Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
197 / 338


2014-08-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
sierpniowy ogień (czytano: 2750 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://youtu.be/xzQvGz6_fvA

 

Czasy się zmieniają, lato chyba mija, dzień powoli zaczyna się skracać, obciążenie treningowe jednak wzrasta.
O ile reklamy w stylu "ociec prać?" czy "Baltona" zostały zastąpione przez nowoczesne reklamy telekomów czy całego stada leków na wszystko, o tyle pozostałe rzeczy są niejako w corocznym cyklu podobne i niezmienne.
Dni znowu się skracają co oznacza zbliżającą się jesień. Skoro zbliża się jesień to i czas na walkę w maratonie.
Maraton lubi systematyczność i przygotowanie, więc przygotowania idą pełną... parą.

Mam ochotę położyć głowę na jakiejś piersi, jędrnej oczywiście, i tak sobie pomarudzić ;)
Dawno nie marudziłem, a poza tym skoro nachodzi mnie ochota na marudzenie to znaczy, że dokręcam sobie śrubę.


Plan jaki mi przyświeca jest prosty - trochę szybkości pod maraton, trochę wytrzymałości pod maraton, trochę wybiegania pod maraton...


Postanowiłem zabrać się nieco za szybkość i wybrałem się na stadion.
Dawno tego nie robiłem, więc przerwę sobie zaplanowałem długą, takie przywitanie... tysiączki na tysiączki w truchcie, łącznie sztuk 6.
Po drugiej serii miałem mentalnie dość, bebechy również jakieś takie wymłócone, a oddech zaczynał mi się przytykać... Czułem się jak parowóz.
W drodze powrotnej nuciłem jedynie "I`m on fire..."

Fire również poczułem dwa dni później, kiedy to robiłem leśny "drugi zakres" w tempie około-maratońskim na zmęczeniu.
Ledwo wracając do domu stawiałem sobie pytanie - kurde, po co ja tak się męczę? ale po chwili przypomniały mi się przezajefajne chwile zbliżającej się mety w Dębnie i Berlinie. Tak, takie rzeczy są niesamowite i czasem bardzo fajnie się do nich wraca.

Ta myśl, te uczucie, a w zasadzie te uczucia, kiedy zwycięża się samego siebie, zdobywa swoją barierę dźwięku, dotyka swoją otchłań.

Otchłań z ogniem dotknąłem w sobotę, kiedy wybrałem się na długie wybieganie częściowo po trasie Maratonu Wina. Trasa częściowo przechodzi przez moje ukochane Wzgórza Piastowskie i dalej.
Upał 29C, niby już znane klimaty, jednak słońce wysmażyło mnie prawie na amen.
Mocno się odwodniłem, mimo iż zabrałem ze sobą sporo płynów jak na mnie. Po drodze musiałem niejako ratować się prośbą o dolanie wody u jakiejś babci na wiosce, czy na 30km chwilowym odpoczynkiem i kolejnym uzupełnianiem wody w Skansenie w Ochli.

Po dobiegnięciu do domu znowu czułem "i`m on fire..."

Zabawnie w ogóle wyglądam z racji pogody. Pocę się jak mop.
W czwartek jak wracałem napotkałem grupkę, która obiega trasę Półmaratonu ZG, na chwilę do nich podbiegłem i wyglądałem mówiąc wprost komicznie. Oni świeżutcy, suchutcy, a ja? no cóż, jakbym się zlał w spodenki ;)
W sobotę w parku mijałem jakiś imprezowiczów co pili sobie piwko. Kiedy mnie zobaczyli wołali z daleka "run forrest run".
Byłem też Jezusem.
We wtorek mijałem jakąś kobitę, która jak mnie zobaczyła ostro się zestykowała i krzyknęła te sławne imię.

Kończąc, bo piersi nie ma więc dziwnie się marudzi do klawiatury, tydzień uważam za udany.
Mimo lekkich męczarni i ognia stówka w tygodniu przekroczona.


Ten tydzień również miał swój mały, a właściwie wielki dla mnie Jubileusz - przekroczyłem 9 tysi nabieganych kilometrów.
Ciągle się uczę, ciągle mi mało, ciągle czegoś chcę i do czegoś zmierzam. Podoba mi się te ciągle :)
Ogień będzie i w kolejnych dniach, więc jak ulał pasuje tu cytat z Twin Peaks - "Fire walk with me" ;)



--fota z sobotniego WB, a w linku Bruce Springsteen, który mi się przypomniał po wielu latach i jest dobry na marudnowatość


Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Hung (2014-08-10,23:27): UPAŁY U PAŁY.
krunner (2014-08-10,23:30): Opalonyś, wypoczętyś :) ojjjj, będzie się działo na maratonie! pozdr.
snipster (2014-08-11,08:32): Hung hehe :)
snipster (2014-08-11,08:33): Arek, jaki wypoczęty? po urlopie nie można być wypoczęty... :) chociaż to pojęcie względne jak widać ;)
paulo (2014-08-11,09:08): Piotrze, ja "stówkę" robię chyba przez trzy tygodnie :) No dobra, rzeczywiście nie ta liga (poniżej 3 godz:)), ale muszę się wziąć do roboty odnośnie maratonu :)
snipster (2014-08-11,09:31): Paulo, tak tak, do roboty :) sio biegać, już! :)
maleńka26 (2014-08-11,14:12): Piotruś mój kilometraż do Twojego to jak Śnieżka do Mount Everestu.
snipster (2014-08-11,15:06): Lucy, dramatyzujesz... ;) Dębno "zrobiłem" robiąc 70km tygodniowo, więc da się :)
maleńka26 (2014-08-11,17:32): Piotruś to nie dramatyzm.tylko realizm. Ale drugi tydzieñ pracuję już naf kolometrażem.Maratonik się szykuje.Z racji mojego nazwiska i udział w maratonie poznañskim , życiòwka musi być.pozdrawiam.
maleńka26 (2014-08-11,17:35): Piotruś to nie dramatyzm.tylko realizm. Ale drugi tydzieñ pracuję już naf kolometrażem.Maratonik się szykuje.Z racji mojego nazwiska i udział w maratonie poznañskim , życiòwka musi być.pozdrawiam.
snipster (2014-08-11,21:17): ojtam ojtam... będzie dobrze :)
(2014-08-11,21:49): Fire na cztery fajerki! :-)
snipster (2014-08-11,22:07): Peter, a nogi tylko dwie, no i dobra taka krótka... :)
żiżi (2014-08-13,20:50): Ach ta radość z biegania:)
snipster (2014-08-13,21:12): Żiżi, chyba ach te marudzenie... ;)







 Ostatnio zalogowani
wigi
22:10
kubawsw
22:03
Jawi63
21:49
rolkarz
21:46
Henryk W.
21:45
Rehabilitant
21:44
entony52
21:38
valdano73
21:36
AntonAusTirol
21:24
mar_ek
21:00
conditor
20:51
Namor 13
20:31
tomasso023
20:27
staszek63
20:23
Rapi15
20:22
Pawel63
20:18
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |