Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
67 / 129


2014-10-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
byłem tam... (czytano: 2283 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.iie.home.pl/las.mp4

 

byłem tam…

Dzisiaj wstałem wcześnie. Liczyłem na mglisty poranek, fotografowanie we mgle. Bieganie miało być później. Za oknem jednak słoneczny poranek, z lekką tylko mgiełką. Postanawiam, że pojadę tam…

Przebieram się szybko w biegowe rzeczy i ruszam w kierunku parkingu. Miasto jeszcze się nie obudziło. Samochód przejeżdża raz na kilka minut, jedna osoba na pobliskim przystanku autobusowym. A poranek piękny. Ostre słońce na czystym, błękitnym niebie oświetla okoliczne domy, w których wielu śpi. Nawet im do głowy nie przyjdzie, żeby pojechać tam...

Ale nie wszyscy śpią. Mijam całodobową stację benzynową. Tu także o tak wczesnym poranku zawsze ktoś pracuje. Idę dalej a przede mną dwóch młodych ludzi. Nie idą, zataczają się, butelki piwa w rękach. Gdybym im zaproponował wspólne bieganie pewnie by mnie wyśmiali. Czy oni kiedyś tam też trafią?

Docieram do parkingu. Nie wsiadam jednak od razu do samochodu. Idę do mieszkania córki. Wyjechała z mężem na dwa dni a w domu został kotek. Idę zobaczyć czy mu czegoś nie trzeba. Wszystko ok tylko kotek jak zwykle wystraszony. Pewnie podejrzewa, że przyszedłem go zabrać do siebie a on bardzo nie lubi opuszczać swojego lokum. Kiedy jest w swoim domu a jeszcze kiedy jest też obok jego służąca, moja córka (wszak psy mają pana a koty służącego) to wtedy jest tam…

Wsiadam do samochodu. Przejeżdżam obok budynków Uniwersytetu. Pełno samochodów wokoło. To studenci zaoczni zjechali po naukę. Dziwi mnie tylko, że już tyle samochodów. Pewnie już pochłonęły ich zajęcia i nawet nie pomyślą, że mogliby pojechać tam…

Na ul.Fordońskiej widzę też zaledwie kilka osób. Jakieś starsze panie, idą pewnie do kościoła. Na przystanku autobusowym też kilka osób. Może jadą na toruńskie uczelnie? Mijam miejski autobus, jest prawie pusty. Jadę dalej w stronę Strzyżawy. Jadę tam...

Na moście nad Wisłą widzę Frycka. Tak go nazywaliśmy. Chodził krótko do naszej szkoły podstawowej, ale nie miało to sensu. Frycek nie jest w pełni władz umysłowych. Dzisiaj ma już ponad 60 lat a wszystkie lata przeżył w nędzy. Pcha jakiś stary dziecięcy wózek. Idzie sprawdzać fordońskie śmietniki. Tam jest jego tam…

Jadę dalej mostem i widzę na brzegu Wisły wędkarza. Może dotarł tam o poranku a może wczorajszej nocy? Stojąc na piaszczystyym brzegu, zapatrzony w płynąca wodę, pewnie nie zauważa gry słonecznych promieni w zanurzonym w porannej mgiełce lesie topolowym. W czasach mojego dzieciństwa nazywaliśmy ten las (ot, pozostałość po niemieckiej historii Ostromecka) Pappenwaldem. A że las był w dosyć dużej odległości dla dziecięcych wypraw to wtedy on był tam…

Za mostem pracują robotnicy przy budowie nowej ścieżki rowerowej. Od rana, w niedzielę. Po latach walki o godną pracę i wolne soboty została już dla niektórych tylko praca. Oni pracują a ja poniżej nasypu, którym w tym miejscu biegnie szosa, już widzę, że powoli docieram tam…

Zajeżdżam pod zajazd na Strzyżawie. Przygotowuję zegarek i muzykę. Chwilę ćwiczeń, sprawdzenie czy samochód zamknięty i ruszam. Jeszcze tylko kilometr asfaltowej a później brukowanej drogi i będę tam…

I tu spodziewacie się pewnie opisu samego treningu, jednak ten tekst jest właściwie skierowany do tych, którzy jeszcze nie biegają. Wy, którzy biegacie kilka miesięcy czy kilka lat, byliście już tam wiele razy. Znacie te miejsca. Leśne drogi i podążające z Wami myśli. Przeżywaliście zachwyty samotnym biegiem w porannych promieniach słońca czy w płatkach spadającego śniegu. Byliście wśród pól ze swoją samotnością długodystansowca. Więc wiecie jak to jest zanurzyć się w poranny chłód, poczuć zapach wilgotnej ziemi, usłyszeć szum lasu, śpiew budzących się ptaków. Wszystko w rytmie własnych kroków i przyśpieszonego oddechu. Nie opowiem Wam o niczym czego nie znacie.

Mam takie marzenie, taką cichą nadzieję, że może ci niebiegający zapragną po przeczytaniu tego tekstu – jeśli do nich dotrze – zobaczyć i poczuć jak jest tam…? Może wybiorą bieganie jako formę zobaczenia piękna tego świata z innej, niezwykłej strony?

A kiedy już tam pobiegną, kiedy zmęczeni dotrą do końca treningu, kiedy już wrócą stamtąd, może wtedy powiedzą sobie to co ja dzisiaj będąc tam powtarzałem sobie wiele, wiele razy.

że

miałem szczęście…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Varia (2014-10-05,19:41): Piękny wpis... Ja też miałam to szczęście. Późno, bo późno, ale miałam! Sorry, mam :)
Honda (2014-10-05,20:30): Przeczytałam już 3 razy... i chcę czytać wciąż od nowa. Piękne!
Mahor (2014-10-05,23:20): Po przeczytaniu takiego tekstu... My też mamy szczęście... :)
paulo (2014-10-06,08:59): jakże jest nam potrzebna ta inna, niezwykła strona życia. Dzięki.
bialy115 (2014-10-07,14:43): Pięćdziesiątka na karku i ja "to tam"dzięki bieganiu niedawno spotkałem.Wpis cudowny,daje wiele do myślenia.Dzięki.
alchemik (2014-11-10,21:20): Cudowny wpis.Jak ma się już swoje biegowe tam ... to myślę że człowiek jest już stracony a może dopiero narodzony ?







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
08:09
luki8484
08:01
platat
07:59
michu77
07:56
arturgadecki
07:51
Mikesz
07:12
kos 88
07:12
Januszz
06:35
Bartuś
06:33
Stonechip
06:06
drago
05:59
romangla
05:39
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
andreas07
00:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |