Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [92]  PRZYJAC. [131]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BULEE
Pamiętnik internetowy
BULEE (w końcu!) maratończyk

Dariusz Lulewicz
Urodzony: 1979-01-24
Miejsce zamieszkania: Gdańsk
329 / 466


2015-02-28

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
podsumowanie lutego 2015 (czytano: 460 razy)

 

Podsumowanie lutego 2015

Ilość przebiegniętych kilometrów: 173km
Ilość dni treningowych: 12
Średnia kilometrów na bieg: 14,41km
Czas spędzony na bieganiu: 15h:48m:28s


Udział w zawodach:
7.02.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #156, dystans: 5km, czas: 23:28, tempo: 4:42/km
21.02.2015, Gdynia, Bieg Urodzinowy Gdyni, dystans: 10km, czas: 47:29, tempo: 4:45 (bieg z Mirkiem)
22.02.2015, Gdańsk-Oliwa, Grand Prix Trójmiasto City Trial, bieg 5, dystans: 5.1km, czas: 26:23, tempo: 5:10/km
28.02.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #159, dystans: 5km, czas: 25:15, tempo: 5:03/km



Nie da się ukryć, że mizernie to wygląda. Za niecałe dwa miesiące czeka mnie maraton, a ja jestem w koziej... hmm, no wiecie, gdzie ;). Co prawda ponad tydzień (czyli jakieś 2-3 dodatkowe treningi) uciekł mi ze względu na chorobę, ale i tak nabiegałem niewielką ilość kilometrów. To jednak jeszcze nie jest największy problem, bo objętość zdążę jeszcze zwiększyć. Martwi mnie najbardziej to, że wciąż
męczę się na treningach, wciąż czuję zmęczenie, wciąż brak mi luzu i lekkości, a przede wszystkim – radości z biegania. Dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć udane wypady, czyli takie, po których czułem się usatysfakcjonowany i... szczęśliwy. Reszta to wręcz zmuszanie się do wyjścia i chęć jak najszybszego miecia to za sobą Znajomy uważa, że podświadomie stresuję się niebiegowymi kwestiami. To prawda, że trochę się ostatnio u mnie działo i wciąż dzieje: żona w ciąży, a przede wszystkim sprawa kredytu na kupno nowego mieszkania. Sporo było w związku z tym załatwiania spraw, biegania do doradcy, notariusza, banku, itd. Na szczęście najintensywniejszy okres mam już za sobą i powoli wszystko zmierza do udanego końca, więc może z czasem wszystko wróci na dawne tory. Z drugiej jednak strony od razu będzie czekać mnie przeprowadzka, więc... nadal wielki stres.
A może to paradoksalnie wina tego, że biegam rzadziej niż kiedyś (bo zwykle 3 razy w tygodniu), że mam więcej dni wolnych niż tych wypełnionych treningiem? W styczniu odpoczywałem 19 dni, w lutym 16, czyli razem aż 35 dni – jakby nie patrzeć od początku tego roku nie biegałem w sumie ponad miesiąc. Może to jest za dużo przerwy? Może trzeba przyzwyczaić ciało do większej intensywności, a przez to zwiększyć wytrzymałość? Może organizm chce starego rozkładu jazdy, starej objętości, czyli biegania 4-5, a nawet 6 razy w tygodniu?
A może to jednak wciąż jest przemęczenie? Ale tak długo? Przy wspomnianych wyżej 35 dniach wolnych to wydaje się dziwne. A nawet jeśli to prawda, to ja absolutnie nie mogę sobie pozwolić na jeszcze większe zluzowanie, bo trzeba się przecież odpowiednio przygotować do maratonu, a tego nie da się zrobić, biegając mało, bo swoje trzeba wybiegać. Czyli takie błędne koło.
Nie wiem, co jest przyczyną tego, że od początku roku biegowo nie czuję się sobą. Cokolwiek by to nie było, to już jednak jest ostatni moment, by wziąć się w garść, zacisnąć zęby i robić to, co najważniejsze, czyli solidnie przygotować się do maratonu, którego start będzie miał miejsce pod koniec kwietnia. W innym przypadku nie mam nawet co próbować mierzyć się z królewskim dystansem. Odpowiedź będę znał w ciągu najbliższego miesiąca, przy okazji kolejnego podsumowania.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
szan72
11:52
mateusz
11:44
martinn1980
11:33
xaildx
11:04
Donayo
10:55
Sheng2
10:53
Marcin1982
10:50
cinekmal
10:39
Krzysiek_biega
10:14
biegacz54
10:12
bolo_biega
10:09
justynas94
09:59
Stonechip
09:51
silver2687
09:40
zbyszekbiega
08:55
wido_22
08:47
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |