2015-03-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Unmoglich (tam umlałt miał być). (czytano: 508 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=OUaRbA1fYSg
Wariatkowo.
Żadna moja wcześniejsza praca nie była tak zryta jak ta. Żadna też nie niosła ze sobą takich perspektyw. Ani nie była takim wyzwaniem. Będzie we-so-ło (to ostatnie słowo należy zaśpiewać jak w tej piosence "choinka, choinka, we-so-ła!").
Już ponad miesiąc mija, gdy ostatni raz spociłam się w wyniku ćwiczeń fizycznych. Sesja w pełni, niespodziewana propozycja, z tych, których nie wypada odrzucić, tatuaż, który mógł być zrobiony tylko teraz albo nie wiadomo kiedy.... no i od dwóch tygodni już choróbsko, które niezbyt chce odpuścić.
Trochę szkoda, bo plan realizowałam jak nigdy wcześniej, może nie biegałam codziennie, ale wszystkie specjalistyczne plus większość zapchajkilometrów sumiennie wykonywałam. Obserwowałam progres, zawierałam nowe znajomości na bieżni (nie ma jak wspólny trening o 1 w nocy...) i optymistycznie patrzyłam w przyszłość. Gdy kilka dni temu zapisałam się na połówkę w Dąbrowie i już logowałam się na konto, żeby zrobić przelew, dotarło do mnie jak mało czasu zostało.
Się zasępiłam.
Długo dyskutowałam z sobą, a w zasadzie z trzema sobami, bo jakoś się wykludziło trzecie wyjście i też się chciało bronić. Może jestem zbyt zachowawcza, a może właśnie osiągnęłam poziom biegowego dalajlamy... Wylogowałam się niechętnie z serwisu bankowego bez tego przelewu, wzięłam kalendarz w łapę. Ciągnie mnie na jeszcze inne manowce... Nie było w sumie co debatować, rozsądne wyjście było tylko jedno. Nie startuję tej wiosny. Oko me spoczęło jeszcze na Cooperze, ale też nie jestem przekonana. Raczej znowu zaszyję się w swojej biegowej samotni. No i muszę wziąć pod uwagę jeden przerywnik...
Ale hotel na maraton w Warszawie już zaklepany :D
Jeszcze z tydzień nie powinnam biegać. A później, powolutku, zaczniemy wszystko od nowa.
Muszę powiedzieć, że bardzo fajnie wyglądają zjazdy na nartach w Garminie, takie urocze wężyki, zwłaszcza że czasami zapominałam włączyć pauzę na wyciągu. Sporo pojeździłam z Przyrzeczonym. A on śmiga jak te ludki z mega wypaśnych filmików- kolanka razem i myk myk myk... Solden i Chopok, z tym wszystkim wokół, to był naprawdę dobrze wykorzystany i miło spędzony czas. I już planujemy kolejny sezon, niepomni że po drodze jest maj...
Życie jest zabawne czasami...
Na zdjęciu- Bal Charytatywny z Różą (tu wsadzoną za gorsecik) Rektora Uniwersytetu Śląskiego.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |