Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  KOTEK (2006-04-13)
  Ostatnio komentował  Martix (2006-05-20)
  Aktywnosc  Komentowano 15 razy, czytano 110 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

Poniższy wątek jest komentarzem do artykułu
Autor: Mich S., data publikacji: 2006-04-13

Polskie realia...


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

(KOTEK)

 2006-04-13, 15:56
 Polskie realia...
Niestety nie mogę zgodzić sie z wymową artykułu. Domaganie się o wsparcia od państwa, jest tak naprawdę domaganiem się o wsparcie ode mnie, (a także, np.od wszystkich uczestników tego forum). Interesuję się sportem i doznaję miłych wzruszeń, kiedy polscy zawodnicy zdobywaja tytuły i medale. Ale trzeba pamiętać że ci najlepsi(i nie tylko) osiagają sukces finansowy o jakim ja nie moge nawet marzyć. Pewnie przez całe życie nie zarobię tyle co Dudek, Trybański, Małysz, Korzeniowski czy Glinka zarabiaja w ciagu roku. I to jest w porządku, bo są świetni w tym co robią. Ale postulat aby finansować sportowców z budżetu oznacza że my wszyscy mamy się zrzucać po to aby ktoś dostał możliwość zarabiania wielkiej kasy. Jeśli państwo (czyli my) powinno na coś łozyć, to np. na obiekty, aby wszyscy i potencjalni mistrzowie, i zwykli amatorzy, mogli korzystać z tych inwestycji. Jeśli muszę płacić podatki to niech mam z tego piękne parki, boiska, bieżnie i hale. Jeśli trafi się naprawdę jakiś talent, to się i tak wybije. Talent to nie tylko zdolność do biegania, ale też charakter, wola i motywacja.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(H.Witt)

 2006-04-13, 16:26
 Obiekty,obiekty.
I jeszcze raz obiekty. Jak najwięcej różnorodnych obiektów sportowych, w których lub na których mogłaby zajmować sie sportem i rekreacją młodzież i starsi. W to trzeba inwestować bo wtedy będziemy zdrowsi nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Zwłaszcza młodzi ludzie mieliby gdzie spędzać czas pożytecznie. Pod względem dostepności do obiektów sportowych w Polsce jest bardzo żle.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(rydzyk)

 2006-04-13, 18:27
 Władza wie co robi hehe
Władza zamiast na obiekty sportowe wola dawać kase na świątynie opatrzności albo dofinansować pilgrzymke benedykta xvi.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(S)

 2006-04-13, 21:02
 Polskie realia...
Cały nasz system jest chory. Niektore osoby działające w sporcie powinny byc juz dawno odstawione do muzeum figur woskowych.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

()

 2006-04-14, 09:11
 
2006-04-13, 15:56 - KOTEK napisał/-a:

Niestety nie mogę zgodzić sie z wymową artykułu. Domaganie się o wsparcia od państwa, jest tak naprawdę domaganiem się o wsparcie ode mnie, (a także, np.od wszystkich uczestników tego forum). Interesuję się sportem i doznaję miłych wzruszeń, kiedy polscy zawodnicy zdobywaja tytuły i medale. Ale trzeba pamiętać że ci najlepsi(i nie tylko) osiagają sukces finansowy o jakim ja nie moge nawet marzyć. Pewnie przez całe życie nie zarobię tyle co Dudek, Trybański, Małysz, Korzeniowski czy Glinka zarabiaja w ciagu roku. I to jest w porządku, bo są świetni w tym co robią. Ale postulat aby finansować sportowców z budżetu oznacza że my wszyscy mamy się zrzucać po to aby ktoś dostał możliwość zarabiania wielkiej kasy. Jeśli państwo (czyli my) powinno na coś łozyć, to np. na obiekty, aby wszyscy i potencjalni mistrzowie, i zwykli amatorzy, mogli korzystać z tych inwestycji. Jeśli muszę płacić podatki to niech mam z tego piękne parki, boiska, bieżnie i hale. Jeśli trafi się naprawdę jakiś talent, to się i tak wybije. Talent to nie tylko zdolność do biegania, ale też charakter, wola i motywacja.
Największym problemem polskiej lekkiej atletyki jest brak silnych klubów, w których trenować i rozwijać się mogliby seniorzy. Na halowych mistrzostwach Polski w Spale widać było jak na dłoni, że polska lekkoatletyka seniroska istnieje tylko dzięki AWF-om. Nie jest prawdą, że talent i tak się przebije. Źeby wychować jednego Małysza trzeba mieć 10 osób z tym talentem. W Europie Zachodniej istnieją obecnie silne kluby przy dużych firmach, także i państwowych, w których zawodnicy często są zatrudnieni na etatach, pracują w niepełnym wymiarze godzin, a otrzymują pełną pensję. Po skończeniu kariery mają zapewnioną pracę na pełnym etacie i nie zasilają szeregów marginesu społecznego. U nas zlikwidowano kluby wojskowe, policyjne, branżowe, a tym, które jeszcze istnieją rzuca się kłody pod nogi, aby także przestały istnieć. Efekty ? Na mistrzostwach Polski seniorek w skoku w dal wystartowały 3 zawodniczki, a do zdobycia brązowego medalu wystarczyło skoczyć 5,68 m (wynik godny młodziczki). Prezes WKB Piast Jacek Wójcik w czasach swojej kariery biegacza wyczynowego był czwartym zawodnikiem w klubie WKS Śląsk Wrocław na dystansie 1500 m. Z rekordem życiowym z tamtych czasów miałby medal na mistrzostwach Polski.
U nas praktycznie uniemożliwiono finansowanie sportu wyczynowego ze źródeł prywatych, co widzę na codzień pracując w firmie sprzedającej sprzęt sportowy.
A po następnej Olimpiadzie znów będziemy lamentować, że reprezentacja nie zdobywa medali.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jan Huś.)

 2006-04-17, 13:38
 Polskie realia...
Zgadzamsię z tak postawiąną tezą dotyczącą łożenia przez państwo naszych funduszy.W pierwszej kolejnośći należy inwestować w bazę sportową,aby mogli z niej korzystać wszyscy:potencjalni mistrzowie jak wszyscy amatorzy.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(trener la)

 2006-04-17, 22:45
 sport
2006-04-17, 13:38 - Jan Huś. napisał/-a:

Zgadzamsię z tak postawiąną tezą dotyczącą łożenia przez państwo naszych funduszy.W pierwszej kolejnośći należy inwestować w bazę sportową,aby mogli z niej korzystać wszyscy:potencjalni mistrzowie jak wszyscy amatorzy.
Jeśli nie będziemy finansowa w Polsce przy naszym systemie prawno-skarbowym sportu wyczynowego seniorów - to zostanie nam tylko obserwowanie miernych kopaczy w zakodowanej telewizji. A sport amatoerski rozwinie się najwyżej w oparciu o miernych ale już zagospodarowanych weteranów. Takich jak i inwalidów czyli niepełnosprawnych mamy na wysokim poziomie- a kto to finansuje - sponsorzyy???

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(To B)

 2006-04-18, 16:29
 Polskie realia...
...a moze po poprostu trzeba to wszystko zastrajkowac, bo przeciez oni i tak o to nie dbaja. bo czy sie liga odbedzie czy nie, wszystko jedno.
tak wogole to biegi dlugie wogole sa omijane przez pzla, bo jakby patrzec tylko na swiatowe tabele, to warto zauwazyc, ze np. ze na 3km z przeszkodami polacy sa w czolowce. to dlaczego wozi sie 6-8 sprinterow po calym swiecie... aaa, do sztafety, nawet jak zgubia paleczke (to przeciez wypadek). a jesli o sztafetach, to przelajowe mistrzostwa swiata czy europy, tez maja druzynynowa rywalizacje. dlaczego wysyla sie 1-3 osoby na takie imprezy, gdzie kraje o wiele biediejsze od polski sa w stanie wyslac caly sklad... wyslano w grudniu juniorow i sa efekty. to zloto to o wiele wiecej zrobi samym zawodnikom (po pierwsze uwierza, ze naleza do czolowki europejskiej, co moze miec diametralny wplyw na przebieg calej kariery - jesli oczywiscie nie nabiora zniechecenia do tego calego polskiego biegowego systemu, po drugie, jest wieksza szansa znalezienia sponsora - to troche tak jak team 4x400 wczesniej mezczyzn, teraz kobiet - dostaly szanse pokazania sie i znalazly sie prywatne pieniadze; a przeciez te dziewczyny wcale nie sa takie rewelacyjne).
ale co nam tu opowiadac...
moze kiedys ktos z nas bedzie bogaty i serce jego bedzie bilo ciagle do lekkiejatletyki... moze wszyscy sie zbiezemy i cos w koncu zrobimy, bo wielu jest nas z dobrymi pomyslami.

Mich S, pozdrawiam bardzo
To B

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(outsider)

 2006-04-21, 23:30
 Nie prawda.
Nie prawda.
Właśnie, że jest kasa.
O tutaj artykuł:

http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3296182.html

Warszawa: kluby sportowe w "układzie"
Radosław Leniarski, Dominika Dziobkowska 20-04-2006 , ostatnia aktualizacja 21-04-2006 12:58

Największe dotacje od stołecznego biura sportu wywalczył mało znany klub sportowy Orzeł, którego szefem jest Andrzej Szyszko, radny PiS. Ratusz hojnie potraktował też klub Jerzego Hertla, byłego działacza PO zamieszanego w aferę mostową


Co roku warszawskie kluby i stowarzyszenia sportowe starają się o miejskie pieniądze. Nie ma jasnych kryteriów. Dotacje dostają ci, których program szkolenia i organizacji imprez przypadnie do gustu urzędnikom stołecznego biura sportu, któremu szefuje Artur Piłka.

Pieniądze nie dla orłów

Ustaliliśmy, że w 2006 r. największe wsparcie od miasta dostał prawie nieznany Orzeł. Ten klub sportowy przy ul. Podskarbińskiej na Pradze szkoli dzieci i młodzież w lekkoatletyce i tenisie. Od biura sportu dostanie aż 390 tys. zł na zorganizowanie letnich zawodów sportowych. W ogólnopolskim rankingu wyników sportowych klub znajduje się aż na 235. miejscu, w warszawskim na 18. Szefem klubu jest Andrzej Szyszko, radny PiS, wiceprzewodniczący komisji sportu i członek komisji budżetu i finansów.

- To bulwersujące, że najwięcej otrzymała instytucja pana Szyszki. Interesuję się sportem, a nie słyszałem o żadnych osiągnięciach tego klubu - denerwuje się Paweł Czekalski (PO), stołeczny radny.

W grudniu Rada Warszawy podarowała "Orłowi" z budżetu miasta ponad 4 mln zł, m.in. na modernizację stadionu. Wniosek o dotację pozytywnie zaopiniowała komisja sportu, w której zasiada prezes Orła. Od początku 2004 r. miasto przyznało Orłowi ponad 11 mln zł.

Andrzej Szyszko nie chce o tym rozmawiać z "Gazetą". - Sprawdzę, dlaczego właśnie on otrzymał od nas tak dużą kwotę - obiecuje koordynator Marek Chodkiewicz, któremu podlega biuro sportu.

Najciekawsze pomysły ma Hertel

Miasto hojnie obdarowało także Klub Tenisowy "Legia" przy ul. Myśliwieckiej (nie mylić z piłkarską Legią lub CWKS Legia).

Na remont trybun organizacja otrzymała 2 mln zł. Do tego biuro sportu dorzuciło teraz jeszcze 233 tys. zł. KT Legia w rankingu Polskiego Związku Tenisowego (PZT) jest na 74. miejscu w kraju, w Warszawie na 10. Żaden z lepiej ocenianych klubów nie dostał od biura sportu ani złotówki.

- Skąd mam wiedzieć, dlaczego to mnie dali dotację?! Może po prostu moje pomysły były najciekawsze - mówi "Gazecie" szef klubu Jerzy Hertel. - A czy w zasadach przetargu na dotacje jest gdzieś słowo o miejscach w rankingu w sporcie wyczynowym? Nie ma.

Hertel to były starosta i były poseł Platformy Obywatelskiej. Jest jednym z bohaterów afery mostowej (wykorzystywanie towarzyskich i rodzinnych powiązań z rządzącą Warszawą elitą PO do zdobywania zleceń od miasta na nadzór budowy tras: Świętokrzyskiej i Siekierkowskiej). Żoną Hertla jest usunięta z PO również za udział w aferze mostowej Małgorzata Ławniczak-Hertel, wieloletnia warszawska radna.

To właśnie głosy Ławniczak-Hertel i związanych z nią radnych zdecydowały, że 28 kwietnia 2005 roku prezydentowi Warszawy Lechowi Kaczyńskiemu przyznano absolutorium za 2004 rok. Kaczyński kandydował wtedy na prezydenta Polski. Do dziś samorządowy klub radnej Ławniczak wspiera PiS.

Dobre kluby nie dostają ani grosza

- Niepokoi mnie to, że tak dobry klub jak Drukarz, który doczekał się nawet medalistki olimpijskiej w łucznictwie, dostał kilkanaście razy mniej od KT Legia - mówi Marek Rojszyk (SLD), wiceszef Rady Warszawy. - Staraliśmy się o pieniądze na szkolenie dla dzieci, ale nie dostaliśmy z biura sportu ani grosza - mówi Robert Borucki, jeden z rodziców prowadzących Uczniowski Klub Sportowy "Żoliborz". Klub w mistrzostwach Europy juniorów młodszych w pięcioboju nowoczesnym zdobył cztery złote medale, czyli wszystkie do zdobycia.

Dyrektor biura sportu Artur Piłka w piśmie do "Gazety" tłumaczy, że 150 tys. zł Legia dostała "na rozbudowaną ofertę w zakresie organizacji cyklu imprez sportowych", a 83 tys. na "bardzo dobrą, rzetelną, skierowaną do szerokiego grona odbiorców ofertę szkoleniową".

Artur Piłka, który rządzi warszawskim sportem od kilku lat, był już bohaterem tekstów w "Gazecie". Uchodzi za protegowanego Andrzeja Urbańskiego. Startował w konkursie na szefa Totalizatora Sportowego, ale konkurs odwołano - bo jak pisał "Puls Biznesu" - Piłka jako członek rady nadzorczej oceniał pretendentów do fotela szefa spółki, będąc jednym z nich!

Kilka dni Artur Piłka zbierał myśli, by odpowiedzieć, dlaczego tenisowa Legia i Orzeł są pieszczochami władz stolicy. Odpowiedź na piśmie, bo potkanie w cztery oczy wykluczył z powodu natłoku zajęć.

- Dyrektor bardzo zajęty. - Plany mu się zmieniają. - Niestety, już go nie będzie. - Jutro na 100 procent - słyszeliśmy po kolejnych telefonach do jego asystentki.

Wreszcie Piłka napisał, że pieniądze przydziela siedmioosobowa komisja, a oba kluby zaprezentowały bardzo dobre programy.

Mam dość takich odpowiedzi Artura Piłki i jego rządów w warszawskim sporcie. Dość Piłki, który mówił "to smutne, ale nic nie mogę zrobić", gdy kilka lat temu pisaliśmy, jak działacze Skry doprowadzają klub do upadku. Umiera Hutnik, Marymont, Spójnia, a na sport coraz częściej stać tylko dzieci zamożnych rodziców. Tymczasem Piłka z politycznego klucza obsadza dziesiątki etatów. W ubiegłym roku dał 250 tys. zł na kuriozalne mistrzostwa świata dziennikarzy w tenisie, bo twierdził, że miasto na to stać. W tym roku podarował 125 tys. zł na Piknik Olimpijski, bo "to wydarzenie o bardzo dużym zasięgu społecznym i doskonała okazja do promocji stolicy". Piknik organizuje PKOl, którego Piłka jest wiceprezesem!


Warszawiacy chcą wiedzieć, komu, na co i dlaczego urzędnicy i radni dają miejskie (czyli nasze) pieniądze. Zamiast słuchać bajek o organizowaniu kolejnych olimpiad, chcą ścieżek rowerowych, tras dla biegaczy i rolkarzy, otwartych dla mieszkańców boisk i tańszych basenów, cywilizowanego stadionu, nowoczesnej hali i klubów, gdzie króluje sport, a nie warszawski układ dotowany.

------------------------------

Dobra. A teraz na serio.

Artykuł Micha S (81), jest napisany bardzo emocjonalnie. Ale to pewnie dlatego, że autor nie jest jakimś tam amatorem-człapakiem, dla którego ważne jest czy będzie rekord frekwencji na jakiejś amatorskiej imprezie i ile będzie gadżetów od sponsorów w pakiecie startowym.


Parę banałów.
Kasę ma budżet.
Dysponują nim politycy, którzy wydając pieniądze patrzą na (patrz wyżej) oraz ile im to przyniesie głosów wyborców. Finansowanie pielgrzymki to uznania pewnego znanego radia i ojca dyrektora, różne zasiłki, becikowe, wcześniejsze emerytury itp to pozyskiwanie elektoratu.
Jakim elektoratem są sportowcy i to jeszcze lekkoatleci.?

Sponsorzy są, tylko że wolą finansować co innego p Drzymała (to chyba Polska B?), Ciupała, firma ITI i inni wybrali jedną dyscyplinę sportu. Pieniądze jakie tam wydają, wystarczyłyby na pensje dla wszystkich trenerów lekkiejatletyki w Polsce i jeszcze zostałoby sporo dla zawodników seniorów.
Niestety popularność danej dyscypliny, obecność jej w mediach determinuje decyzje tych ludzi.

Finansowanie LA to na dobrą sprawę byłaby działalność charytatywna. Sponsor zaistniałby w mediach tylko wówczas jakby dopadł go zdziwiony dziennikarz z pytaniem "dlaczego to robi?"


--------
Co do istoty sprawy.
Jest szereg dyscyplin,małych klubów , które nie mają co liczyć na finansowanie przez środki prywatne.
Moim zdaniem pozostaje finansowanie z budżetu czy państwa czy samorządu.
Także zawodników seniorów.(Pytania tylko: wszystkich? stypendia? w jakiej wysokości?)
Kasa?
Uważam, że jest. Tylko, że jest dysponowana- patrz wyżej

System, nie znam szczegółów, ale jest zapewne zły.
Ale główny problem jest niestety w ludziach. Autor sam pisze "wycyckac ile sie da za mlodu i do widzenia"


W Polsce nie liczy się głupota ale kasa, zarabiana w niekapitalistyczny sposób.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Admin)

 2006-04-22, 11:21
 Przeczytałem uważnie
Przeczytałem uważnie, i się zdenerwowałem. Teraz już cały weekend mam zepsuty. Nienawidzę polityków, chociaż nie powinno ich się chyba tak nazywać - stadionowych chuliganów też już przecież nie nazywamy kibicami....

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(to b)

 2006-04-22, 16:02
 Polskie realia...
bardzo dobra wypowiedz, outsider.
chcialbym jeszcze zauwazyc, ze obecnym ministrem sportu i szefem sportowym TVP sa byli lekkoatletci... czy to znaczy, ze cos sie ruszy i zmieni?
czy lekkoatletyka bedzie bardziej promowana?
od kilku lat cos sie zaczyna zmieniac, a przykaladem tego sa organizowane w calej Polsce biegi maratonskie, ktore moze z czasem zamienia sie w prawdziwe miejskie festiwale.
pewnie potrzeba troche wiecej czasu na przekonanie polskich 'bogaczy', ze warto inwestowac w bieganie.

zycze wszystkim organizatorom biegow w Polsce duzu duzo wytrwalosci i sukcesu!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(outsider)

 2006-04-22, 23:10
 Jeszcze parę zdań
Na sport, były i są pieniądze w państwach mniej lub bardziej totalitarnych (komunistycznych), aby udowodnić światu wyższość swej ideologii, podkreślić mocarstwowość (komunistyczne Chiny), czy jak brakło chleba dać ludowi igrzyska.

Są pieniądze w krajach "bogatych", gdzie jest zakorzeniona kultura spędzania aktywnie wolnego czasu.

Mogą być w krajach biednych ale pragnących mieć własną wizytówkę na świecie w postaci jakiejś dyscypliny sportu (mam wymieniać pewne afrykańskie kraje?)

W Polsce, moim zdaniem wiele się nie zmieni. Co najwyżej zamiast promowania Zakopanego na olimpijskie miasto przez prezydenta magistra, będzie promowanie Polski na ME w piłce nożnej przez bliźniaków.

Minister sportowiec nawet jakby miał dobre pomysły to sam, w pojedynkę ich nie zrealizuje.

Problem polega na przebudowie całego sytemu ale nie poprzez organizowanie biegów maratońskich, po których to grupa ramoli, przybiegająca w ogonach (to o mnie- jakby co) będzie później w necie urządzała awantury, że medale brzydkie, koszulki za krótkie, kolejki za długie itd (tak na marginesie-w kontekście tych 200zł dla trenerów, nie zawsze wypłacanych w porę, ile na te masówki idzie kasy?) ale poprzez współpracę pomiędzy szkołą (belfer od WF-u) a klubem, organizowanie biegów na 100-3000m, na osiedlach, zawodach szkolnych, gdzie trenerzy klubowi wyłapywaliby najzdolniejszych, znalezieniem pieniędzy na klasy o profilu sportowym przy szkołach z internatem, dla ludzi mających wiedzę i doświadczenie, którzy mogliby tam pracować (naprawdę nie można komuś zwrócić kosztów dojazdu?), zapewnienia młodym ludziom właściwego szkolenia, które da im długofalowy rozwój a nie krótkotrwały splendor sfrustrowanym belfrom, zorganizowania finansowania klubów, który umożliwi im właściwe funkcjonowanie (pensje dla trenerów, stypendia) itd

Tylko przypuszczam, że system ten jest wygodny dla zbyt wielu osób i tu jest problem z jego zmianą.

Teoretycznie jakby ktoś miał kupę kasy, to mógłby jako hobby założyć własny klub. Koszt budowy samej bieżni bez trybun nie jest wielki. Zaadaptować jakiś budynek na halę sportową, ewentualnie wybudować nową- gdzieś na granicach miasta (tani grunt). W klubach wielu nędza, więc można najzdolniejszych wziąć do siebie.
Odradzałbym finansowanie istniejących: raz, że są tam jakieś układy; dwa prawo do gruntu ma zazwyczaj samorząd (czytaj: politycy).

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(Ł.Panfil)

 2006-04-22, 23:32
 c.d.
Zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Jeżeli jednak chodzi o lekką atletykę nie sądze iż powodem jej słabości jest brak obiektów. W każdym małym miasteczku istnieje jakiś stadionik z żużlową bieżnią. To w zupełności wystarczy na zapoczątkowanie przygody ze sportem. Zaryzykuję twierdzenie, że nawet stadion nie jest potrzebny do rozwijania młodych talentów. Wystarczy kawałek przestrzeni i przede wszystkim chęci wychowawcy. Uważam ten ostatni element za najważniejszy i podstawowy czynnik potrzebny do pchnięcia naszej Królowej na właściwe tory. Najprostszy przykład mam tuż pod nosem: w niewielkiej wiosce bez żadnyhch obiektów, wyłącznie z szeroko rozciągającymi się polami, ze szkolnym korytarzem, który zamieniał się po zajęciach lekcyjnych w prowizoryczną salkę LA, mój Tata stworzył silną lekkoatletyczną grupę juniorów. Były to lata 70te gdzie wszystko było prowizoryczne! A jednak w takich warunkach doprowadził on Marię Jabłońską do brązowego medalu Mistrzostw Europy Juniorów w rzucie oszczepem i do rekordu Polski w tejże konkurencji i kategorii wiekowej - 55,18. Tak moi państwo, jednak tacy ludzie to pasjonaci, poświęcający się bezgranicznie temu co robią.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jagoda)

 2006-05-19, 13:12
 Polskie realia...
W jaki sposób mają wyrosnąć sportowcy? Moje dziecko chodzi do 3 klasy podstawówki. WF - to paranoja, jakieś zajęcia (rzucanie piłki, skakanie na skakance, ew. stanie w kącie i patrzenie jak chłopaki grają w nogę) z paniami od "zwykłych" lekcji (czyt. bez wuefisty) lub wyjście do parku na huśtawki. SKS dla 3-ch klas istnieje, ale z tego co wiem to tylko dla chłopaków.(??!!)
Oczywiście istnieją kluby sportowe, fitnesy i inne, ale odpłatnie. Nie każdego rodzica stać, aby wyłożyć miesięcznie ze 100zł na zajęcia sportowe.
... i dziwić się w starszych klasach, że dziewczyny są leniwe, albo co drugi WF mają okres.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Martix)

 2006-05-20, 09:35
 
Jak mamy ministra Lipca-byłego sportowca chodziarza to miejmy nadzieję że i nam biegaczom będzie lepiej i ten sport będzie bardziej krzewiony przez odpowiednie finansowanie go.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
marianzielonka
22:56
mario1977
22:55
witul60
22:42
cierpliwy
22:03
Chudzik
21:58
Stonechip
21:43
przystan
21:41
Admirał
21:41
marekcross
21:36
Piotr Fitek
21:25
johnlyndon
21:24
Fred53
21:03
INVEST
20:59
jacek50
20:58
stanlej
20:43
rezerwa
20:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |