Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
125 / 169


2016-09-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Krynica Festiwal Biegowy (czytano: 356 razy)

 

Chociaż w Polsce odbywa się ostatnio wiele festiwali biegowych to Festiwal Biegowy w Krynicy jest tylko jeden.
Jeśli chcesz się wybiegać i sprawdzić na trasie powinieneś tu przyjechać. W tym roku naliczyłem do wyboru 29 różnych konkurencji biegowych i Nordic Wolking na różnych dystansach od sprinterskich 600m po ultra ciężki i długi 100km Bieg Siedmiu Dolin, dla kogo jest to mało może sobie udowodnić , że jest biegaczem ze stali i przebiec 9 morderczych biegów w 3 dni w ramach konkurencji Iron Run. Jak zwykle część biegów rozgrywana jest w tym samym czasie, więc na zawodniku spoczywa trudność decyzji, w którym biegu ma pobiec.
Do Krynicy szykowaliśmy się w kilka osób ale projekt jak to zwykle bywa rozpadł się w pył z przyczyn nie zawsze obiektywnych, pozostałem sam na placu boju. Jako Ambasador Festiwalu czułem sie jednak zaszczycony i jednocześnie zobowiązany wziąść udział w siudmym już Festiwalu Biegowym. Zresztą zrobiłem to jak zawsze z wielką przyjemnośćą . Dla mnie był to 6 występ w Krynicy. Wiedziałem, że nie będzie lekko i tak też było. Plan miałem prosty. W piątek Bieg pod górę na 15 km i Bieg na 7 km również pod górę na Romę, w sobotę Życiowa Dziesiątka do Muszyny i 3km po deptaku a w niedzielę Koral Maraton.
Dojazd do Krynicy przebiegł zgodnie z planem pomimo, że jak zwykle zmyliłem trasę, zmieściłem się w 7 godzinach.
O 14:00 byłem już w biurze zawodów, pobrałem pakiet startowy i zwiedziłem targi sportowe. Nocleg miałem w Hotelu Hajduczek 2 km pod górę od deptaka. To troche daleko i po biegu cięąko wrócić na kwaterę ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie lekko...
Przywitała nas piękna pogoda , bardzo ciepłe jak na tą porę roku popołudnie i księżyc w pierwszej kwadrze.

Niestety równolegle z Krynicą tak jak w zeszłym roku rozgrywany był maraton we Wrocławiu co jednak nie odbiło się widocznie na frekwencji na zawodach chociaż na deptaku już nie spotkałem tylu znajomych co w latach poprzednich. Łącznie zapisało się około 9 tys. zawodników, którzy zmagać się będą w 29 konkurencjach w ciągu 3 dni trwania imprezy na trasach biegowych Festiwalu Biegowego w Krynicy.
Ja szykuję się od razu do biegu. O godzinie 18:00 wystartowaliśmy z deptaka krynickiego do Biegu na 15 km. Po przebiegnięciu około 1 km po deptaku i bulwarach Dietla skręt w prawo i zaczyna się dość stromy podbieg ul. Pułaskiego w stronę Tylicza suma podbiegów 360m, po 3,5 km wbiegamy na Romę i zbiegamy w stronę Tylicza po drodze zaliczając cztery dla mnie dość uciążliwe hopki, okrążamy rynek i znów tą samą trasą wbiegamy na Romę i z całej siły zbiegamy do Krynicy na deptak. Mam czas 1:17:13 i miejsce 67/182 i pierwszy medal, czas trochę gorszy niż w zeszłym roku. Ale bieg potwornie ciężki, z mocnymi podbiegami i szybkumi zbiegami, naprawdę wysysał z zawodników wszystkie siły. Wracam do hotelu na krótki odpoczynek.
O 22:30 znów jestem na deptaku. Trasa 7km po agrafce, Jest nas około 500 osób. Musimy pokonać 3,5 km dość stromego podbiegu tą samą trasą co kilka godzin wcześniej w stronę Tylicza i później po nawrotce zbiec z powrotem do bramki startowej. Podbieg od razu dał mi popalić, jest gorąco i ostre tempo biegu dosłownie mnie zatyka. Staram się utrzymać tempo 4:45/km . Nogi ciążą po biegu na 15 km ale już widać nawrotkę , po nawrocie zbiegamy ostro w dół ale mimo wysiłków nie mogę znacząco przyspieszyć, tempo nieznacznie niższe niż przy podbiegu. Po 32:01 jestem już na mecie. Niezły czas. Miejsce 115/453 i drugi medal.

W sobotę mam bieg na 10 km. Na deptak schodzę przed godziną 10. Jest tak jak wczoraj bardzo ciepło i słonecznie. W biegu udział bierze prawie 2 tys. zawodników, w tym wiele znanych osób. O 11:00 następuje start honorowy a po przebiegnięciu około 800m o 11:10 start ostry na 10 km, jest duży tłok a ponieważ zaczynam ze środka stawki, pierwszy kilometr jest właściwie stracony z tempem ponad 5 min/km. Później robi się już luźniej i można przyspieszyć. Pomimo, że biegniemy w dół do Muszyny, jak zwykle na tej trasie nie jest lekko. Biegniemy cały czas szosą mijając skręt na Tylicz w Powrożniku. Kibice dopingują nas na trasie, zwłaszcza w Krynicy i Muszynie. Jest potywornie gorąco, do 5 km biegnę normalnie później słabnę, muszę nawet zwalniać do marszu. Ostatecznie finiszuję w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Muszynie w marnym czasie 52:59 , życiówka będzie musiała poczekać na lepszą okazję. Miejsce 401/1501 i trzeci medal.
Przy powrocie do Krynicy dość duży bałagan i przepychanki przy wejściu do autobusu ale szczęśliwie po dwóch godzinach czekania wracam do Krynicy i już biję sie z myślami na temat jutrzejszego startu.

Resztę dnia spędzam wśród biegaczy, dopingując finiszujących na deptaku ultra maratończyków, którzy są w trasie od 3 rano, cieszę się, gdy przybiega ktoś znajomy. Na deptaku cały czas rozgrywane są jakieś konkurencje biegowe na różnych dystansach . Naprawdę można się tu wybiegać aż do pełni szczęścia. O 17: 00 startuję jeszcze w biegu na 3 km, są to dwa kółka po 1500m na bulwarach Dietla. Czuję już duże zmęczenie, jest to mój 4 bieg i wszystkie do tej pory były bardzo forsowne, na 100%. Finiszuję z czasem 13:33 na 49/127 miejscu. Zawieszam na szyi 4 medal i znużony wdrapuję się stromym podejściem do hotelu, to był naprawdę ciężki dzień.
W niedzielę wczesna pobudka i lekkie śniadanie, które jem ze współlokatorami maratończykami. Koral Maraton to nie są żarty. Znam doskonale każdy kilometr Koral Maratonu , przepociłem tu już 5 razy koszulki, a podbiegi na Jastrzębik i Romę mogą zniechęcić nawet naprawdę twardych biegaczy.
Jestem na starcieokoło 7:00. Kręcę się po deptaku i biurze zawodów. Przed startem jestem już przy bramie startowej. Niestety nie wchodzę do koralu dla zawodników, stoję po drugiej stronie. Nie biegnę. Jest za gorąco i za bardzo świeci słońce. Rozsądek zwycięża nad sercem ale widząc znajomych i przyjaciół szykujących się do startu mam łzy w oczach. W tym roku odliczanie :10, 9 , 8 ,... nie jest dla mnie. Start następuje o 8:30, jest dość wcześniej i dzięki temu chłodniej niż wczoraj ale za godzinę robi się strasznie gorąco. Pierwsze 10 km prowadzi w dół wczorajszą trasą Życiowej Dziesiątki do Muszyny. Bufety i napoje rozstawione są co około 2,5km, do picia jest woda i izotonik, do jedzenia banany i pomarańcze, cukier i harbatniki, można się schłodzić gąbką. Na 10 km trasa przebiega przez Muszynę omijając jednak rynek, to nowa część trasy. Skręca ostro w prawo i wzdłuż potoku kieruje się na Złockie . Póżniej trasa zaczyna się lekko wspinać pod górę , jest raz bardziej raz mniej stroma. Na 17 km zawodnicy dobiegają do zakrętu w lewo i przed nimi ukazuje się ostry podbieg na Jastrzębik, Na szczycie wita ich bufet z wodą i bananami a dalej szalony 7 kilometrowy zbieg do Muszyny. Po drodze tradycyjnie dopingują biegaczy odświętnie ubrani ludzie idący lub wracający z kościoła, to zawsze jest miły akcent. Na 23 km trasa znów mija Muszynę i wraca szosą w stronę Krynicy. Teraz słońce świeci prosto w twarz.
Tu zaczyna się robić ciężko, tym bardziej, że cały czas jest delikatnie pod górę. Na 27 km zawodnicy dobiegają do Powroźnika i skręcają w prawo na Tylicz i Romę. Już nie jest tak przyjemnie, trzeba się nieźle zbierać. Podbiegi są coraz cięższe i do tego przeplatane delikatnymi zbiegami, których ja osobiście nie lubię. Na 34 km Tylicz.
Od 36 km ostry skręt w lewo i zaczyna się ostry podbieg a raczej forsowne podejście, W końcu to koszmarne podejście kończy się na 39 km napisem KRYNICA. Przed zawodnikami już tylko ostry zbieg i pętelka wzdłuż deptaka. Jedni biegną szybko jakby uskrzydleni innym zbieg nie pasuje widać, że wkładają w niego resztki swoich sil. Po 3 km zbiegu skręt w lewo i bulwarem Dietla już po płaskim dobieg do deptaka, jeszcze tylko długi i forsowny finisz na ostatniej 500m prostej. Spiker anonsuje przybycie zawodników do mety.
O 14:30 zaczyna się Bankiet dla Amdasadorów Festiwalu Biegowego w pensjonacie Małopolanka, Honory gospodarza na bankiecie pełni Pani Ania, nasza niezmordowana Pani Prezes. Kilka krótkich oficjalnych przemówień, nagrody dla najaktywniejszych i wracamy do części nieformalnej.
Tymczasem na głównej scenie na deptaku grają różne zespoły , później zaczyna się dekoracja Maratończyków i zawodników Iron Run a na koniec losowanie Toyoty Yoris głównej nagrody Festiwalu.
I to już koniec Festiwalu Biegowego 2016 w Krynicy . Jeszcze tylko ostatnie pożegnania, i snucie planów na najbliższe tygodnie. Sądzę, że większość osób przyjedzie tu za rok dla tej niepowtarzalnej atmosfery jaką stworzyli organizatorzy, zawodnicy i oczywiście mieszkańcy Krynicy.
Dziękujemy i do zobaczenia za rok.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
SantiaGO85
23:41
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
Leonidas1974
20:59
Lektor443
20:52
42.195
20:52
maciekc72
20:46
marczy
20:42
Wojtek23
20:38
entony52
20:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |