Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [7]  PRZYJAC. [7]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ksiezyczka
Pamiętnik internetowy
BIEGAM! TAKA KARMA

Anna Księzyk
Urodzony: 1984-10-08
Miejsce zamieszkania: Katowice
17 / 52


2014-12-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zlot Mikołajów w Toruniu czyli XII Półmaraton Świętych Mikołajów (czytano: 5804 razy)

 

Jeśli do któregokolwiek z Was Mikołaj w tym roku nie dotarł - nie smućcie się! To na pewno nie dlatego, że byliście niegrzeczni! Wszystko dlatego, że wszyscy Mikołajowie, Mikołajki, Śnieżynki, Bałwanki i inni pomocnicy Świętego byli w ten weekend w Toruniu by wziąć udział w XII już edycji Półmaratonu Świętych Mikołajów.

A jeśli ktoś w Świętego Mikołaja nie wierzy niech powie to 3295 biegaczom, którzy skutecznie tej tezie przeczą.

"Hu, hu, ha, hu, hu,ha nasza zima zła!
Ale zima z Mikołajem jest pachnącym ciepłym majem!"
- tak śpiewała dzieciom Majka Jeżowska kiedy byłam mała.... i choć nie pamiętam samego Mikołaja, to jednak pamiętam jak czekałam na dzień, kiedy przynosił prezenty. 6 grudnia był wtedy wyjątkowy i rozpoczynał dwutygodniowe niecierpliwe czekanie na choinkę i zbliżające się Boże Narodzenie... Dobrze było być dzieckiem...

Z przykrością zauważam, że od lat nie czekałam już na Mikołajki. W tym roku nastąpił przełom - udało nam się zapisać na najbardziej osławiony w Polsce zimowy półmaraton - Biegowe Wydarzenie Roku - Półmaraton Mikołajów i znów było na co czekać! Ze względu na brak chętnych na zmierzenie się z 21km dystansem do Torunia mieliśmy jechać we dwoje. Nawet na kibicowanie nikt się nie dał namówić, bo daleko, bo czasu mało a święta tuż tuż... Wszyscy wiemy jak to jest. Szykował się zatem romantyczny wypad. Niestety na dwa dni przed wyjazdem Mąż się rozchorował i cały wyjazd stanął pod znakiem zapytania... uczciwie mówiąc, sama mu to choróbsko sprzedałam, tyle, że kiedy mi z każdym dniem się poprawiało, jego coraz bardziej kładło na łopatki. W piątek wieczorem było jasne, że Mirek nie pobiegnie. Ja się uparłam. Egoistycznie. Jak dziecko. Jak osioł. Wymusiłam przyzwolenie na samodzielny udział i zwróciłam swoje miauczenia do osoby, na którą można liczyć zawsze i w każdej sytuacji niezależnie od okoliczności. Marcin jak zawsze, nie zawiódł i choć do tego wieczora absolutnie nie brał tego pod uwagę, i mimo, że od dwóch tygodni ani razu nie wyszliśmy na trening - podjął wyzwanie i postanowił, że przebiegnie swój drugi w życiu półmaraton. Za mało było czasu na rozważania, czy decyzja jest słuszna. Zapadła więc JEST słuszna. Raz wypowiedziana zaczęła żyć swoim życiem i w chwilę później swoje rzeczy pakowała też Madzia.... czyli jednak i kibice się znaleźli.

Na miejscu pierwsze kroki kierujemy do Biura Zawodów i odbieramy pakiety startowe - w nich najważniejsze - "służbowe" koszulki i czapeczki. Po Mirka minie już widzę jak żal mu, że jednak to Marcin pobiegnie z jego numerem. Nagrodą pocieszenia dla kibiców jest wspólnie spędzony czas, świetny, położony nad Wisłą hotel z basenem, najprawdziwsze toruńskie pierniki, pyszna kolacja i grzane wino. Wszystko lepsze niż leżenie w domu pod kołdrą.

Startujemy w niedzielę o 11 z Rynku Staromiejskiego, na który piechotką dochodzimy z hotelu. Widok jaki zastajemy robi wrażenie. Tłum Mikołajów zacieśnia się bo już za chwilę w ramach wspólnej rozgrzewki będziemy bić rekord Guinnessa w... pajacykach :) I faktycznie na znak organizatora przez 2 minuty prawie 4.000 czapek podskakuje do góry i na dół klaszcząc w charakterystyczny sposób nad głowami. Rekord został pobity!

Pierwsze 2 kilometry przez Starówkę i wzdłuż Wisły pokonujemy w dość zwartej grupie. Pod nogami bruk, na którym niczym śnieg srebrzy się wystrzelone przy starcie konfetti. Pozdrawiamy miasto, a to odwdzięcza się niesamowitym dopingiem swoich mieszkańców. Mimo chłodu i unoszącej się w powietrzu mżawki atmosfera jest gorąca. Po drodze mijamy parę polarnych misiów. Mikołaj, który biegnie przed nami na plecach ma worek, od czasu do czasu zdejmuje go i rozdaje cukierki dzieciom przy trasie! Co jakiś czas ktoś kogoś pozdrawia, ktoś kogoś zagrzewa do walki. Jest wesoło, świątecznie, ducha rywalizacji zastąpiła dobra zabawa. Ktoś biegnie przebrany za choinkę, ktoś prawie goły, tylko w bokserkach i czapce. Od ~7 km bieg zmienia charakter i z ulicznego robi się cross - wbiegamy do lasu, tłum się rozciąga, tempo zwalnia, coraz częściej biegniemy teraz gęsiego. Na 10 km mimo chłodu uzupełniamy wodę, na 15 km pijemy herbatę i jemy banany. Zerkam na Marcina i cieszę się, że jest tu ze mną.

Na metę wbiegamy razem. Pękam z dumy. Nie tylko z racji pokonania 21 km ale z pokonania go z Najwspanialszym Przyjacielem!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2014-12-10,09:01): chyba Aniu mnie przekonalaś do biegu Świętych Mikołajów w Toruniu :) Fajnie mieć miłe skojarzenia właśnie z tą postacią i zacząć właśnie 6 grudnia przygotowania do świąt :)
Mahor (2014-12-10,16:22): Teraz już niemal wszyscy wiemy że Toruń nie tylko z pierników słynie...Zaczęło się od Kopernika a że był duchownym i widząc tylu Mikołajów na pewno pozwolił by dać się porwać do wspólnego biegu...
szczypiorek (2014-12-11,23:31): co prawda to prawda Toruń urzekł mnie i moją rodzinę swym mikołajowym półmaratonem, piernikami oraz pierogami z pieca i korzenną herbatką...wracamy za rok. Pobiegłem po raz pierwszy ale nie po raz ostatni. coś mi się wydaje, że Mikołajki będziemy zawsze spędzać w Toruniu!!!







 Ostatnio zalogowani
zmierzymyczas.pl
01:00
piotrpieklo
00:32
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
kos 88
22:56
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
soniksoniks
22:29
benfika
22:12
rolkarz
22:05
Yatzaxx
21:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |