Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
110 / 151


2016-07-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zapach podium (czytano: 574 razy)

 

Poczuć smak zwycięstwa, przewagi nad innymi, możliwości swojej siły, oto marzenia sportowca, nieraz skrywane, wyświetlane w umyśle tylko podczas mroku, gdy nikt nie widzi i nie słyszy. Przyznam, że mnie też nieraz takie myśli nachodzą. Choć zdaję sobie sprawę, że moje możliwości mogą bazować jedynie na przypadkowej skusze innych, bo same nie mają takiej siły, by dobrnąć do podium, to jednak marzenia zapędzają się w kalkulacje: a może to jest ta okazja?
Udało mi się zgrać swoje plany z terminarzem imprez miejscowości Lasówka.
Jest to górska wioska nad Orlicą, przy granicy z Czechami, w Górach Bystrzyckich.
Najpierw się cieszyłem, że tam wystartuję ale potem miałem jakieś dziwne wątpliwości, które wkrótce minęły. Wpływ na to wywarł rodzaj zawodów, bo miał to być wyścig nordic walking, a mnie trochę NW brakowało (wszak niedawno kupiłem nowe – stare kijki). Ale jak tu pogodzić przygotowania do alpejskiego, biegowego 9,5 km (tydzień później), spacerowego kijkowania z żoną i zaprawy na NW?
Większość biegaczy wie, że wszystko się da, i mi też się udało. Tu dodałem, tam ująłem, gdzie indziej sobie wmówiłem, że tak jest dobrze, i wyszło ok.
Wprawdzie wyniki z poprzednich edycji mówiły, że mogę jedynie otrzeć się o podium, to jednak w głowie błyskał stroboskopik oświetlając napis:
"a może jednak”? Impreza niszowa, lokalna, ale towarzystwo sportowe ma rozeznanie i wie gdzie są szanse, a tu mogły się one spełnić. Miast gnać w tłumie półmaraton lub maraton w Lądku Zdr. podczas DFBG, który w tym czasie się tam odbywał, można było zajechać nad granicę i powalczyć w mniejszym gronie.
Przyjechaliśmy z żoną jako jedni z pierwszych, bo udało nam się załatwić inne sprawy szybciej. Od razu spotkałem kolegę poznanego podczas wcześniejszych biegów, który dwa lata temu zajął tu 3 miejsce. No, to na wstępie miałem zimny prysznic. Jak tu walczyć, gdy już są obrońcy miejsc?
Zawodników było bardzo mało, ale ja nie widziałem siebie wśród nich z przodu listy, bo każdy wydawał mi się lepszy. 23 osoby na starcie, a po wystrzale startera ja byłem siódmy. Po kilometrze albo nieco więcej udało mi się wyprzedzić długonogą panią. Byłem szósty. Jednak czołówka powoli mi się oddalała. Mimo to czułem siłę, choć technika nie pozwalała mi na szybsze dreptanie, to jednak nie zwalniałem. Momentami podganiałem. To było piękne, czuć moc, nie mieć problemów z oddechem, kondycją, a jedyna blokada, to szybkość nóg. No, kamienie i trasa na przemian trawiasta, kamienista, leśna, też nieco deprymowała.
Na czwartym kilometrze mój znajomy zaklinował sobie kijek i miał problem z kostką, co pozwoliło mi wyprzedzić go niedługo później. Byłem piąty. Przede mną pani i trzech wyjadaczy. Wiedziałem, że ich nie dojdę, o czym wspomniałem mijając kolegę, ale jednak nie miałem zamiaru odpuścić, bo siła była. A może ktoś skręci nogę? - przeszło mi przez myśl. Zaraz po tym potknąłem się, o mały włos nie łamiąc kijka. Głupie myśli od razu mi przeszły. Na ostatnim kilometrze (jak to u mnie bywa) zgubiłem trasę. Pani robiła mi fotkę i poinformowała, ze mam iść za tą panią w różowym. Widziałem tę panią ale czy na różowo? Nie, w dodatku gdzieś na załamaniu horyzontu łąki. Ale droga była wyraźna, więc spoko. Po kilkuset metrach spojrzałem do tyłu, by sprawdzić jaki mam zapas od kolegi i długonogiej, a zobaczyłem panią (tę z aparatem), która machała rękami i coś krzyczała. Ale o co jej chodzi, przed chwilą ją mijałem, robiła mi zdjęcie, to po co mnie teraz pozdrawia? Poszedłem dalej, ale mój czujny mózg kazał mi spojrzeć jeszcze raz. Ona nadal machała, i to nie było pozdrawianie. O kurczę, źle poszedłem. Zacząłem się wracać, i od razu strach mnie naszedł, bo przecież wyprzedzeni mogą mnie teraz dogonić, przed samą metą. Odnalazłem ścieżkę wykoszoną w polu, którą miałem iść (nie drogą), tyle że pan na traktorze w tym czasie już całą łąkę wyciął i ta dróżka istniała jedynie w wyobraźni. Na szczęście nikt mnie nie doszedł, a ja nie musiałem opowiadać, że gdyby nie ślepota, to byłbym czwarty w open a nie na dalszej pozycji. No cóż, jeden skręca nogę, drugi przegapia trasę, a trzeci wygrywa. Trzeba mieć jeszcze szczęście. I ja takie coś miałem … ale później.
Skąd pan spiker wiedział, że ja wystartuję za tydzień w Międzygórzu, bo właśnie to ogłosił, gdym przekraczał metę? Prorok czy cóś?
Po powrocie do samochodu, żona zaproponowała jedzenie. Rozsiedliśmy się na krawędzi bagażnika, z klapą tegoż chroniącą nas przed słońcem, a żona zaserwowała zupę wiśniową z makaronem. Raz, że nie cierpię tego typu zup, to jeszcze wstyd przed ludźmi. Ale zacząłem jeść i okazało się, że na upał taka zupka jest ok. Do tego, obok nas, w drugim samochodzie, jakiś pan wyjął szeroki termos i też zasuwał zupę, a wcześniej nie nordicował. Aaa, to co innego, teraz czułem się swojsko.
Impreza miała dwutorowy bieg, bo potem odbył się wyścig nartorolek klasycznych. Część kijkarzy wzięła udział również w drugim biegu. Ja z ciekawością podglądałem różnicę między klasykiem a łyżwą. Pytałem panią, czy ciężko jest wjeżdżać pod górę. Ta mi odpowiedziała, że to bardzo głupi sport, i że ona dopiero zaczyna. Ale czy ciężko? Mimo to zajęła trzecie miejsce w kategorii kobiet, choć była ostatnia.
Trochę mnie kusiły te nartorolki ale kije, oj, te mnie odstraszyły. Mój brat, zapalony wędkarz (ja też wędkowałem do czasu, aż obraziłem się na ryby) mawiał, że samochód powinien być taki, by w bagażniku zmieściły się wędki. Nie chodziło mu o teleskopowe ale o muchówki. Ja mogę powiedzieć, że NW jest dobry, bo kijki mieszczą się w bagażniku, a takie kije od nartorolek, to jedynie na dachu długiego samochodu. Jeden pan (zaparkował obok nas) był dużo wyższy ode mnie a jego kijki miały mój wzrost plust wysoki cylinder. To nie dla mnie i mojego auta. My jesteśmy aktualnie bardziej kompaktowi.
Wróciliśmy na polanę, na medalowanie. Podbiegł do mnie kolega i powiedział, że coś jest nie tak z wynikami. Poszedłem zobaczyć listę, i gęba mi się roześmiała. Byłem trzeci w open. Mówiłem, że nie tylko ciężki trening i szybkość, jeszcze trzeba mieć szczęście. Faceta, który przyszedł drugi, nie uwzględnili na liście (może dyskwalifikacja, ale przecież nie było sędziów na trasie?), a panią (czwarta na mecie) wpisali za mną i dołączyli jej gorszy czas od mojego, choć miała lepszy. Napisałem, że gęba mi się śmiała, ale nie dlatego, że widziałem się na podium, tylko z powodu okoliczności, w której anteny, czipy, kartki i ołówki nie poradziły sobie z dwudziestoma trzema osobami. To już prawie norma, jednak cieszę się, że mimo to okoliczne miejscowości organizują imprezy, dzięki którym możemy się pościgać, zrobić sobie mocniejszy trening, spotkać się ze znajomymi lub zjeść zupę wiśniową (domową, na którą w domu bym się nie skusił), o bułkach z serem, jajkach, ogórkach i pomidorach nie wspomnę. Wszystko skończyło się dobrze. Wyniki poprawiono, do błędu się przyznano a na koniec rozlosowano upominki, które otrzymali chyba wszyscy uczestnicy zawodów. W międzyczasie dzieciaki bawiły się w dmuchanym zamku i na placu zabaw, jeździły samochodami na pedały, muzyka grała słonko świeciło i wesoło było. Zaś potem miał być koncert i jakieś pokazy.
Lasówka górą, nie tylko na mapie.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Mahor (2016-07-27,22:07): To w końcu stanąłeś na podium po weryfikacji czy też nie?
Hung (2016-07-27,22:53): Nie, nie. Byłem czwarty wśród mężczyzn a piąty w open. Dlatego tylko zapach podium.
paulo (2016-07-28,08:21): najważniejsze, że świetnie się bawiłeś :) Szkoda, że u nas nie ma takich kameralnych imprez, bo też może mógłbym liczyć na jakieś pierwsze podium w życiu :)
Hung (2016-07-28,14:43): Tak, Pawle, zabawa była przednia, a podium ... są ważniejsze sprawy.







 Ostatnio zalogowani
damiano88
23:10
Slash
23:09
kos 88
22:52
kubawsw
21:59
lordedward
21:52
Ziuju
21:51
pawlo
21:43
Stonechip
21:42
prgutek
21:06
entony52
20:53
Pathfinder
20:28
chris_cros
20:27
eldorox
20:23
Zedwa
20:18
Admin
20:07
Kamus
20:04
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |