Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [53]  PRZYJAC. [22]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aspirka
Pamiętnik internetowy
Bieganie na zawołanie

Agata
Urodzony: 19xx-05-23
Miejsce zamieszkania: Modlnica / Kraków / Sosnowiec
32 / 100


2015-03-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Sentymentalna dycha w Sosnowcu (czytano: 501 razy)

 

To był dobry wybór, Harpagańska dycha w Sosnowcu na pewno już na stałe zagości w moim kalendarzu. Po rezygnacji z „Marzanny” brakowało mi startu inicjującego sezon. W prawdzie w kwietniu byłam zapisana na Perły Małopolski, ale czekać tyle czasu, kiedy wszyscy gdzieś startują i tyle ciekawych imprez wokół.
Już rok temu słyszałam, że w moim rodzinnym mieście wyrosła nowa biegowa impreza i że ubiegłoroczny debiut był super udany. Już w momencie odbioru pakietu wiedziałam, że organizatorzy bardzo się postarali. Odblaskowa koszulka wreszcie w idealnym dla mnie rozmiarze, fajny gadżet w postaci opaski-etui na rękę, ładnie wydrukowany numer. Pogoda też jakby na zamówienie, rano jeszcze mgliście i szarawo, ale w trakcie biegu pogodnie i słonecznie – połowa sukcesu już była.

Przed samym startem solidna rozgrzewka na stadionie, gdzie mieściło się biuro zawodów i gdzie znajdowała się meta. To duży plus, że serce imprezy mogło zaistnieć na tak profesjonalnym obiekcie. Trasy specjalnie nie analizowałam wcześniej, Sosnowiec znam właściwie sprzed ponad 20 lat, ale wiele się tu nie zmieniło...
Orientacyjnie wiedziałam, że podbiegów raczej nie będzie, że powinno być przyjemnie i bez niespodzianek, że biegnąc wspomnę po drodze moje liceum, przystanek, na którym wyczekiwałam na tramwaj nr 26, „patelnię”, gdzie spotykało się wszystkich znajomych... To był taki trochę sentymentalny bieg, trochę obrazów z dawnych lat przewinęło mi się przez głowę. Może dlatego każdy kilometr wydawał mi się dłuższy niż zwykle, wiele osób mnie wyprzedzało, a ja jakoś łatwo się im poddawałam.
Niby nogi niosły, ale kilometry ubywały wyjątkowo powoli. Dlatego jakież było moje zdziwienie, że czas nie był taki zły (zwłaszcza, że 10 km w rzeczywistości było dychą z ogonkiem), mało tego, że był na tyle dobry, by dać mi 3 miejsce w kategorii wiekowej!
Wyjątkowo nie miałam ze sobą żadnego pomiaru czasu (moje Endomondo poległo), biegłam intuicyjnie, na mecie nie spojrzałam na zegar, byłam tak zmęczona, że bez medalu i z chipem na bucie szłam już w stronę wyjścia. Na szczęście przytomna rodzinka nad wszystkim panowała. Pewnie nawet bym nie wiedziała, że dziś czeka na mnie pudło. Na moich kibiców rodem z Sosnowca na szczęście zawsze mogę liczyć!


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


DamianSz (2015-03-30,10:49): W rodzinnym mieście zawsze jeszcze przyjemniej staje się na podium. Dobre otwarcie sezonu. Gratuluję.







 Ostatnio zalogowani
Leno
06:23
shymek01
05:36
42.195
05:25
Łukasz S.
05:03
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |