Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Gulunek
Marek Mróz
Malbork
Pasja Czyni Wolnym

Ostatnio zalogowany
2018-02-18,11:44
Przeczytano: 262/85421 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.8/13

Twoja ocena:brak


Nie tylko ja jestem nienormalny...
Autor: Marek Mróz
Data : 2010-07-21

Ktoś powiedziałby tylko 103 zawodników ukończyło XII Bieg o Kryształowa Perłę Jeziora Narie w Kretowinach w upalną sobotę 10.07.2010. Powiem aż tylu !!!!

Ten nietypowy z racji 33km dystansu bieg, powinien mieć przyprawione w nazwie trochę z surwiwalu i pustyni, gdyż to co się działo na trasie przekracza wyobraźnię. Ale zacznę od początku. Ten start to moja kolejna wycieczka wspomnieniami do lat szczenięcych, nad wspaniałe jezioro Narie gdzie wielokrotnie spędzałem czas jako dziecko i dręczyłem biedne bezbronne żaby.
Sobotni poranek, Wrumm... Trach... Bach... i padaka WRC LPG odpaliła, do Kretowin dotarliśmy szybko i sprawnie rozkoszując się Klimą z krainy wystających łokci ;-)))



Do startu w tej imprezie udało mi się „namówić” Serdecznych przyjaciół ze Stargardzkiego Związku Weteranów Lekkiej Atletyki ze Stargardu Szczecińskiego, jednego z Gdyńskich pumowiczów, oraz kompana z tras treningowych i klubu Lks Zantyr Sztum, dla którego miał być to pierwszy tak długi bieg. Po dotarciu rankiem do Kretowin i zalogowaniu się w biurze zawodów zacząłem mieć... wyrzuty sumienia. Z nieba lał się żar. Dyskomfort mentalny związany z narażeniem kolegów na „niezbyt” sprzyjające warunki biegowe, złapał mnie za gardło.



Po przygotowaniu „koksów” na trasę, udaliśmy się na nietypową rozgrzewkę polegającą na schowaniu się w cieniu... 10:15 i start. Zaplanowałem po prostu przetrwać, jakikolwiek bieg na wynik w tak extremalnych warunkach godził w zdrową logikę i postanowiłem biec jak na długim wybieganiu.



Początek trasy to drogi asfaltowe, oferujące sporadycznie trochę cienia, który skwapliwie wykorzystywali wszyscy na trasie.



O ile do 17km trasa była do zniesienia „tylko” asfalt rozpalony do temperatury patelni i „wiszące” upalne powietrze. Na szczęście dobrze zaopatrzone punkty odświeżania i zainteresowanie ambulansu naszą paczką dodawało otuchy.



Dodatkowo spotkaliśmy się z niesamowitą pomocą ludzi na trasie, ich spontaniczność i radości z pomocy nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć. Na trasie pilotował nas wspaniały młody człowiek na rowerze, który podawał nam wodę, w mijanych miejscowościach ludzie polewali nas wodą, podawali ja również w butelkach i kubkach. Dziękuję im serdecznie w tym miejscu, pomogli nam ogromnie tego dnia.



Po 17km rozpoczęła się gehenna. Rozpalona polna piaszczysta droga słaby wiatr lub jego brak sprawiał, że w płucach się gotowało. Temperaturę było dosłownie słychać. Charakterystyczne cykanie świerszczy i trzeszczenie zboża dawało do myślenia. A na domiar złego przejeżdżające od czasu do czasu samochody wzbijające tumany kurzu, którym trzeba było oddychać. I te niekończące się podbiegi!

Każdy z zawodników tęsknie wypatrywał skrawka cieniu. Jednak tylko czasami na horyzoncie pojawił się jakiś krzaczek, drzewo czy cokolwiek co dawało nadzieje choć na chwile na schowanie rozpalonego ciała. Biada temu, kto nie włożył obowiązkowej czapeczki. Wtedy tylko pomoc okolicznych mieszkańców w postaci butelki z zimna wodą wylanej na głowę, lub prysznic z węża do podlewania ogrodu, dawała siły na kolejny etap trasy.



Do mety dotarłem wyczerpany jak nigdy, przez moment bałem się zdjąć buty, gdyż to co czułem na stopach nie wróżyło nic dobrego. Po ochłonięciu, chwili w cieniu i pochłonięciu kilku ogromnych kawałków arbuza, wszedłem do jeziora. Ochłoda po tak ogromnym wysiłku była lepsza niż perspektywa finałów piłkarskich MŚ.
Start naszej Paczki był bardzo udany. Przede wszystkim ukończyliśmy wszyscy bieg w tak extremalnych warunkach, co samo w sobie jest sporym wyzwaniem.
Koleżanka Magda zajęła III miejsce w kategorii open kobiet i II w kategorii wiekowej, Koledzy Wiesław i Henryk II miejsca w swoich kategoriach, kolega Mirosław zbudował się pod jesienny maraton.








No i Arbuzy na mecie... Bezcenne ;-)




Pragnę jeszcze wspomnieć o ciekawym zdarzeniu chyba najbardziej obrazującym ten niesamowity dzień. Podczas naszej stacjonarnej rozgrzewki jeden z biegaczy obok rozmawiał przez telefon. Nagle niespodziewanie zwraca się do nas z ze zdziwieniem i zakłopotaniem – Przepraszam czy Panowie też tutaj biegają? Tak odpowiadamy zdziwieni jego niezbyt mądrym pytaniem zważywszy na nasze stroje, przygotowaną wodę i odparowujący stres startowy.

Widzisz Kochanie – zwrócił się nasz rozmówca spokojnym głosem do słuchawki – nie tylko ja jestem nienormalny. To chyba najbardziej oddaje warunki w jakich przyszło nam pokonać malowniczą i wymagającą trasę biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie ;-)

To był udany wyjazd i wspaniała impreza, mimo iż po biegu paskudnie skręciłem kostkę i mam przymusowy postój, Narie zawsze będzie w moim biegowym kalendarzu.

Ze sportowym Pozdrowieniem. Marek Mróz vel. Gulunek





INFORMACJA POSIADA MULTI-FORUM
POROZMAWIAJ
Biegi

XV Bieg o Perłę Jeziora Narie - Kretowiny, 6.7.201...

45
2014-05-07
Biegi

2012 - XIV Bieg o Perłę Jeziora Narie

59
2012-07-14
Biegi

2011 - XIII Bieg o Perłę Jeziora Narie

42
2011-07-19
Biegi

2010 - XII Bieg o Perłę Jeziora Narie

47
2010-07-28
Biegi

2009 - XI Bieg o Perłę Jeziora Narie

40
2009-11-06
Biegi

2008 - XI Bieg o Perłę Jeziora Narie

28
2008-07-22
Biegi

2007 - XI Bieg o Perłę Jeziora Narie

2
2007-07-10
Biegi

2006 - XI Bieg o Perłę Jeziora Narie

11
2006-07-14
Biegi

2005 - XI Bieg o Perłę Jeziora Narie

11
2005-07-26




















 Ostatnio zalogowani
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
rolkarz
21:46
Rehabilitant
21:44
entony52
21:38
valdano73
21:36
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |