Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
159 / 292


2018-08-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
VII Bieg Wspinaczkowy na Latarnię. Pierwszy po schodach (czytano: 1315 razy)

 

Kiedyś pomyślałem sobie, żeby chociaż raz pobiec w biegu po schodach. Okazja taka nadarzyła się w Świnoujściu, gdzie był organizowany VII Bieg wspinaczkowy na Latarnię. Przygotowań specjalnych nie było, chociaż kilka razy wbiegłem sobie po schodach na samą górę bloku w którym mieszka moja siostra, ale to tylko 4 czy 5 pięter. Wielka niewiadoma, chociaż wiedziałem, że biegu raczej nie będzie, tylko mozolne wspinanie się pod górę.

W dniu zawodów jedzeniowo zrobiłem ten sam myk co dzień wcześniej. Na śniadanie makaron z gulaszem i aż do zawodów nic. Ponieważ w tym dniu musiałem iść na noc do pracy, postanowiłem jechać samochodem. Normanie to bym pojechał rowerem. Zawody o 16:00, więc wyjazd o 14:00. Nie jechałem sam, ponieważ na wyjazd skusił się mój syn Marcin. Żona się nie skusiła. Bez przeszkód dojechaliśmy do latarni. Pełno miejsc parkingowych, więc zaparkować nie było trudno. Najpierw stanąłem dalej, a jak okazało się, że są miejsca bliżej wróciliśmy się i dojechaliśmy bliżej. Przy latarni byliśmy przed 15, a o 15 miały rozpocząć się zapisy. Zawody prowadził mój stary znajomy - Andrzej. Zapisałem się jako 10 zawodnik z moim stałym numerem startowym 042. Mój syn zapisał się jako 11. Jeszcze sporo czekania utrudnionego przez osy, które latały jak szalone. Co rusz ktoś został ukąszony, więc trzeba było uważać co się robi i gdzie się przebywa. Profilaktycznie odeszliśmy trochę od latarni i usiedliśmy sobie na zwalonym kamiennym elemencie. Posiedzieliśmy sobie trochę i nagle huk, to sprawdzali działalność armatki, która będzie startować poszczególnych zawodników. Pies, który był z państwem obok - wręcz oszalał. Stresujące to jest dla zwierząt. Zbliżała się godzina 16, więc rozpocząłem rozgrzewkę. Taką jak do biegu, bo co mogę wymyślić? Syn też się trochę rozgrzał. Zawody się rozpoczęły i pierwsza osoba pobiegła na sygnał armatki. Jak skończyła - ktoś ze szczytu latarni zamachał chorągiewką, odpowiedzialny za trąbienie zatrąbił na trąbce i operator armatki załadował ładunek, odpalił i druga osoba wystartowała. Tak to się wszystko toczyło. Wystartowała w tej grupie czwórka strażaków w pełnym oporządzeniu z butlami tlenowymi - jako jedna drużyna biegli razem. Doczekałem się w końcu i ja.

START
Biegnę najpierw po kilku schodkach prowadzących na latarnię. Wbiegam do latarni i tam krętymi schodami pnę się do góry. Najpierw szybko po dwa, trzy schodki, później tylko po dwa. Mięśnie zesztywniały, więc już idę po dwa schodki, wreszcie po jednym, czasami po dwa. Z biegu zrobił się marsz coraz wolniejszy. Z góry krzyczą, że dobrze, więc tak sobie idę, czasami podbiegnę jak jest trochę płaskiego. Wreszcie ostatnia drabinka metalowa na szczyt latarni. Szybko ją pokonuję i...
META

311 schodków pokonanych (o tylu pisał organizator, a czy tyle było - nie liczyłem). Czas 2.06,13. Po czasach z ubiegłych lat myślałem, że będzie poniżej 2 minut, ale to też nie jest źle. Po przebiegnięciu pierwszej dziesiątki wszyscy mieli zejść na dół i miała biec druga dziesiątka. Jednakże tej grupie jeszcze pobiegł Marcin, chyba dlatego, że zapisane były 22 osoby, więc chcieli puścić połowę. Nieważne. Czas zrobił rewelacyjny - 1:39,84. Z rozmowy z nim wywnioskowałem, że popełniłem kardynalny błąd. Nie pomagałem (lub mało pomagałem) sobie rękami, a przecież po obu stronach schodków były poręcze. Tylko nogami to nie ma szans na dobry wynik. Wizualizując - jestem przekonany, że przy odpowiedniej pracy rąk bez problemu uzyskałbym czas poniżej 2 minut. Zeszliśmy na dół. Dłuuuugo się schodziło. Jako znajomy organizatora wziąłem na dół karteczki z wynikami, więc można już było opracowywać wyniki. Mój syn uzyskał w tej grupie najlepszy czas, a strażacy zrobili coś fantastycznego - czas 1:54. Jednakże widać było, że w drugiej grupie są harpagany. I rzeczywiście jeden o mały włos nie połamał jedynki (1:01), drugi zrobił 1:09, trzeci 1:23.

Nadzieja umiera ostatnia. Mój syn ją miał (miejsce w pierwszej trójce nagradzane pucharami), ja nawet jej nie miałem. Pomogłem jeszcze w opracowywaniu wyników i okazało się, że Marcin zajął 6 miejsce, ja byłem 14. Cóż - nie mogę zaliczyć się do czołówki. Wręczenie nagród. Każdy otrzymał dyplom, pierwsze trójki kobiet i mężczyzn, oraz najlepsza dziewczynka i chłopach - puchary, reszta torby z gadżetami. Kolejna smycz, kolejna taśma odblaskowa (koloru niebieskiego - mam już takich różnokolorowych cztery), słodycze, plakietka na której była latarnia w z magnesem (przyczepiłem ją na lodówkę) i jeszcze coś tam. Szybki powrót i po kilku godzinach znowu do pracy.

Podsumowując - to było dobre doświadczenie. Jeśli będę biegał po schodach następny raz już będę mądrzejszy. Ostatnio wszystko pierwsze. Pierwszy nocny, pierwszy po schodach :)

Wyniki VII Biegu Wspinaczkowego na Latarnię:
1. Adrian Bednarski 01.01,38 Wrocław
2. Piotr Lewicki 01.09,10 Szczecin
3. Artur Żarnotal 01.23,88 Żagań
4. Marek Tytonik 01.29,50 Szczecin
5. Marek Jasiuchna 01.39,12 Świnoujście
6. Marcin Kosoń 01.39,84 Kołczewo
7. Tomasz Szewczyk 01.43,15 Warszawa
8. Bartosz Ciesielski 01.52,50 Wałbrzych
9. Radosław Komorek 01.54,23 Państwowa Straż Pożarna Szczecin 3
9. Bartłomiej Koś 01.54,23 PSP
9. Radosław Nachyła 01.54,23 PSP
9. Tomasz Tomczyk 01.54,23 PSP
13. Marta Jastrzębska-Majak 01.58,24 Warszawa
14. Jarosław Kosoń 02.06,13 Kołczewo
15. Mateusz Sławiński 02.08,57 Świnoujście 13 lat
16. Radosław Więzik 02.29,47 Bielsko Biała
17. Alicja Saganowska 02.34,09 Szczecin
18. Mateusz Brycki 02.56,62 Legionowo 11 lat
19. Nikola Sielawa 03.22,49 Londyn 10 lat
20. Adrian Sielawa 03.42,55 Londyn 5 lat
21. Angelika Sielawa 03.52,19 Londyn
22. Ines Włodarczyk 04.30,84 Świnoujście 13 lat

Pierwsze miejsce (jak przypuszczałem) zajął biegacz z polskiej czołówki biegów po schodach. Jeśli chodzi o mnie, patrząc na wyniki, wygląda to gorzej niż myślałem. Może za rok będzie mi się chciało wystartować i zrobić czas przynajmniej w pobliżu 1:50?



Zdjęcie - organizator. Po biegu przed wejściem na latarnię

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
marswi60
09:17
conditor
09:10
rdz86
08:58
runner
08:48
Romin
08:40
TomekSz
08:34
kamis
08:33
Jorgen P..
08:21
Admirał
08:19
Stonechip
08:12
jarecki112
07:51
platat
07:50
Admin
07:48
cinekmal
07:34
mieszek12a
07:20
ula_s
07:08
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |