Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
81 / 151


2015-09-02

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Frankenstein. (czytano: 369 razy)

 

Powieść, której głównym bohaterem jest Frankenstein chyba większość zna, jeśli nie z czytania, to ze słyszenia. Napisała ją Maria Shelley. Dosyć makabryczna fabuła została wielokrotnie sfilmowana.
Ja miałem bezpośredni kontakt z Frankensteinem. Otóż tę nazwę, do 1945 roku, nosiła miejscowość Ząbkowice Śląskie. Lekki horror przeżyłem już na początku spotkania, bo uliczki były zawiłe i jednokierunkowe, tu remont, tam objazd, więc kilka razy musiałem pytać o drogę do hali sportowej.
Czy nazwa miasta ma coś wspólnego z bohaterem powieści? Wątpliwe, choć w jednej i drugiej sytuacji wspólnym mianownikiem jest preparowanie. W powieści naukowiec spreparował i ożywił istotę ze szczątków ludzkich a w mieście …
W mieście, na początku XVII wieku, wybuchła zaraza dżumy a zasięg jej był nadzwyczaj szeroki, co zaniepokoiło miejscowe władze. Śledztwo doprowadziło do grupy kilku grabarzy, którzy preparowali z trupów truciznę, a przy okazji okradali zmarłych, rozcinali brzemienne kobiety, zjadali serca płodów i robili wiele rzeczy, które mogły podsunąć temat i pomysły niejednemu pisarzowi horrorów. Sprawcy ponieśli surową karę. Czy Maria S. wiedziała o tej historii, nie wiadomo.
Tak czy inaczej, od kilku lat, w Ząbkowicach Śl. odbywa się „Weekend z Frankensteinem”, podczas którego było wiele strasznych atrakcji. Nawet wieża dzwonnicy z XV wieku budzi grozę, bo jest krzywa i robi duże wrażenie, do tego ruiny zamku Bolka II. Zresztą zabytków w tym mieście jest wiele. Odrestaurowany park z wielką fosą zaprasza do spacerów a piękny, neogotycki, ratusz kusi fotografów i malarzy. No i muzeum grozy oraz inne atrakcje w postaci szafotów, dyb i wymyślnych narzędzi tortur pokazywanych np. przy ratuszu.
Od dwóch lat odbywa się tu „Ząbkowicka dycha”. Na pierwszą nie mogłem się wybrać, może i dobrze, bo kolega mówił, że organizacja nieco nawalała, ale na obecną pojechałem z radością a wracałem z jeszcze większą. Biuro, szatnie, natryski i depozyt były w hali sportowej przy szkole, parking obok, start kilkadziesiąt metrów dalej a meta w rynku, przy ratuszu. Trasa, choć nieco pagórkowata (większość kilometrażu poza miastem), sprawiała wrażenie szybkiej; ja zrobiłem czas, jakiego nie miałem od kilku lat, ale może to kwestia przygotowania. Kto był z rodzinką, ten mógł dzieciaki zapisać do biegu rodzinnego wokół Rynku i posłać do zwiedzania świata strachu. Medalowanie i losowanie nagród oraz napoje izo, banany, woda i makaron z sosem mięsnym były przy ratuszu. Do tego medal i koszulka. To wszystko za jeden złoty, ale nie medal, tak jak w Chinach. Wystarczyło się zapisać, wpłacić złotówkę, przyjechać i pobiec. Limit 600 osób wyczerpał się więc organizatorzy dołożyli jeszcze kilkadziesiąt pakietów. Szkoda tylko, że nie wszyscy przyjechali. Cóż, niesłowni stracili tylko złotówkę, organizatorzy mogli stracić trochę więcej. Ja nie straciłem nic i mogę teraz powiedzieć: żałujcie, że was nie było w Ząbkowicach Śląskich.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2015-09-03,10:15): Kiedyś bieglem za dyche, Ty pod nosem miałeś za zeta :) Tak tanio przyznam szczerze nie widziałem i nie słyszałem Może to ze względu na powiązania z Frankensteinem? :) Pokazał drugie oblicze :)
Hung (2015-09-03,14:59): Cha,cha, cha, Pawle. Można przypuszczać, że to jakaś masakra - bo Frankenstein - a to było piękne.







 Ostatnio zalogowani
Hieronim
17:59
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
INVEST
16:41
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
42.195
16:05
zbyszekbiega
15:59
Daniel Wosik
15:57
Piotr Czesław
15:41
Arqs
15:20
mieszek12a
15:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |