Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [58]  PRZYJAC. [323]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
benek
Pamiętnik internetowy
:)

Piotr Bętkowski
Urodzony: 1987-04-25
Miejsce zamieszkania: Warszawa
611 / 631


2014-08-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
III etap - Bieg Pokoju Dzieci Zamojszczyzny (czytano: 1998 razy)

 

Miało być ostateczne starcie, no i było. Trzeci etap o długości 30 km miał pokazać czy jestem w stanie stawić się mocnym zawodnikom z Ukrainy czy nie.

Nogi po wczorajszym - szybkim - etapie o długości 20 km nie były dzisiaj najświeższe. Jednak udało się je rozruszać na kilkanaście minut przed startem. Niby te 30 km powinno się pobiec szybciej niż pierwszy etap (35 km) ale zmęczenie się nawarstwia i nie jest to wcale takie oczywiste.

Wierzyłem jednak, że mogę mądrze ocenić swoje możliwości i założyć optymalne tempo. Sprzyjał temu ten etap bowiem był niemal w całości płaski i dopiero na 28 km wyrastała spora górka.

Rano autobusami pojechaliśmy na start oddalony od Zamościa o ok 10 km. Meta usytuowana była w miejscowości Krasnobród, w której dwa lata temu finiszował odcinek 20 km.

Wczoraj tę trasę przejechałem niemal w całości samochodem wracając z Roztoczańskiego Parku Narodowego więc wiedziałem czego się spodziewać.

Zaraz po starcie tradycyjnie mocni Ukraińcy ruszyli do przodu ale co ciekawe ten z którym ja się ścigam został od razu ze mną. Zatem to nie ja dyktowałem taktykę tylko On. Mi to odpowiadało. Mogłem wdrożyć plan biegania równym tempem, który mi odpowiadał. Biegliśmy planowo na miejscach 5 i 6 po ok 3:58 km. Nie czułem się najlepiej. Brakowało trochę świeżości, jednak wierzyłem, że takie tempo jestem w stanie wytrzymać przez kolejne 30 km.

Trzeba powiedzieć, że Sergiej biegł bardzo fair. Nie chował się za plecami tylko biegł obok. Nie męczyło mnie to zbytnio. Ku mojemu zdziwieniu na 6 km odpuścił. Zrobił to tak nagle, że niemal natychmiast przestałem słyszeć oddech i dźwięk butów. Tradycyjnie nie odwracałem się aby nie dawać znaków zmęczenia.

Trzymałem ciągle równe tempo. Na 10 km wbiegłem do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Asfalt otoczony lasami przypominał mi trasę półmaratonu w Hajnówce. Lubię takie miejsca.

Widziałem po zegarku, że kilometry lecą mi znowu równo. Wszystkie poniżej 4:00, a to był dobry znak. W głowie myślałem tylko czy uda mi się odrobić 1:09 straty.

Kolejna niespodziewana sytuacja miała miejsce w okolicach 16 km. Zaraz za punktem odżywczym, na którym wziąłem swój żel Vitargo zacząłem słyszeć odgłos biegacza za plecami. Trochę mnie to podłamało. Patrzę na zegarek ale tempo cały czas równe i mocne.

Na 17 km (identycznie jak dzień wcześniej) zostałem wciągnięty przez Sergieja. Nawet nie zadałem sobie trudu by biec z nim. Zjadłem spokojnie żel i rozkoszowałem się widokami lasów :)

Wbiegliśmy do miejscowości Guciów, o którem miałem okazję napisać wczoraj. Odsłonięty teren i sporo słońca zaczął dawać się we znaki. Przewaga nie rosła. Utrzymywała się na poziomie ok 10 s. Niewiele ale jeśli dodamy do tego 1:09 to było po zawodach... Minęliśmy zagrodę gdzie wczoraj jadłem zupę z pokrzyw.

20 km to kolejny punkt, w którym miałem żel. W tym samym momencie dogoniłem Sergieja (zegarek wciąż pokazywał równe tempo). Czułem, że żel zjedzony niedawno zaczął działać. Mam zawsze tak, że żele zaczynają na mnie działać po ok. 4-5 km od zjedzenia. Czułem to.

Już na 21 km czułem, że Sergiej słabnie. Dojechał do mnie na rowerze Andrzej Piechna, który z powodu kontuzji wycofał się pierwszego dnia. Miałem okazję ścigać się z nim (i przegrać) dwa lata temu. Podbudował mnie słowami, że zwiększam dystans. Przyśpieszyłem do 3:54-3:55 by pokazać, że jestem mocny. Zjadłem drugi żel. Nie oglądałem się za siebie.

25 km i kolejny punkt. Pije szybko kubek wody i nie zwalniając biegnę dalej. Do mety 5 km. Pamiętam, że ostatnie 3 kilometry to wielka górka, a po niej mocny zbieg do samej mety. Czułem się mocny i zwiększyłem tempo.

Górkę na 28 km pokonałem mocno pochylony. Czułem, że jest szybko. Z górki biegłem poniżej 3:30.

Wpadłem na metę na 5 pozycji z czasem 1:58:09 i średnim tempie 3:56.

Od razu wróciłem do zegara by zobaczyć jaką mam przewagę. Nie było widać Sergieja. Wpadł na metę dopiero 1:40 za mną, a to oznacza, że nie tylko odrobiłem stratę ale przed ostatnim etapem zyskałem 31 s przewagi!!!

Dwa lata wcześniej etap 30 km pokonałem aż o 3" wolniej.

Na mecie w Krasnobrodzie były tradycyjne tańce przy muzyce lokalnego zespołu. Wspólne poczekanie na wszystkich zawodników i złożenie kwiatów pod pomnikiem. Następnie powrót autobusami do Zamościa.

Jestem zadowolony, że udało mi się zrealizować plan, odrobić starty. Jutro będzie walka na 15 km, bo 31 s to dużo i mało. Z tym, że to nie ja będę musiał podejmować działania.

Dziś dojeżdża Sławek i Sebastian zatem na pewno pozwiedzamy Zamojskie kluby tym bardziej, że to przecież piątek. Mam nadzieję, że nie będzie to miało (dużego) wpływu na jutrzejszy wynik.

Wyniki dzisiejszego etapu można znaleźć tutaj:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/zamod34op.pdf


Mój bieg zgrany na Endomondo można znaleźć tutaj:
https://www.endomondo.com/workouts/399405057/27364





Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Arti (2014-08-29,22:33): Gratulacje ! Jutro 15 km więc gaz do dechy a dzisiaj plan zrealizowałes idealnie !
ksero vel. NAMORDNICZEK (2014-08-30,08:28): Dziś gryziesz asfalt, ale wygrywasz z Seriejem.







 Ostatnio zalogowani
szakaluch
21:41
przemcio33
21:28
troLek
21:20
Deja vu
21:19
eldorox
21:11
Seba7765
21:08
chris_cros
21:05
Stonechip
20:29
Wojtek23
20:19
piotrhierowski
20:06
stanlej
20:02
cumaso
19:53
Roxi
19:50
evaci57
19:06
bartonfink9
18:52
rokon
18:40
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |