Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [29]  PRZYJAC. [86]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
robaczek277
Pamiętnik internetowy
FunOfRun

Jacek Będkowski
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Łowicz
97 / 197


2014-07-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Marchewkowe bieganie (czytano: 2488 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://funofrun.bloog.pl/

 

Marchewkowe bieganie

Nie mam dużego stażu biegowego, ale miałem już okazje przetestować swój organizm kilka razy. Na początku 2012 roku postanowiłem przejść na wegetarianizm i chciałem zobaczyć jak to będzie z moim bieganiem bez jedzenia mięsa i ryb. Jak się okazało nie było tak źle, bo biegałem szybko i nie czułem zmęczenia. Nie byłem tylko pewnie czy to efekt mocnych treningów czy może samej diety. Rok był owocny w super wyniki. Robiłem same rekordy życiowe. Taki stan rzeczy utrzymywał się do mojego powrotu do Polski we wrześniu 2012, kiedy to stopniowo osłabiał się mój zapal wegetariański. Pod koniec roku zacząłem ponownie jeść mięso. To było zaraz po mojej poważnej kontuzji jakiej się nabawiłem na pierwszej setce w Kaliszu. Muszą przyznać, że ten czas bycia "vege" biegaczem wyszedł mi na dobre, ale jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy. Wszystko potwierdziło się w 2014 roku.

Postanowiłem podjąć rękawice jeszcze raz i przejść na marchewkową stronę pod koniec 2013 roku. Wszystko zbiegło się z początkiem moich przygotowań do sezonu 2014, gdzie planowałem wrócić na szczyt moich możliwości. Treningi przebiegały lepiej niż zakładałem. Biegałem więcej niż w 2012, a do tego nie nękały mnie żadne kontuzje. Nie wyliczam drobnych urazów, ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że przepracowałem okres przygotowawczy bardzo dobrze. Dla porównania podaje poniżej zestawienie kilometrów zrobionych podczas przygotowań do obu sezonów, 2012 i 2014r.

Jak łatwo zauważyć praktycznie każdego miesiąca w bieżącym roku biegałem więcej, choć muszę przyznać, że prędkości nie były takie jak dwa lata wcześniej. Przez te 7 miesięcy zrobiłem prawie 750 km więcej, co tylko świadczy o tym, że obrałem dobrą drogę i „vege” było dobrym wyborem.

Chciałem również pokazać jak to wyglądało w oficjalnych startach, bo nie samymi treningami człowiek żyje. Poniżej przedstawiam zestawienie moich startów w obu porównywanych sezonach.

Jakoś tak wyszło, że biegałem w podobnych biegach w podobnym czasie. Na początek maratony na przełomie lutego-kwietnia, jak widać czasy, a przede wszystkim „pace” jest praktycznie identyczny. Jeśli przygotujemy średnią ze startów w 2014 roku (bieg w lutym i kwietniu) to wychodzi dokładnie taki sam „pace” jak bieg w Rzymie w 2012. Dodam tylko, że maraton w Łodzi biegłem, jako pacemaker na 3:15h i wiem, że byłem gotowy pobiec znacznie szybciej, co pokazałem w cross maratonie (międzyczas po 42,2 km miałem 3:08:30). Dla porównania podam, że ten sam Cross Maraton (Luty 2013) nie ukończyłem, czas po 28,8 km 2:27:30 (pace 5:08). W kwietniu 2013 pobiegłem Orlen Maraton i nabawiłem się kontuzji. Doczłapałem do mety w 4:14:19 (pace 6:02). To był mój najgorszy i jedyny maraton powyżej 4h.

Rozbieżności w maju to zaledwie 4 sekundy w tempie biegu, ale to jest chyba dopuszczalne biorąc pod uwagę fakt, że biegłem odpowiednio 15 km (2012) i 10 km (2014). Oczywiście w maju 2013 też biegłem dyszkę i pobiegłem ją w 49:15 (pace 4:56).

Na koniec pozostaje porównanie biegu Świętojańskiego. W 2012 pobiegłem o 2 km więcej niż w 2014 i zająłem 1 miejsce (2014 – drugie miejsce), ale biegliśmy 12 min dłużej, co w przeliczenie na tempo daje tylko 1 sekundę różnicy na km. Przy tak długim biegu różnica to około 350m, czyli praktycznie biegłem równo. Nie mogło mnie zabraknąć na Świętojańskim w 2013 roku. Udało mi się zrobić 60km, ale zakończyłem rywalizacje wcześniej, bo po 5:54:30 (pace 5:55).

Jestem bardzo zadowolony, bo potwierdziły się moje oczekiwanie, że bieganie na marchewkach ma sens. To nie są jakieś mity, bynajmniej dla mnie. Jak widać, kiedy nie jem mięsa biegam szybciej, mocniej, dłużej, a co za tym idzie moje zadowolenie wzrasta. Dodam jeszcze, że moje ciało lepiej się regeneruje i nie przytrafiają mi się jakieś duże kontuzje. Wniosek, „vege” jest super. Jak widać 2013 na mięsie to jedna wielka porażka za wyjątkiem biegu wigilijnego w grudniu, gdzie biegłem już, jako „vege” i wygrałem bieg z wynikiem 140 km.

Nie namawiam nikogo na taki styl odżywiania, bo wiadomo, że nie można tak z dnia na dzień rzucić naszych rutynowych zwyczajów. Do tego należy odpowiednio zastąpić te elementy żywności, których brakuje w roślinkach. Dlatego warto dobrze się przygotować do takiego przejścia. Ja osobiście udałem się na kurs gotowania, gdzie razem z moją żonką uczyliśmy się jak ładnie, a przede wszystkim smacznie przygotować posiłki. W naszym przypadku wachlarz potraw bardzo się poszerzył. Nie spożywamy mięsa, więc mamy większą motywację do tworzenia nowych pełnowartościowych potraw.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2014-07-04,08:13): Jacku, gratuluję tej pomysłowości i odwagi zarazem przejścia na wegetarianizm. Byłoby ciekawym poczytać czegoś więcej z Twojego życiowego i biegowego doświadczenia jako wegetarianina.
robaczek277 (2014-07-04,08:25): Jesli jest taka potrzeba to ja chetnie cos napisze.
Tak jak pisalem w tym wpisie pierwszy raz nie jadlem miesa przez prawie rok i bylo super ale czeste podróze i lenistwo zapedzilo mnie do miesa. Teraz juz jestem zdeterminowany aby nie jesc miesa wogóle. Biega mi sie super i mam bardzo dobry sezon. Zobacze jak wyjdzie na jesieni ale licze na zlamanie 8h na 100km. Zapraszam tez na moj blog:
FunOfRun

Maratonczyk90 (2014-07-05,09:34): Nie jeść mięsa to jeszcze idzie zrozumieć,ale RYB ! Jedzenie ich jest dla nas bardzo ważne,ponieważ tłuste ryby dostarczają witamin A i D.W rybach oprócz kwasów nasyconych występują kwasy nienasycone, w tym tak zwane kwasy omega-3.Ryby należy jeść i koniec kropka.Jeśli chodzi o mięso,można odpuścić,ale trzeba jeść warzywa zawierające białko np fasolę.Ja osobiście mam dietę i zdrowo sie odżywiam,ale jem tylko drób w małych ilościach np raz na tydzień czasem raz na dwa tygodnie,ryby jem obowiązkowo raz a nawet dwa razy w tygodniu.Nie jem ziemniaków,za to jem kasze,makarony i ryże.Nie choruje,nie mam z niczym problemów i co ważne osiągam pozytywne wyniki w bieganiu,krótko mówiąc robię postępy.Przyznam,że jem dużo warzyw i owoców,ale rybka gotowana na parze musi być i już !
robaczek277 (2014-07-05,10:05): @Maratonczyk90
Dzieki za komentarz, ale ja nikogo nie namawiam do nie jedzenia miesa czy tez ryb. Taki styl jedzenia to mój wybór. Jem inne produkty roslinne, które sa zamiennikami dla tych skladników dostarczanych z miesa. A co trzeba a co nie to juz kazdego indywidualny wybór.

Peepuck (2014-07-06,17:24): @Maratończyk90 - jestem vege od ponad 25 lat co oznacza, że ponad 25lta nie miałem w ustach ryb. Żyję, całkiem dobrze i biega mi się nieźle... :). Może nich każdy robi jak uważa... Jacku, zapraszam do Vege Runners ( o ile jeszcze nie miałeś kontaktu VR) www.vegerunners.pl https://www.facebook.com/VegeRunners?fref=ts







 Ostatnio zalogowani
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
42.195
16:55
biegacz54
16:29
batoni
16:19
Piotr Czesław
16:14
Darmon
16:03
conditor
15:53
czewis3
15:39
kubawsw
15:31
bladejm
15:31
Jerzy Janow
15:18
chris_cros
15:06
miras
15:05
nikram11
14:53
robertst1
14:48
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |