. Powiem wprost co według mnie było ok., a nad czym organizatorzy muszą jeszcze popracować.

Odbiór pakietów startowych przebiegał bardzo sprawnie, no dziwne by było gdyby tak się nie stało, gdy startuje ok. 2500 osób, a pakiety startowe można odbierać było albo w sobotę w godzinach od 10-22 albo tuż przed startem w niedzielę od 7.30-9.30. Osobiście wolę, gdy czip do pomiaru czasu zawarty jest w numerze startowym, a nie do przypięcia do buta.(Na maratonie w Poznaniu również tak było)Pakiet zawierał również proporczyk z reklamą 41. Maratonu w Dębnie, czego nigdy na wcześniejszych biegach nie spotkałam. Koszulka, która była w pakiecie nie nadaje się do treningów, co najwyżej może służyć jako kolejna piżama do spania. Dobra bawełna pozwoli, żeby mój organizm oddychał nawet w nocy.



Pierwszy raz przed biegiem spałam na hali. Trafiła Nam się akurat sala gimnastyczna w Podstawówce. Hala sama w sobie była okej, nie było dużo ludzi, hałasu w nocy też nie było. Czas zatrzymał się trochę w toaletach i prysznicach, w których był tylko jeden kurek do wody. Nie wiedziałeś czy zaskoczy Cię wrzątek czy lodowata woda( w męskim właśnie taka była). Panie pilnujące porządku w szkole służyły pomocą, a nawet dały klucz do Naszej dyspozycji do klasy, gdzie można było podłączyć czajnik, podładować telefon, po prostu było więcej gniazdek niż na hali. Za co bardzo dziękujemy!

Start biegu był o dość wyjątkowej godzinie, bo o 11. Brak stref startowych i pacemakerów, na które dość dużo osób narzekało, mi akurat nie były potrzebne. Swój cel na wiosnę wykonałam już w Rzymie poprawiając czas z października. Maraton w Dębnie chciałam po prostu mieć odhaczony, żeby zdobyć Koronę polskich Maratonów- jak z resztą większość osób, z którymi rozmawiałam. Trasa składała się z 4 pętli- dwóch mniejszych w mieście i dwóch większych, których trasa biegła poza miastem. Dzięki temu kilometry uciekały dosyć szybko- u mnie tylko do 17 km... Należy zaznaczyć, że jeżeli reklamuje się w czasie biegu samochody KIA to nie koniecznie muszą one jeździć praktycznie po zawodnikach. Jest to nie do pomyślenia, żeby na ok 5 km samochód jechał parę centymetrów przy zawodnikach i nagle zjeżdżał w ich kierunku co powodowało, że albo musieli się zatrzymać albo uciekać na boki bo jakiś idiota sobie wymyślił, że zjedzie tym zjazdem.



Punkty odżywcze były rozstawione na trasie stosunkowo często, ale co z tego. Wolontariusze nie nadążali nalewać wody, a przy ostatniej pętli zabrakło im już kubeczków. Dużo osób podbiegało i prosiło o wodę, żeby nalali im do własnych bidonów. W tym momencie żałowałam, że nie wzięłam swojego pasa z bidonem. Pierwsze 15 kilometrów biegło mi się naprawdę dobrze. Później zaczęły się problemy. Ból brzucha i problemy z oddychaniem nie są tutaj wynikiem nieprzepracowanych dni treningowych, których u mnie jest naprawdę mało. Na 17 km zatrzymałam się, żeby wyrównać i złapać oddech. Równocześnie z zatrzymaniem się moja głowa zaczęła słabnąć. Łzy zbierały się w oczach, ale wiedziałam, że nie mogę tak po prostu zejść z trasy to nie w mojej naturze tak szybko się poddać. Kolejny przystanek na ok 25 km-powtórka z rozrywki.

Ból brzucha powracał co chwile, a po wybiegnięciu z miasta toi toi jak nie było tak nie ma. Do 30 km pomimo kilku przystanków i przejściu na marsz utrzymywałam tempo ok. 5:35/5:40, czyli tak jak chciałam. Ból brzucha i problem żołądkowy po 30 km wrócił z pięciokrotną mocą. Zeszłam z trasy, docieram do punktu medycznego prosząc o chusteczki, papier toaletowy, ręcznik papierowy cokolwiek. Pani oferuje mi gazik. Rozmiar 4cmx4cm… nie wiedziałam, czy mam się w niego wysmarkać, podetrzeć tyłek czy otrzeć łzy. Kolejny punkt medyczny znowu brak jakiegokolwiek papieru. Moja bezradność sięgnęła najwyższego poziomu. Ryczę jak dziecko. Myśl o zejściu z trasy miałam na każdym stawiającym kroku, ale wiedziałam, że marząc o zdobyciu korony będę zmuszona przyjechać tam jeszcze raz. Nie wiedziałam co mam robić.



Pierwsza myśl, zadzwonię do mamy-to zawsze pomaga. Ale co zrobi mama jak jest prawie 300 km stąd a do tego jeszcze ją niepotrzebnie zdenerwuje. Zadzwonię do Mateusza, przecież też tu biegnie to po mnie przyjedzie… tak jasne. Po pierwsze to nie ma przy sobie telefonu, po drugie i tak by nie wjechał na trasę autem… Mijają mnie kolejni zawodnicy, zachęcają do wspólnego truchtu, bo jeszcze tylko 7 km. 500 metrów trucht, 500 metrów spacer… wtedy co szłam to w głowie miałam tylko jedno „ jak będziesz więcej szła to na mecie będziesz jeszcze później” Na trasie spotkałam dużo ludzi, którzy mieli podobne problemy żołądkowe, jelitowe co ja. Wbiegnięcie na 40 km do miasta normalnie napawał by optymizmem, ale zamiast zbliżać się do mety my się oddalaliśmy, żeby zrobić jeszcze małe(kolejne) kółeczko wokół miasta. Meta.

Jedyne o czym marzyłam przed ponad 20 km to pójść do ubikacji załatwić swoje potrzeby i wziąć prysznic. Po ukończeniu biegu biegacz powinien dostać kawałek czegoś do przegryzienia jak i napój izotoniczny ( nawet wzięty z pakietu regeneracyjnego ). Oprócz medalu i folii nie było nic więcej. Trzeba było przejść ok. 1000 m, żeby wystać swoje w kolejce po odbiór posiłku regeneracyjnego. Pasta party (makaron z sosem i mięsem oraz druga wersja dla wegetarian), jak i posiłek regeneracyjny(grochówka, kiełbasa+bułka, w torbie piwo, 2 Grześki, izotonie i paczka makaronu) były naprawdę dobre co rzadko zdarza się na biegach.



Jak na najstarszy maraton w Polsce spodziewałam się dopięcia wszystkiego na ostatni guzik. Słuchając usprawiedliwień, jednego z mieszkańców tych okolic, że „ Orlen Warsaw Maraton zabrał im wszystkich sponsorów” to według mnie nie jest to wytłumaczenie. Organizując 40 lat maraton, dla stosunkowo małej liczby uczestników (porównując do innych biegów w kraju) oczekiwałam naprawdę biegowego uderzenia...

Start w maratonie, organizacja biegu i cały wyjazd oceniam na 3++.

Oficjalny czas jaki uzyskałam to 04:23:16 co dało mi 31 miejsce w Kategorii K20.

Źródło tekstu - run4beautyandfun.blog.pl



Komentarze czytelników - 28podyskutuj o tym 
 

Kamus

Autor: Kamus, 2014-04-11, 09:45 napisał/-a:
Dębno to Dębno! Biegałem tam 8 razy.
Nocleg na sali w SP.3 fantastyczny. Nie ma już tylu "Bengajowców",kąpiel brałem przed snem - nie było ścisku pod prysznicami:), po maratonie także.Sporo nowicjuszy maratońskich - to raduje.
Szczególnie "podoba" mi się wpis facia z rozkraczonymi brzydko nogami.
Ćwierkają skowronki u mnie w Smogorzewcu: czemu nie zabrać Mistrzostw Polski Kobiet do "wypasionych" komitetów organizacyjnych :)
Maraton to WIELKA PRZYGODA NA TRASIE NAS I OBOK NAS.Maraton to także oddalenie od zwariowanego czasem świata i okolicy :)
Ale się wymądrzyłem:)
Kochani biegajcie i przeżywajcie to co jest w WAS.
Serdecznie Pozdrawiam

 

Magda

Autor: Magda, 2014-04-11, 11:24 napisał/-a:
ja byłam w Dębnie 3 razy, raz startowałam

to najlepszy maraton w Polsce, bo nigdzie tak się nie starają dla biegaczy, będąc tam człowiek czuje, że jest święto i wszyscy są dla niego

takiego dopingu jak tam nie spotkacie na żadnej trasie w Polsce

i takiej wyżerki też nigdzie nie znajdziecie




to bezapelacyjna stolica polskiego maratonu

 

tbwawa

Autor: tbwawa, 2014-04-11, 13:58 napisał/-a:
Pojechaliśmy do Dębna pobiegać!!! Spanie na hali - super, zawsze kogoś poznaję i jego historię życia. Co do stanu trasy, wiem powinien być tartan :), co do WC - wokół był las :), koszulkę - można komuś przekazać (była kiedyś zbiórka pamiętacie).Byłem zdegustowany postawą biegaczy na trasie, którzy mieli pretensje do młodych i przejętych ludzi o brak wody i kubków... Jeżeli komuś się nie podoba i chce biec w idealnych warunkach to niech pisze się na bardziej komercyjne biegi... Zresztą organizator przed startem przepraszał za komplikacje wynikające z dużo większego zainteresowania biegiem, zaskoczyła ich ilość chętnych...
Za rok też pobiegnę... nawet jak będę musiał spać w śpiworze na ławce, biec ze swoim bidonem itd. Pozdrawiam i do zobaczenia na innych niekomercyjnych biegach....

 

Artur Solec

Autor: Artur Solec, 2014-04-11, 16:04 napisał/-a:
ok rozumiem, że można mieć pretensje o stan drogi, o małą ilość toi toi, o kiepskie żarcie, słabą koszulkę i inne durne pierdoły, które są jakże bardzo ważne dla ambitnych "biegaczy". ale nie rozumiem jak można mieć pretensje do wolontariuszy o brak kubków czy szybkośc nalewania wody. przecież to były dzieciaki szkolne, które chciały pomóc, pewnie nie biorąc za to nic w zamian. chciały być częścią tego wielkiego wydarzenia i ja im z to dziękuję. czy to, że stanąłem na parę sekund żeby dostać wodę aż tak bardzo wydłużyło mój czas, na tyle, żeby stracić podium ? nie. nie biegam w czołówce więc jedyne co mogę wygrać to zadowolenie z ukończenia biegu. bardzo mi się podobała postawa wolontariuszy i twierdzę, że stanęli na wysokości zadania.

 

waldekp

Autor: waldekp, 2014-04-11, 19:13 napisał/-a:
moje odczucia podobne do jednego z przedmówców, można mieć pretensje o różne rzeczy, w końcu jak kiedyś ktoś zauważył "mamy demokrację", jednak krytykowanie wolontariuszy-dzieciaków, że niby za wolno nalewają, nooo ....... ręce opadają;
zrozumiałem, że bolał brzuch, ale widocznie bieganie za tojką mocno zaszkodziło głowie autorki,
Maraton Dębno zdecydowanie ma klimat, impreza bardzo udana,
fantastyczny przyrost frekwencji rok do roku
Tak Trzymać!

 

Autor: krzysztof4, 2014-04-12, 18:46 napisał/-a:
Mój trzeci pod rząd maraton w Dębnie,świetna atmosfera,wspaniali ludzie,oby tak dalej!!!
Będę wracał tam co roku o ile zdrówko dopisze,nawet jeśli nie będzie koszulki,picia,medalu, bo to dla mnie sprawa drugorzędna.

 

Autor: fagalto, 2014-04-17, 15:55 napisał/-a:
LINK: http://dawnrunnin.blogspot.com/2014/04/4

Z Twojego opisu wynika, że nie byłaś przygotowana fizycznie do przebiegnięcia maratonu. Jestem pewien, że po odpowiednim treningu, Twoja relacja wyglądałaby dużo bardziej pozytywnie.

 

Truskawa

Autor: Truskawa, 2014-04-17, 20:18 napisał/-a:

 

michu77

Autor: michu77, 2014-04-18, 10:38 napisał/-a:
...nic dodać, nic ująć...

 

MaszkaA

Autor: MaszkaA, 2014-05-06, 00:01 napisał/-a:
i to jet bardzo dobry komentarz :-)

 



















 Ostatnio zalogowani
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
Admin
09:06
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
piotrhierowski
08:30
Tronidos
08:25
sparrow
08:24
kris64
08:21
Romin
08:18
Arasvolvo
08:17
Henryk W.
08:03
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |