Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [16]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
wel37
Pamiętnik internetowy
:0)

Paweł
Urodzony: 1968----
Miejsce zamieszkania: Sosnowiec
3 / 40


2014-06-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Księżycowe Urodziny :0) (czytano: 2074 razy)

 

Dzień nie zapowiadał się wcale wesoło. Wstałem rano z mocnym postanowieniem przeprowadzenia solidnego treningu siłowego pod kątem zbliżającej się imprezy biegowej w Krynicy. Niema zmiłuj, żona do pracy, dzieci na zakończenie roku szkolnego, a ja na trening. Dziś ruszam tam gdzie trochę górek, nie ma być efektownie a efektywnie. Więc spokojnym tempem wypociłem 15 km, solidnie przykładając się do wzniesień. Szału nie było, ale trzeba troszkę sił zostawić na popołudniową dniówkę. Trening zakończony można się regenerować.
Odpalam kompa, a tu kolega zamieścił post, że odstąpi miejsce startowe na biegu w Rybniku na Półmaratonie Księżycowym. Nie planowałem tam startu w tym roku, bo jakoś mi nie było po drodze :0) ,ale nie byłbym sobą jak bym się nad tym nie zastanowił. Zwłaszcza, że byliśmy tam w ubiegłym roku, w dniu moich urodzin, gdzie zrobiłem życiówkę, nic dodać nic ująć było superowo. Dużo nie musiałem myśleć, bo prawie w tym samym momencie Aga pisze do mnie „ i co jedziemy?” Hymm...warto zapytać , i ruszyła lawina. Nie minęło 5 min i już było wszystko załatwione. Dziękuję Ryszard Nowak :0)
Zapisy na biegi do tej pory załatwiałem szybko, ale decyzja na jeden dzień przed startem to mój rekord. Dziś już nic nie mogło mi zepsuć dnia, a po chwili już miałem transport , bo przyjaciele z Harpagana Sosnowiec (Ania i Mariusz) nas przygarnęli. Nas , bo oczywiście Aga z nami, foto relacja musi być :0)
Jedziemy szczęśliwi Mariusza furą , ale lekko zniesmaczeni psującą się pogodą :0( a na miejscu to już prawie ulewa, szok. Oj nie będzie łatwo jak się nic nie poprawi. Na szczęście jeszcze trochę czasu do startu zostało, może się poprawi. Ale ulewa stwierdziła, że nie ma szans z nami, słysząc jak z dołu dochodzą takie radosne dźwięki, bo salwy śmiechu wybuchały raz za razem za sprawą całej paczki Harpaganów: Ani, Kasi, Agi, Sebastiana, Mirka, Mariusza, Jarka i mnie oczywiście. Pakiety odebrane, ciała przebrane, nowe znajomości nawiązane. Czas się zbierać na start.
I tutaj kolejna miła dla mnie niespodzianka. Przez głośniki rozchodzą się życzenia dla mnie wypowiadane przez spikera (z okazji urodzin i imienin) od mojego Kwiatuszka i Harpaganów :0) Oj jak miło było :0) Dzięki Wielkie Kochani :0)
Czas na start. Rozgrzewka w Rybniku jak zwykle profesjonalnie przeprowadzona, z małym niedociągnięciem, nie każdy widział dziewczynę prowadzącą, bo zasłaniało drzewo, więc pełna improwizacja :0) Każdy z nas jak to zwykle bywa, ma jakiś cel. Najlepiej nowa życiówka, ale wiadomo, nie zawsze się da. Na starcie ustawiliśmy się z Jarkiem razem. Seba gdzieś się zapodział, reszta zaginęła w tłumie. Godzina 22.00 ruszamy po chwałę :0) Tempo od początku dosyć mocne, Jarek ma moc, ciągnę więc za nim. Niestety gdzieś koło 6 km nie daje rady dotrzymać mu kroku i mi odbiega. Ale nic strasznego swoje robię, pierwsza pętla w 33 min i jest moc, a trasa jest dosyć wymagająca sporo podbiegów. Na szczęście jak są podbiegi to i z górki też się trochę pobiegnie, a tam nadrabiałem to co traciłem na górkach. Wodopój na pętli dodał świeżości, targam więc dalej. Na trasie, jakiś km przed metą stoi Aga z aparatem i filmuje, ostro dopingując naszych, to daje dodatkową motywację :0)
Drugie kółko trochę wolniej (14km – czas 1.07.25) ale nie ma tragedii. Czas na ostatnie kółeczko, teraz to już bliżej niż dalej. Jak ja nie lubię biegać w koło! :0( Trzeci raz te podbiegi swoje robią, troszkę sił zaczęło brakować. Trzeba się jakoś poratować, próbowałem kilka razy wskakiwać za jakiegoś biegacza, który mnie mijał i jakoś przetrzymałem, nie tracąc wiele. Na 3 km przed metą dochodzę Jarka i ciągniemy do mety motywując się wzajemnie. Nie chciałem już się ścigać, bo nie było sensu, życiówki nie będzie. Wbiegamy więc na ostatnią prostą razem i wtedy Jarek klepie mnie w plecy i mówi „no, solenizant dajesz”
Nic innego mi nie zostało jak tylko odpalić resztę energii i finiszować, wyprzedzając jeszcze kogoś. 1.41.46 szału niema, ale jest mój rekord trasy (bo organizatorzy zmienili w tym roku).
Pierwszym Harpaganem był Mirek, zaraz za mną wpada na metę Jarek, potem Sebastian, Mariusz, Ania i czekamy na Kasię. A że Kasia miała jeszcze sporo do przebiegnięcia, idziemy do auta się przebrać i wracamy na metę po naszą zgubę. Jest i Kasia :0) mamy komplet możemy wracać ,ale to nie koniec atrakcji na wieczór. Na parkingu Moje Szczęście przygotowało kolejną niespodziankę, mały poczęstunek urodzinowy, ciacho i szampana. Harpagani pięknie odśpiewali mi 100 lat, za co bardzo dziękuję. Takie urodziny to jest to co Paweł lubi najbardziej.
Tak oto zakończyła się kolejna świetna impreza biegowa Harpaganów.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
marianzielonka
22:56
mario1977
22:55
witul60
22:42
cierpliwy
22:03
Chudzik
21:58
Stonechip
21:43
przystan
21:41
Admirał
21:41
marekcross
21:36
Piotr Fitek
21:25
johnlyndon
21:24
Fred53
21:03
INVEST
20:59
jacek50
20:58
stanlej
20:43
rezerwa
20:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |