Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
255 / 292


2021-03-20

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
VII Dziwnowska Liga Biegowa - 1 bieg. ??? (czytano: 1521 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/profile.php?id=100057105234592

 

Pierwszy mój start w 2021 roku. 13 marca, Dziwnów, 5 km, godzina 19.00.

Tydzień czasu przymierzałem się do opisania tego startu, ale jakoś mi się to nie udawało. Wreszcie się udało.

19:00, czyli nocny bieg, drugi taki mój bieg. Pierwszy był w Świnoujściu. Nie chciało mi się za bardzo jechać po nocy rowerem (taki środek lokomocji przewidziałem na biegi w 2021 roku), ale kilka lat startuję w DLB, więc pojechałem siłą przyzwyczajenia.

Jaka forma? Myślałem, że niezła, chociaż w zimie biegałem tylko szóstki i dwa razy miałem dłuższą przerwę w treningach (pierwszy raz 6 dni - ból kręgosłupa, drugi raz 7 dni - przeziębienie, jeszcze 3-dniowa przerwa z powodu za niskich temperatur). Za to przed startem biegałem 21 razy pod rząd i miałem tylko jeden dzień bez biegania, dwa dni przed startem. Czasy od 21:59 do 29:51, czyli w tempie lepszym niż 5 min/km, dla mnie w szybkim tempie. Robiłem więc wytrzymałość codziennymi biegami. Dawniej mi się to też zdarzało. 6 marca bez specjalnych przygotowań pobiegłem sprawdzian na 5 km na mojej pagórkowatej szosowej trasie T1 w czasie 21:51. Pod koniec 2020 roku, 24 listopada przebiegłem 5 km w czasie 21:02, 28 listopada poprawiłem się na 20:52. 13 grudnia pobiegłem na 7 km i międzyczas na 5 km, to 21:10. Były to wirtualne biegi w ramach Zimowej Ligi Biegowej w Wolinie. Wszystko to przy bieganiu na treningach szóstek. Mogłem więc przypuszczać, że koło 21:15, czyli w tempie 4:15 min/km mogłem się zakręcić, a może koło 21:00?

Dwie noce przed startem przepracowałem. W dniu startu starałem się to odespać. Nie udało się to całkiem. Rano waga 77,1 kg, więc nie jest tak źle jak było jeszcze niedawno. Pogoda była deszczowa. Lało czasem jak z cebra. Myślałem - jak tak będzie to jechać czy nie jechać? Prognoza była taka, że deszcz pod wieczór miał przestać padać i przestał, więc nie miałem wymówki, żeby nie jechać. Tuż po 12 zjadłem na obiad zupę z chlebem. Miałem jak zwykle w sytuacjach przedbiegowych zjeść makaron, ale była zupa, więc zjadłem. Koło 16 - trzy kromki chleba z masłem i miodem, herbata. Posiłki przed biegiem są bardzo ważne.

Teraz jeszcze jeden szkopuł - jak się ubrać. Zdecydowałem, że ubiorę się jak do biegu (koszulka z krótkim rękawem, bluza biegowa, legginsy, grube skarpety, buty biegowe) plus zapinana bluza dresowa. Temperatura miała być koło 5 stopni, więc na głowę oprócz kasku albo czapka przeciwdeszczowa z daszkiem albo czapka biegowa (w ostatniej chwili zdecydowałem się na czapkę). Trudno się ubrać na rower - szkopuł w tym, aby nie zmarznąć i się nie spocić.

17:15 - temperatura 7 stopni, 17:32 - ostatnie spojrzenie na termometr - 6 stopni.

Wyjazd rowerem o 17:43, ale tuż po wyjeździe postanowiłem dopompować tylne koło, więc licząc na to dwie minuty - godzina wyjazdu przesunęła się na 17:45. Jechałem w średnim tempie - nie za szybko nie za wolno, chociaż mogłem wolniej oszczędzając więcej energii. Wierzchnia bluza była rozpięta i jakoś udało mi się nie spocić za bardzo. Za to trochę przemarzły mi palce u nóg, chociaż założyłem grube skarpetki. Przyjazd na miejsce startu - 18:29, czyli czas przejazdu 44 minuty.

Brama startowa już była postawiona, biuro zapisów czynne, więc poczekałem chwilę w kolejce i się zapisałem. Chwilę pogadałem ze znajomymi i już trzeba było się rozgrzewać. Rozgrzewka standardowa około 15 minut. Jeszcze przy skręcie na metę zaznaczyłem piaskiem gdzie skręcać. Miałem biegać bez czołówki bo takowej jeszcze nie posiadam (nie trenuję w nocy), ale organizator wypożyczył mi takową, więc pierwszy raz w życiu wykorzystałem to urządzenie.

Godzina 19:00 - ciemno wszędzie głucho wszędzie - co to będzie co to będzie. Na starcie i na pierwszych setkach metrów co prawda było widno, głucho też nie było, ale tak sobie przypomniałem ten wierszyk. Stanąłem na początku, żeby jak zwykle szybko zacząć.

START
Biegniemy pod górkę w stronę morza i skręt w prawo na promenadę. Początek szybki, ale szybko też zwolniłem. Przede mną było sporo biegaczy no i co rusz ktoś mnie wyprzedzał. Wreszcie wyprzedził mnie mój stały konkurent Zdzisiek. Przyspieszyłem starając się go przytrzymać, ale nie udało mi się to. Wyprzedziłem za to Marcina. Lampy się skończyły, więc włączyłem czołówkę. Cały czas prosto i później w prawo. Zawahałem się trochę przed tym skrętem, zwolniłem. Było potem z górki, Marcin mnie wyprzedził. Nie udało mi się go przytrzymać. Teraz biegłem po chodniku. Czołówka nie była potrzebna, bo świeciły lampy, ale nie wyłączałem już jej do końca biegu. Dobiegam do ronda, gdzie kończy się Dziwnów, jeszcze kawałek i półmetek.

Obiegłem pachołek z prawej strony i biegnę do mety. Z naprzeciwka mijam najpierw biegaczy potem kijkarzy. Dobiegam do skrętu w prawo na promenadę. Wyprzedza mnie Krzysiek. Jest pod górkę. Jakoś nie mam siły się go przytrzymać. Skręt w lewo na promenadę i jest z górki. Najpierw jest ciemno, potem jasno i blisko do mety. Wyprzedza mnie Weronika. Też nie zdołałem się jej przytrzymać. Zbieram siły na finisz. Jedna toaleta, druga toaleta, trzecia toaleta i skręt w lewo do mety. Teraz jest z górki, więc przyspieszam, ale Weroniki już nie dogoniłem.
META

Wyłączam stoper. Patrzę po chwili, a on dalej chodzi. Wyłączam więc odpowiednim przyciskiem, a czas biegu zarejestrował się jako międzyczas. Poprzednio w takiej sytuacji na tej samej trasie wykasowałem pomiar. Czas 22:17 (tempo 4:27 min/km). To nie pomyłka - minutę słabiej niż moje przewidywania przed biegiem. Byłem w lekkim szoku. Co nie zagrało?

Chwila odpoczynku i zbieram się do domu. Czas wyjazdu - 19:30, czyli szybko się zebrałem. Po drodze minąłem Zdziśka. Powiedział - musisz więcej trenować. Odpowiedziałem - trenuj sobie a ja sobie. Jeszcze przyjdzie czas rewanżu. Teraz jakby było lekko pod wiatr. Przy tablicy Dziwnów włączyłem jak zwykle stoper. Wyłączyłem światła na dynamo, bo jechałem teraz na dobrze oświetlonej ścieżce rowerowej. Dojechałem do Międzywodzia. Za Międzywodziem już gorsze oświetlenie, więc oświetlenie rowerowe musiałem włączyć. Ciężko się pedałuje z włączonym dynamem. Dojechałem w końcu do Kołczewa. Na górkę przed Kołczewem ledwo wjechałem. Czas Dziwnów - Kołczewo (tablice) 39:02. Jeszcze kawałek i już w domu - 20:18. Powrót zajął mi 48 minut, czyli 4 minuty wolniej niż dojazd na bieg. Zawsze było szybciej. Nieco ponad 2,5 godziny zajął mi ten start. Nieźle.

Po przyjeździe zacząłem myśleć - czemu tak słaby czas. Do jakich wniosków doszedłem? Po pierwsze - nie taki słaby. Według WMA Road age-grading calculator 2015 - współczynnik procentowy - 70,53%, czas 18:25. Ale 26 sekund wolniej niż tydzień temu na podobnej trasie - to bardzo dużo. Myślę, że sporo sekund straciłem w głowie. Kilometr przed metą, gdy mnie wyprzedzano, nie zdołałem przyspieszyć. Tutaj straciłem dużo. Nocny bieg też nie był moim sprzymierzeńcem. Dojazd rowerem też nie przysporzył mi sił. Był to mój pierwszy dłuższy wyjazd rowerem tego roku. Brak dłuższych wybiegań od 10 km, za szybkie treningi na szóstkach to nastąpi winowajcy. Jednak najważniejsze - nie za bardzo się skupiłem na biegu. Trzeba było się skupić i wykorzystać wszystkie siły.

Czołówka biegu:
1. Arkadiusz Borysiuk 17:43
2. Piotr Stępień 19:47
3. Damian Caruk 20:39
4. Igor Dąbkowski 20:55
5. Przemysław Troszczyński 21:06
5. Zdzisław Kowalski 21:06
7. Marcin Zych 21:29
8. Krzysztof Wilczyński 21:54
9. Weronika Bysiak 22:14
10. Jarosław Kosoń 22:17
11. Dariusz Bojzan Jr. 22:30
12. Emilia Wolińska 22:34
13. Andrzej Woliński 22:50
14. Dorota Kowalska 23:01

Wystartowało 45 osób. W kategorii zająłem 2 miejsce. Czemu nie przytrzymałem się Krzyśka? Byłby wynik taki jaki zrobiłem tydzień temu. Przegrałem, ale mogłem przegrać jeszcze bardziej. Czas koło 21:00 na piątkę dla mojego wieku jest rewelacyjny i tego trzeba się trzymać. Zdzisiek zakręcił się koło tego czasu, więc pobiegł świetnie. Trudno będzie go pokonać.

Za dwa tygodnie następny bieg. Pierwszy tydzień - zwiększam dystans na treningach, drugi tydzień szósteczki i wyluzowanie. Podczas biegu pełna mobilizacja.


link - strona Dziwnowskiej Ligi Biegowej
zdjęcie - organizator. Na starcie. Gdzieś się z tyłu zawieruszyłem, bo potem wyszedłem do przodu z prawej strony (z lewej strony zdjęcia).


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
18:36
TBorówka
18:28
ruda17347
18:25
kasjer
17:56
wwdo
17:41
kos 88
17:37
gora1509
17:36
seba1
17:34
Daniel22
17:18
GriszaW70
17:07
Citos
16:59
englert32
16:35
Admin
16:33
henrykchudy
16:19
Deja vu
15:53
aschro
14:53
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |