Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 241 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Kawałek Pięknego Życia
Autor: KazimierzMusiałowski
Data : 2005-03-07

Mam na imię Pirat ,mój ojciec to Apasz z Bankowców ,mama Jemioła z Kordegardy. Któregoś sierpniowego dnia zabrał mnie mój nowy pan wraz z córkami. Fajnie jechało się samochodem-po raz pierwszy, płakałem i lizałem szyby. Dziewczynki wraz ze mną. W moim nowym domu wszystko na mnie czekało. Nowa pani powiedziała mi, że jej się wyśniłem.
Każdy ma jakieś zajęcia. Najbardziej dogadza mi pani. Na spacerach wszyscy mnie podziwiają , jednak ja uwielbiam las. Chodzę tam wraz z koleżanką pani i jej piskiem , Funią –suczką. Podoba mi się. Cudownie jest w lesie słuchać ptaszków, biegać z koleżanką, szurać grzbietem po ściółce. Las to najpiękniejsze chwile mojego życia. Często pan spotykał nas wracając z kolegami z treningu. Kiedy jechał na maraton to tęskniłem ale jak wrócił zawsze coś w jego torbie znalazłem. Musiałem zobaczyć medal. Kiedy już dorosłem zaczęliśmy jeżdzić na wystawy . Nie bardzo miałem ochotę ,mycie, czesanie a potem te nudne spacery wokół. Bywało tak, że otrzymałem nawet medale. Uwielbiałem jechać samochodem. Do pana często ktoś przyjechał. Na początek musiałem głośno szczekać aby było wiadomo kto tutaj rządzi. Często jednak chorowałem. Długie włosy zawsze szybko się moczyły na deszczu. Bywało ,że nie bardzo miałem ochotę na spacer. Często moi państwo mówili do mnie ja wszystko rozumiałem. Raz to była śmieszna historia z innym pieskiem kolegi mojego pana- Michała. Pan wysłał list i pieniążki a ten pies już prawie je zjadł-wyleciały z listu na podłogę. Mam bardzo dużo wspomnień znad morza. Kiedyś bolało mnie ucho i w trakcie zastrzyku narozrabiałem w gabinecie lekarskim w Wierzchucinie. Mieszkaliśmy w Białogórze i uwielbiałem spacery ponad dwukilometrowe do morza. Spotkałem tam aktorkę Annę Dymną, która mnie pięknie głaskała i przytulała. Kiedyś nawet ugryzłem swego pana w dłoń-nie chciałem wejść do morza. Lecz najbardziej wrednie potraktowałem swojego lekarza pana Czarka, kiedy chciał mnie pogłaskać także ugryzłem go w dłoń. Powiedzieli potem, że mam charakter. Kiedy raz do roku były kolęda ,musiałem być także z domownikami bo inaczej tak rozrabiałem, że ksiądz nie bardzo mógł się modlić. Jednak coraz bardziej tęskniłem za domownikami. Pan albo w pracy albo na treningu. Pani także musiała wychodzić a dziewczynki także spotykały się ze swymi sympatiami, lub miały zajęcia w szkole. Nie lubiłem kiedy pan i pani z córką jechały na turniej tańca od rana do wieczora ich nie było. Czasami szczekałem a babcia co mnie pilnowała nic nie mogła zrobić-no bo ja jej w ogóle nie słuchałem. Jednak potem to państwo nadrabiali jechaliśmy do lasu samochodem , nogi coraz bardziej mnie bolały. Smutno się zrobiło kiedy Funia wyprowadziła się do Poznania. Nie było już razem spacerów o 22-giej.Uwielbiałem kiedy pani ugotowała dla mnie specjalne jedzenie-dosyć już miałem tych puszek i suchej karmy. Powoli czułem lata , które przeżyłem. Zrobiłem się wolniejszy i coraz więcej chorób się przytrafiało. Wycięto mi jeden narząd, który był zakażony rakiem. Sikałem wówczas nawet do łóżka swojego pana-nie mogłem tego opanować. Lecz po otrzymaniu sterydów jakoś to przeszło. Przepadałem wręcz za nocami w łóżku pana .Tuliłem się do jego ciała i tak wzajemnie się grzaliśmy. Często pan pokazywał mi medale ,trochę byłem zły bo wyjeżdżał na te swoje maratony i nie wiedział, że tęsknię?! Kiedy wrócił opowiadał, że widział pieska co także przebiegł maraton. Ja na pewno tego nie zrobię. Coraz trudniej jest mi chodzić. Jeszcze sąsiedzi ciągle pytają pana jak piesek .Pamiętam raz pojechaliśmy z panem i panią na maraton do Pucka. Spaliśmy w ośrodku nad samym morzem. Potem ja i pani zostaliśmy w Białogórze ,pan biegał maraton. Zerwała się burza. Ja z panią pod parasolem na plaży , nikogo nie było. Burza nie oszczędziła także biegaczy –jak mówił pan dwa razy przeszkadzała sportowcom. To był mój ostatni pobyt nad morzem. Jest mi coraz trudniej. Przestałem jeść. Pan wziął mnie na badania .Nerki. Kroplówki. Jest mi coraz zimniej, chodzą przy mnie. Są dobrzy jak zwykle. Mnie opanowała niemoc. Tak chciałbym jeszcze pobiegać. Nic nie jem, wszyscy popłakują. Mnie także jest smutno. Sobota ,pan wynosi mnie do sikania ,potem niesie tuli, jestem bezradny i nic już nie pamiętam.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
BeRuS
11:36
GriszaW70
11:31
stanlej
11:29
przystan
11:26
jfb
11:23
dlugipawlo
11:14
BemolMD
11:09
Admin
11:01
Amian
10:52
iron25
10:31
Mikesz
10:20
schlanda
10:12
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |