Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
42 / 292


2016-03-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
II Dziwnowska Liga Biegowa - 1 bieg. Dywizjon 303 (czytano: 11311 razy)

 

A więc stało się. Nastał dzień pierwszego startu w tym roku. Forma jest...
... taka jak truchtanie, które nazywam treningiem.
Cóż - oby w jako takim tempie udało się dobiec do mety i żeby można było później potrenować do półmaratonu, który w tym ligowym cyklu odbędzie się na początku kwietnia. Tak złamać 5 minut na kilometr. Dystans 6680 metrów, czyli czas graniczny to 33.40. Zawody umieściłem w kalendarzu biegów, więc jak umieszczę dane biegu i tak wyświetli się prędkość. Do startów jestem ostatnio leniwy, więc w innym wpisie prowadzę mini pamiętnik biegowy, umieściłem bieg w kalendarzu, piszę teraz początek relacji z biegu. Dopinguję siebie jak mogę. Teraz nie mam wyjścia - trzeba jechać.

Myślę teraz w co się ubrać. W biegu wiem, że na długo. Ale przy dojeździe rowerem około 20 km nie mogę się ani przechłodzić ani ugotować. No i na miejscu startu będzie może trochę czekania, bo ja zawsze lubię być wcześniej. Na cebulkę zapewne. Jeszcze śniadanko (suchy chleb, kakao), skompletowanie wyposażenia, dopompowanie kół i jazda w drogę. Jeśli chodzi o śniadanie, to jest takie jak co dzień. Lubię na śniadanko suchy chleb z kakao. Chleb im bardziej czerstwy tym lepiej. W zasadzie przed startem zawsze jadłem chleb z margaryną i miodem popijając herbatą. Ale co to za start? Dystans krótki a i tempo będzie spacerowe. Gdybym tak kręcił się koło 4 minut na kilometr, to bym się bardziej przejmował jedzeniem.
Do miejsca startu - zakładam tempo jazdy spokojne, żeby się nie zmęczyć. Z powrotem będę mógł trochę docisnąć. Rower przedpotopowy z XX wieku. Ale kierownica kolarska i trzy biegi w piaście. 1 bieg - pod górkę, 2 bieg - płaskie, 3 bieg z górki. No na tym 1 biegu na płaskim to trzeba mieć dużo siły w nogach.
Ale się rozpisałem. Jeszcze ponad 3 godziny do startu, a ja ględzę i ględzę. Człowiek im starszy tym bardziej zrzędliwy :)
Jak przyjadę z biegu, to dokończę relację.

9.10 - start. Bez problemu dojechałem do celu o godzinie 10.17, czyli czas przejazdu 1.07. Dystans 20 km. Takie zapamiętałem zdarzenie. Skończyła się droga rowerowa i trzeba było przejść po zebrach na drugą stronę drogi. Nadjechał właśnie pan na skuterze. Pokazuję mu, żeby sobie przejechał. On pokazuje mi, żebym ja przeszedł. Tak minutę zapraszaliśmy się. Gdyby taka kultura była na drodze, to o ile mniej by było wypadków. W sumie, to mieliśmy coś wspólnego - takie same kamizelki odblaskowe. Może dlatego?

Po dotarciu na miejsce zapisałem się do biegu, porozmawiałem trochę ze znajomymi, rozgrzeweczka i czas na start.

Ruszyliśmy. Na początku biegnę w czubie, ale to był krótki początek. Co jakiś czas wyprzedza mnie ktoś. Tempo jako takie. Stopa nie dokucza. Kluczymy po lesie, jakbyśmy przed kimś uciekali. Ale biegniemy po nieźle oznakowanej trasie rowerowej czy pieszej, a przed sobą widzę zawsze jakiegoś biegacza. Leśne ścieżki - raz twardo, raz miękko. Dla tych co lubią naturę - przez pewien czas można było zobaczyć morze. No i meta - wcześniej niż się spodziewałem. Szału na finiszu nie było, ale dobiegłem. Czas 31.01 na dystansie 6,980 km, więc nie jest źle. Miejsce gdzieś koło 15 na 48 startujących. Tempo 4.39 min/km - tak wyliczyło mi w startach.

Po biegu trochę porozmawiałem ze znajomymi i z nieznajomymi. Przyszło mi jeszcze raz się chwalić jaki to kiedyś byłem dobry i ile kilogramów mniej ważyłem (w szczytowej formie 70 kg, teraz - 81 kg). Z rozmowy wynikł znany zapewne większości biegaczy i niebiegaczy fakt, że często trudno zbić wagę. Trochę żartów politycznych (nie przytoczę, bo jeszcze o 4 nad ranem przyjdą smutni ludzie) i niepolitycznych, ogólna fotka i czas się zbierać do domu.

12.12 - powrót. Kilka kilometrów przed chałupą osłabłem z sił. Trochę więc uzupełniłem płyny, ale coraz trudniej było jechać. Odcięło prąd chyba z głodu. Jakoś nie zabrałem nic do jedzenia. Ale jakoś dojechałem o godzinie 13.26. Uwzględniając 2 minuty na pompowanie tylnego koła, wychodzi w drugą stronę 1.12, czyli o 5 minut dłużej. A w tamtą stronę nie jechałem szybko. W domu rzuciłem się na jedzenie. No i po krótkiej chwili mogłem zająć miejsce przy komputerze i napisać to co napisałem.

... jakiego mam cela - wytypowałem 15 miejsce i rzeczywiście 15 miejsce zająłem - http://www.ikamien.pl/artykuly/17405/
Biegłem 8, spadłem na 15 - trochę to frustrujące jak człowieka wyprzedają, ale ja się przyzwyczaiłem. Taki mam styl biegania, że nie boję się szybko zaczynać i często niestety wolniej kończyć. Tylko, że szybko to pojęcie względne. W tym biegu to gdzieś 4.25. Kiedyś bywało, że sporo poniżej 4 minut. Na podium w kategorii się załapałem. W wynikach pojawił się śmieszny błąd w nazwie mojego klubu. Zamiast BKS Maniak Wolin - KBK Maniak Wolin. KBK dla niewtajemniczonych, to skrót od Krótki Bojowy Karabinek.

I kto mówi, że 13-stka jest pechowa? Jak tego nie stwierdziłem.

Uzupełniałem swoje zestawienie startów i wyszło, że ten bieg to Dywizjon 303, czyli 303 start.
... w Dywizjonie 303 też latali :)
A może Dziwizjon 303?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
camillo88kg
09:41
Admin
09:27
kos 88
09:22
biegacz54
09:18
scianka
09:16
kostekmar
08:57
Serce
08:54
mirotrans
08:43
Leno
08:22
luki8484
08:01
platat
07:59
michu77
07:56
arturgadecki
07:51
Mikesz
07:12
Januszz
06:35
Bartuś
06:33
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |