Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [92]  PRZYJAC. [131]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BULEE
Pamiętnik internetowy
BULEE (w końcu!) maratończyk

Dariusz Lulewicz
Urodzony: 1979-01-24
Miejsce zamieszkania: Gdańsk
368 / 466


2016-03-28

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
IV Bieg o Wielkie Jajo, czyli kolejne wózkowo-biegowe doświadczenie zdobyte (czytano: 761 razy)

 

Bieg o Wielkie Jajo to coroczne kameralne koleżeńskie zawody organizowane w wielkanocny weekend przez znajomych biegaczy, na których dominuje cudna rodzinna atmosfera, a wręcz istna radość biegania – stąd postanowiłem zabrać na bieg Tomka, a razem z nami wybrała się cała najbliższa rodzina, by dopingować nas na trasie;). Już dawno wspólnie z bratem nie biegałem, a tu nie dość, że było bardzo blisko, to jeszcze w miłym i kameralnym towarzystwie, gdzie nie liczy się czas końcowy, a samo uczestnictwo. Bez żadnej presji na wynik, a udział można było skończyć w dowolnym momencie – biegaliśmy alejką nadmorską pętelki po 4,2km każda i każdy wybierał sobie dowolną ich ilość, od 1 do 10 – bez poniesienia żadnych konsekwencji czy narobienia sobie wstydu. W związku z tym w głowie zakiełkowała mi myśl, by spróbować przebiec półmaraton, a przynajmniej spróbować w końcu zmierzyć się z tym dystansem lub jak najbardziej zbliżyć do niego. Naprawdę bardzo tego chciałem, przecież w przyszłości planowałem poważny start na tym dystansie, a tu nadarzyła się naprawdę dobra okazja zobaczyć, jak to może wyglądać. Ostatecznie ogromny tłok na trasie – trzeba pamiętać, że to były święta, pogoda dodatkowo dopisała, więc całe rodziny wybrały się na spacer nadmorskimi alejkami – i problemy z manewrowaniem wózkiem wśród tłumu ludzi, przez co często musiałem zwalniać i gubić rytm biegu, spowodowały, że zrobiliśmy "tylko" trzy pętle, czyli 12,6km. Mimo wszystko z biegu jestem bardzo zadowolony, bo takiego dystansu wózkowo jeszcze nie biegaliśmy, a czas i tempo biegu (1:10:14; 5:34/km) też są znacznie lepsze niż oczekiwałem. Istotną sprawą było, że biegło się bardzo swobodnie, że nie czułem większego zmęczenia i poza zbyt ciepłą pogodą – ubrałem się decydowanie za grubo i już po kilometrze byłem cały mokry – oraz wspomnianym tłokiem na trasie nic mi nie przeszkadzało i myślę, że, gdybym się uparł biec do końca, to dalibyśmy radę zrealizować zakładany plan. Ale teraz to jest już tylko gdybanie i nie żałuję, że odpuściliśmy. Ważne, że zdobyliśmy kolejne wóżkowo-biegowe doświadczenie, a to na pewno będzie procentować w przyszłości. Następnym razem – być może przy okazji kolejnych koleżeńskich zawodów, a może już w na większej imprezie biegowej – znów wydłużymy kilometry i małymi kroczkami dojdziemy do celu, czyli wspólnego półmaratonu, a... może czegoś więcej? ;)
Wspólnie z Tomkiem dziękujemy za cudną imprezę, za fajne spotkanie i wspaniałą atmosferę. Za rok obowiązkowo meldujemy się ponownie!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


haruki (2016-04-19,22:19): Hej Bulee, odezwij się do mnie proszę na "priv" - potrzebuję Twojej pomocy;-)







 Ostatnio zalogowani
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
INVEST
16:41
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
Daniel Wosik
15:57
Piotr Czesław
15:41
Arqs
15:20
mieszek12a
15:10
Jarek42
15:08
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |