Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [53]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aspirka
Pamiętnik internetowy
Bieganie na zawołanie

Agata
Urodzony: 19xx-05-23
Miejsce zamieszkania: Modlnica / Kraków / Sosnowiec
44 / 100


2016-08-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
W stronę słońca aż po Hvar (czytano: 913 razy)

 

Na wakacje zawsze czeka się niecierpliwie i odlicza dni do wyjazdu. Dla mnie odliczanie nie skończyło się jednak po rozpoczęciu urlopu, trwało jeszcze 2 tygodnie… do ostatniego dnia, kiedy miał się odbyć 6 Hvar Half Marathon.
Wyspę Hvar przejechałam już wzdłuż i wszerz,a i tak co roku wciąż coś nowego na niej odkrywam. Są tam tak piękne miejsca, że nikomu nawet po latach nie mogłyby się znudzić. Jednym z takich uroczych miejsc, do których zawsze powracam jest droga ze Starego Gradu do Hvaru i właśnie tą drogą wiedzie trasa półmaratonu, który już od sześciu lat odbywa się na wyspie.
Cała trasa prowadzi asfaltową drogą, która z poziomu morza wznosi się na wysokość ponad 400 m, przekracza główny grzbiet wyspy i zaczyna się obniżać, prowadząc do mety w miasteczku Hvar.
Sobota 20.08 nie zapowiadała większych zmian pogodowych, bezchmurne niebo, temperatura ponad 30 C w cieniu, lekki wiaterek. Upał nie przerażał mnie tak bardzo, w końcu to sierpniowe słońce Dalmacji, czego innego można się spodziewać, jak nie rozżarzonego słońca. Byłam przygotowana na bieg w ekstremalnym upale, ale miałam też nadzieję, że od startu o 17.30 z każdą minutą upał będzie mniejszy.
Kiedy podjechałam do miasteczka na rowerze po odbiór numeru wszędzie było już widać biegaczy. Zrobiło się naprawdę kolorowo. Zwykle przed 16 w Starim Gradzie bywało sennie i pusto. O tej porze obowiązuje tu jeszcze czas siesty. Ale tym razem widać było, że jest inaczej: na małym placyku zbierali się biegacze z całego świata, na liście startowej ludzie z takich zakątków jak Indie, Południowa Afryka, Meksyk czy Australia. Z Polski 19 zawodników, wśród nich Andrzej i Krzysztof, których spotkałam tu w ubiegłym roku, no i ja - trochę przestraszona tym, czemu odważyłam się stawić czoła.

Od początku byłam nastawiona na bardzo spokojny bieg, „bardzo spokojny”, czyli znacznie poniżej moich możliwości, nie widziałam jak zareaguje moje niedawno kontuzjowane kolano i moja psychika. Nie startowałam w zawodach od listopadowej 11-stki. Zaczęłam biec w towarzystwie Andrzeja (Pozdrawiam Niepołomice Biegają!). Pierwsze 7 km trasy biegliśmy powoli, równomierny podbieg, prawie cały czas w słońcu nie przeszkadzał nam w miłej pogawędce. Na pierwszym punkcie z wodą wylałam na siebie dwie butelki. Może nawet trochę przesadziłam, bo do końca biegłam już zupełnie mokra od czapki po skarpetki. Andrzej co jakiś czas zatrzymywał się by robić zdjęcia, sprawialiśmy wrażenie jakbyśmy nie byli na biegu, tylko na jakiejś górskiej wycieczce.
Mordercze serpentyny wijące się na szczyt góry wydarły ze mnie mnóstwo energii, ale chyba w porę sięgnęłam po żel energetyczny, bo wciąż z uśmiechem biegłam dalej podziwiając zapierające dech widoki na hvarskie zatoki i tonące w promieniach słońca wysepki na Adriatyku. Na trasie nie ma właściwie kibiców, ale co jakiś czas mijały nas samochody i ktoś się wychylał by nas pozdrowić, lub krzyknąć "Bravo!". Na 12 km, gdzie rozpoczął się zbieg, Andrzej został gdzieś w tyle pochłonięty sesją zdjęciową, a ja pomknęłam w dół. Asfalt rozgrzewał mi stopy coraz bardziej, nie wiem czy moje buty były odpowiednie na te warunki, prawda jest taka, że czułam w środku ogień, szukałam choćby małego kawałka by móc biec poboczem, ale ostra trawa raniła mi łydki, więc szybko wracałam na twardą drogę. Słońce schodziło powoli do morza. Malownicze krajobrazy dawały lekkie ukojenie. W pachnącym lawendą miasteczku Brusje wreszcie złapałam trochę cienia, ale asfalt dalej był mocno nagrzany. Za miasteczkiem na 16 kilometrze dogoniłam jakąś małą grupkę. Do tej pory głowa pracowała dobrze, choć miałam w sobie zapas sił i zbieganie kusiło do szybszego tempa, to nie przyspieszałam. Czułam przy zbieganiu zupełnie inne mięśnie niż zwykle i robiłam rachunek sumienia: Agata, tego nie przetrenowałaś solidnie…
Po drugiej stronie z góry widać było jak na tacy kolejne kilometry: serpentyna za serpentyną, droga wiła się jak wąż. W oddali migały pojedyncze sylwetki biegaczy, które szybko znikały w blasku zachodzącego słońca. Niby taki niewielki dystans do końca, ale jak patrzy się na to z góry to wydaje się nieskończenie daleko. Znałam tą drogę i kalkulowałam: jeszcze zjazd do zatoki Stiniva, potem Jagodna, wysypisko śmieci i będzie widać Hvar. Opanowało mnie dziwne uczucie, nie czułam się zmęczona, a oddychało mi się trudniej, chyba nadciągał kryzys…. Na szczęście Andrzej w końcu dogonił mnie na 20 kilometrze, zbieganie okazało się moim słabym punktem, dopiero jego towarzystwo podniosło mnie trochę na duchu. Do tego stopnia, że jak wbiegliśmy do Hvaru to posłusznie stosowałam się do jego wskazówek: „Agatka teraz wbiegamy z fasonem, uśmiechamy się, przybijamy piątki, będą nam robić zdjęcia!”
I takim to sposobem rzeczywiście z uśmiechem, a może i z ukrytą łezką wbiegłam na metę, gdzie powitała mnie z medalem własna córka, kibicujący mi przyjaciele i wspaniała hvarska atmosfera.



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2016-08-24,08:05): Pięknie :) Z pewnością miałaś przepiękne widoki i to jest czasami najważniejsze. Co do zbliżania się do mety, to ja mam to samo :)
aspirka (2016-08-24,09:51): Czasem biegnie się po wynik, a czasem po to by delektować się pięknymi widokami:-) Można mieć też założenie "byle dobiec", w bieganiu jest tyle różnych wariantów!
snipster (2016-08-24,14:09): byłem kiedyś w Hvar... poopalać się jedynie i poimprezować, wtedy nie biegałem jeszcze. Co jakiś czas myślę, aby tam wrócić między innymi pobiegać :) kurcze, zazdraszczam startu tam :)
aspirka (2016-08-24,14:21): To planuj już teraz, pobiegasz, ponurkujesz i dobrze się zabawisz:-)
DamianSz (2016-08-24,23:04): Już w zeszłym roku czytając Twoją relację myślałem o tym by też wystartować, a przez zimę zapomniałem o tym planując urlop :-( Może w przyszłym roku...? Tylko proszę przypomnij mi o tym;-)
aspirka (2016-08-25,09:24): Damian, możesz na mnie liczyć:-)







 Ostatnio zalogowani
StaryCop
06:18
Admin
06:15
niemir
05:31
biegacz54
05:28
farba
05:25
SantiaGO85
23:41
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
Leonidas1974
20:59
42.195
20:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |