Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [16]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
wel37
Pamiętnik internetowy
:0)

Paweł
Urodzony: 1968----
Miejsce zamieszkania: Sosnowiec
5 / 40


2014-07-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nowe Wyzwanie-Pilsko 2014 (czytano: 2312 razy)

 

Jedni w prezencie urodzinowym dostają ciuchy, alkohol, czy jakieś inne gadżety, ja natomiast otrzymałem od moich najbliższych prezent wyjątkowy. Pakiet startowy do „Biegu na Pilsko 2014”
Jakież było moje zdziwienie i radość za razem, gdy wracając z pracy moi synowie Tomasz i Krzysztof oraz żona Agnieszka wręczyli mi zaproszenie, własnoręcznie przez nich przygotowane na tę imprezę. Szczerze przyznam że trochę się obawiałem tego biegu, bo to pierwsze góry w mojej krótkiej „karierze” biegacza. Ale cóż, tak długo marudziłem w domu o tym biegu że Aga już miała chyba dosyć i załatwiła co trzeba żeby mieć spokój :0)
Dołączyłem do grupy Harpaganów w ostatniej chwili,rzutem na taśmę załapałem się „przygarnięty”
przez Anię P, Darka K, Sebastiana S, Mariusza K i wyruszyliśmy pięknego lipcowego poranka w podróż do Korbielowa. Podróż upłynęła nam jak zwykle,we wspaniałych humorach. Przez chwilę żartowaliśmy czy zdążymy, (chociaż czasu było sporo) bo Sebastian miał „wizję” gdzie jesteśmy i nadłożyliśmy trochę drogi, podziwiając okolicę :0) A swoją drogą Harpagan Sosnowiec to niesamowici ludzie, byłem już na kilku biegach z różnymi osobami z grupy, i zawsze jest taka sama „jajcarska” atmosfera :0)
Dotarliśmy na miejsce, a tam czekali już na nas Mariola i Darek C kolejni Harpagani. Oj będzie ciężko, pomyślałem, bo słoneczko grzało że hej. Odebraliśmy pakiety. Ania miała farta bo trafiła jej się wyszczuplająca koszulka, ciut za mała :0) Potem wskakujemy w startowe ciuszki i uciekamy nad rzeczkę (czy raczej potok) nieopodal płynący, upajając się pięknem okolicy. Nie obyło się również bez sesji zdjęciowej i telefonicznego kopa na szczęście od Agi dla wszystkich, którego to ja byłem wykonawcą. Czas na start. 11.05 Nie było elektronicznego pomiaru czasu, trzeba więc szybko się zbierać żeby nie tracić czasu już przed startem. Trochę ciasno na początku ale co zrobić jak się nie jest zawodowcem to trzeba się przebijać do przodu. Trochę przysnąłem i musiałem gonić o mało nie wpadając na Sebastiana który walczył ze sznurówką, w swoim super bucie :0)
Przyznam się bez bicia, że nie było lekko. Słyszałem wcześniej o tej trasie, ale słuchać a samemu z nią się zmierzyć to co innego. Od drugiego kilometra było o tyle lepiej, że „peleton” biegaczy się rozciągną, co nie znaczy że było lżej. Teraz to już walka o każde wzniesienie z samym sobą.
Nie ukrywam że smaczku dodawała taka mała rywalizacja z Sebastianem. Początkowo Seba gnał mocno do przodu,był poza moim zasięgiem na w miarę nie dużych podbiegach, ale zauważyłem że jestem w stanie na większych górkach go dochodzić. Tak więc co ja dobiegałem to Seba odbiegał.
Była to taka zdrowa rywalizacja, niby się nie ścigamy a pomagamy sobie „ciągnąc się” wyprzedzając się co kawałek wzajemnie. Trasa bardzo wymagająca, nawet nie chcę myśleć co by było gdyby padało, z dwojga złego lepiej że „smażyło”. Teren ciężki dla organizacji biegu, ale mimo wszystko brakowało w połowie trasy punktu z wodą, a przy Hali Miziowej to już trochę za daleko, gardło wyschło niemiłosiernie. Na Miziowej miałem nad Sebą jakieś 20 metrów przewagi i strasznie długi podbieg. Nie, teraz to już nie mogę na to pozwolić żeby mnie doszedł, pomyślałem. Seba śmiał się potem że byłem bardzo czujny, na tych ostatnich kilometrach :0) Nawet postanowił zaatakować na ostatnich metrach widząc że słabnę, ale już było za blisko szczytu żebym się poddał. Góry to nie ulica na której można „wypruć żyły” na ostatnich metrach.
1.19.16 to mój czas tylko 10 sekund przed Sebastianem. Mogę śmiało powiedzieć bez Seby nie było by takiego wyniku. Dzięki Sebastian :0) Zasiedliśmy na szczycie (Pilsko 1542 mnpm) dumni z siebie, robiąc sobie pamiątkowe zdjęcie i czekaliśmy na resztę Harpaganów, ale że strasznie wiało postanowiliśmy zejść niżej. Ledwo zeszliśmy parę metrów a tu „ciśnie” Darek K za nim mknie Ania i Mariusz. Sebastian postanowił podciągnąć troszkę Anię na ostatnich metrach i pobiegł z nią do góry ja postanowiłem poczekać na Mariolę. W Mariuszu obudziła się męska duma i na samym szczycie przegonił Anię o sekundy :0) Nie minęło wiele czasu a tu Mariolcia „zasuwa”, więc w te pędy biegnę za nią mobilizując ją na te ostatnie metry. Jeszcze tylko Darek C i mamy komplet. Jest ,jest i Darek „wbija na górę” równym tempem dzierżąc w dłoni kamerę dokumentując ostatnie metry swojego „kieratu”.Szacun Darku że z tą kamerą całą drogę biegłeś. W sumie to nie miałeś wyjścia bo i tak nie mogłeś jej zdjąć z dłoni :0) Tak, teraz zalegamy na trawie i podziwiamy widok. Dla tego widoku warto było, panorama niesamowita. Szczyt zdobyty medale wiszą na szyi, ale jeszcze trzeba wrócić na dół. Najpierw schodzimy do schroniska na Miziowej, tam organizatorzy ustawili poczęstunek. Szału nie było, bułka z kiełbasą, można sobie było na ognisku usmażyć. Chwila na „szamanko” i trzeba ruszać bo przed nami godzina drogi powrotnej, która minęła nam jak „z bata strzelił”, goniąc Darka kiełbasę z którą uciekała Mariola.:0)
Wracając padła propozycja, że jak zejdziemy to idziemy do potoku zregenerować nogi.
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy, szybciutko zrzucamy buty, a niektórzy troszkę więcej. Znaczy zostali tylko w spodenkach i nura do wody. Oj co za ulga dla ciała taka orzeźwiająca kąpiel :0)
Na tym zakończyła się wyprawa do Korbielowa naszej ekipy. Nie pozostało nam nic innego jak czekać na kolejną edycję biegu na Pilsko.


Paweł

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
cinekmal
10:39
Krzysiek_biega
10:14
biegacz54
10:12
bolo_biega
10:09
justynas94
09:59
Stonechip
09:51
silver2687
09:40
Marcin1982
09:28
zbyszekbiega
08:55
wido_22
08:47
benek88
08:42
anielskooki
08:35
crespo9077
08:31
green16
08:08
42.195
08:07
Admin
08:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |