Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
317 / 355


2020-01-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wróg biegacza - kontuzje (czytano: 1988 razy)

 

Jesteśmy stworzeni do biegania. Niemniej najczęściej sami psujemy tę umiejętność. W pogoni za kondycją, życiówkami i wysportowanym ciałem „łapiemy” często kontuzję za kontuzją, zapominając o sprawności i giętkości. Nie ustrzegłem się tego i ja :(

Kiedy zaczynałem intensywne bieganie ponad 10 lat temu wydawało mi się, że wystarczy dużo, często i intensywnie biegać, a szybkość i piękne wyniki będą same przychodziły. Niby trochę wykształcony, ale w tej dziedzinie kompletnie infantylny. Stąd „dorobiłem się” w ostatnich dziesięciu latach m.in. dwa razy zapalenia ścięgna Achillesa, zapalenia rozcięgna podeszwowego, uszkodzenie torebki stawowej, złamania zmęczeniowego kości strzałkowej, czy ostatnio nabawienie się torbieli Bakera. To są tylko te główne urazy związane z bieganiem. Drobnych i małego bólu nie liczę.

Żeby była jasność; nie zamieniłbym nigdy tego aktywnego trybu życia na żadne inne, na spędzaniu czasu statycznie, bądź w pozycji horyzontalnej. Nigdy, przenigdy. Suma radości, satysfakcji, zadowolenia z siebie jest kolosalna i warto było. Niemniej ile bym sobie zaoszczędził zmartwień, gdybym więcej wiedział na temat swojego ciała i praw rządzących nim przed biegiem, w czasie biegu i po biegu.

To, że doznaję kontuzji nie różni mnie zapewne od tysięcy biegaczy. Z tego co wyczytałem można przypuszczać, iż spośród czterech biegaczy aż trzech doznaje kontuzji przynajmniej raz w roku. Najczęściej są to kontuzje przeciążeniowe wynikające z braku poszanowania własnego ciała. Pięknie to kiedyś ujął Łukasz Grass: „Chcesz biegać dobrze? Przestań wydziwiać i szukać magicznych rozwiązań. Zacznij pracę u podstaw; naturalne ustawienie stóp, rozgrzewka i schładzanie, mocne plecy i brzuch, ruchomość bioder, gibkość i nawadnianie. To wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia.”

Dzisiaj powoli uczę się diagnozować i usuwać podstawowe problemy swojego ciała. Lubię bieganie. Bardzo mnie męczą kontuzje, stąd chcę wziąć sprawy w swoje ręce. Już wiem, że to nie jakaś magiczna tabletka, którą wystarczy połknąć. To raczej furtka prowadząca na odpowiednią ścieżkę myślenia i ciężkiej pracy nad sprawnością i giętkością ciała. Mam wewnętrzne przekonanie, że to ścieżka skrywająca w sobie obietnicę bycia radosnym biegaczem.

Codzienność czasami wydaje się być okropna; 8-10 godzin przy komputerze, przygarbiona część środkowa kręgosłupa, do i z pracy samochodem, 1-2 lub godziny przed telewizorem. W końcu z tymi przykurczami mięśni idziemy pobiegać. Jednak te przykurcze, które narastają po latach takiego stanu bytowania nie pozwalają na pełny, sprężysty bieg. Często lądujesz na pięcie zamiast na śródstopiu, pochylony do przodu z nieuniknioną gwarancją (niestety) kontuzji, prędzej czy później.

Dzisiaj wiem, że lepszy dzień i na sportowo i zawodowo jest w zasięgu mojej ręki. Dlatego zamiast porannej kawy woda lub napój izotoniczny. Po domu boso. Rano kilka ćwiczeń rozwijających mobilność, dzięki którym biodra, kolana i kostki są przygotowane do podjęcia wyzwania. Jeśli jakiś bieg to najpierw rozgrzewka, trucht połączony z wyskokami i skipami. Po biegu pięć minut spaceru, aby system limfatyczny usunął nagromadzone podczas biegu w płynach międzykomórkowych zbędne przemiany materii. Podczas pracy w biurze często wstaję, rozciągam się, ćwiczę kręgosłup. Fajnie też jak przed spaniem uda mi się wsłuchać we własne ciało w poszukiwaniu sygnałów ostrzegawczych.
Od czegoś trzeba zacząć jeśli chce się nie tylko biegać, ale biegać przez całe życie :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Hung (2020-01-19,14:57): Coś za coś. Moja najpoważniejsza kontuzja, która ciągnęła się latami, powstała podczas rozciągania w trakcie przygotowań do maratonu. Biegam teraz turystycznie z psem, a przeczytałem, że dystanse liczące ponad dziesięć kilometrów źle wpływają na organizm. I teraz mam dylemat.
paulo (2020-01-20,17:30): Wyobraź sobie, że mam ten sam dylemat 😀 Czy próbować dotykać niemożliwego, czy zadowolić się mniejszymi dystansami. A może jest jakiś złoty środek ? 😁
Hung (2020-01-21,14:22): Krótkie dystanse z większym tempem podobno dają lepsze rezultaty zdrowotne. Tylko że ja lubię dłuższe wycieczki.
paulo (2020-01-23,07:14): To prawda. Ja najlepiej się czuję jak sobie zrobię sześć, siedem interwałów po tysiąc. Choć wymaga to większego chcenia 😊
zbyfek (2020-01-24,22:29): Ja biorę for flex w saszetkach 3 opakowania w roku,narazie kontuzji nie mam miałem jedną przez 40 lat treningu.
zbyfek (2020-01-25,09:56): 7x1km to prawie zawodostwo.
paulo (2020-01-25,12:53): Zbyszku, bez przesady 😊A za radę dzięki
jacdzi (2020-01-30,07:41): Zamiast gonić za zyciowkami i narażać się na kontuzje lepiej truchtać z uśmiechem na buzi i wzrokiem przykutym do pięknych biegaczek przed nami.
paulo (2020-01-30,11:41): Jacku, życiówki już dawno schowałem głęboko w szafie. Niemniej u mnie wystarczyły przygotowania do maratonu i już miałem problem. Trzydzieści, dwadzieścia lat temu biegałem 2x 5 km w tygodniu i nic mi nigdy nie było. Okazuje się, że biegi powyżej 10 km są już wyczynem półzawodowym i na dłuższą metę trzeba do tego podejść profesjonalnie, chociażby tak jak radzi Łukasz Grass, jeśli nie chce się mieć problemów.







 Ostatnio zalogowani
wwdo
18:51
gpnowak
18:50
b@rtek
18:26
INVEST
18:22
jann
18:16
kubawsw
18:12
Henryk W.
18:12
Hieronim
17:59
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |