Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Dusza
Pamiętnik internetowy
WSPOMNIENIA BIEGAJĄCEGO INACZEJ

Duszyński Tomasz
Urodzony: 1976-01-04
Miejsce zamieszkania: Strzelin
65 / 86


2014-06-26

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Nasze kompleksy... (czytano: 2357 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://tduszynski.eu.interia.pl



Ostatnio odwiedzili mnie znajomi. Rzadko rozmawiam o bieganiu, ale akurat oni sami podjęli temat. Naszło ich, kurcze… chcą biegać, uprawiać jogging, truchtać, po prostu się poruszać.

Mieszkają kilkadziesiąt metrów od małego stadionu, a właściwie boiska, przy Technikum Samochodowym w moim mieście. Idealne warunki do rozpoczęcia przygody ze sportem, nieprawdaż? Tylko ubrać buty i potruchtać.
Moi rozmówcy, a dokładniej żeńska część tego dwuosobowego teamu miała jednak wątpliwości i obawy. Z czym związane? Z tematem wydawałoby się śmiesznym, nieznaczącym, a jednak…
Przy owym boisku są ławeczki, były też do niedawna trybuny (rozebrane w zeszłym tygodniu), a na owych ławeczkach i trybunach śmietanka towarzyska w różnym wieku. Okazje do spotkań w gronie przyjaciół, przy piwie, czymś mocniejszym, dla palących, pijących, szukających rozrywki.

Mi oni nie przeszkadzają, nawet nie usłyszałem od nich żadnego komentarza. Ale, że gdy prawie 100 kilo żywej wagi biega i nie wygląda na ułomka, to może mało bezpieczny ze mnie obiekt żartów. Inaczej z początkującymi biegaczami, którzy wstydzą się, czego? Może tego, że wydaje im się, że ich trucht jakiś taki śmieszny jest? Że biegają za wolno, idą, że sapią, się czerwienią z wysiłku, pocą… Kobiety mogą mieć być może więcej kompleksów, zwłaszcza te, które dotąd sportu nie uprawiały, choć i faceci pewnie mają problem z akceptacją samego siebie, a dokładniej swojej sylwetki i ogólnopojętej gibkości ;)

W sumie jestem w stanie to zrozumieć, ale powiedzcie mi, co jest z nami Polakami, bo chyba nasz naród w większości nie potrafi poradzić sobie z kompleksami, że wstydzimy się czegoś, co powinno przynosić nam chlubę? Przecież to ci z ławeczki, podchmieleni, nie mający w życiu za wiele do roboty (nie generalizuję, nie wszyscy na ławeczce z piwem wpisani są w te ramy), powinni się wstydzić. A przecież oni nie mają problemu z przeklinaniem, zataczaniem się, niewybrednymi komentarzami itp.

A może to nasze przewrażliwienie?

Podczas moich wycieczek biegowych miałem różne sytuacje. Kolesi z przystanku na wsi, którzy oczywiście wcale nie czekali na autobus. Siedzieli tak, po prostu, jak co dzień w centrum życia tej miejscowości i biegacz był dla nich niecodziennym zjawiskiem. Któryś krzyknął „O maratończyk”, inny „K… ale zapierdzielał…”. Czasem ich widuję, zapraszają na piwo, pożartują, ale i ja się pośmieję. Mijam starsze panie, które wołają „Bieg to zdrowie!”, siedemdziesięciuosiemdziesięcioletnich rowerzystów pytających: „Który to kilometr panie?”, „A nóg nie szkoda?”. Spotykam też dzieciaki, które nawet jeśli ich nie znam mówią mi dzień dobry, niektóre próbują się ścigać. A był czas, gdy miałem długie włosy (oj zamierzchłe czasy), gdy rowerzyści jadący za mną gwizdali i mówili „Ale laska”, albo kierowcy trąbili za mną pewnie myśląc, że jestem kobietą… Cóż i co z tego?

Może ci z ławeczek się pośmieją, coś skomentują, ale przy kolejnym razie zabraknie im weny do komentarzy, kawały będą odgrzewane i biegacz płci innej będzie dla niech czymś codziennym, wpisanym w ten sam dzień siedzenia na ławce i czekania na kolejnego browara…

A może i oni przyjemnie zaskoczą? Powiedzą coś miłego?
Biegajcie więc moi znajomi. Nie przejmujcie się. Biegacie dla siebie, a nie innych!

I jeszcze ten nieszczęsny stadion/boisko, o którym była mowa…

Przynajmniej dwa razy w tygodniu robię sobie tam trening. Pamiętam otwarcie owego boiska przy miejscowym Technikum i pierwsze zawody, które się tam odbyły. Akurat brałem w nich udział, jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej. Sztafeta 4x100 metrów i skok w dal. Były to gminne zawody, które wygraliśmy jako sztafeta i ja zwyciężyłem jako skoczek. (Potem odbyły się zawody w Oławie już na wyższym szczeblu, ale w sztafecie jeden z naszych odpuścił, a ja spaliłem wszystkie skoki ;) hehe to już inna bajka.)

Teraz ten stadion wygląda tragicznie. Oczywiście mączka, ale zarośnięta niczym dżungla, zresztą tak jak i boisko. Co gorsza do niedawna były tam trybuny, na których przesiadywali młodsi i starsi nie tyle by dopingować, co napić się i zapalić. „Artefakty” po nich pozostawione w ilości hurtowej zrobiły z tego miejsca śmieciowisko. Trybuny zdjęto. Butelki rozprzestrzeniły się jak nowotwór, większość potłuczonych z „różyczkami” na ewentualną ustawkę. Są tam pod ręką w ilościach hurtowych.

Strach biegać. Miesiąc temu zrobiłem trening w totalnej szarówce, jak przystało na „Burneta wieczorową porą”. Buta niemal nie rozwaliłem, a stopy niemal nie straciłem na butelce…

Za każdym razem, gdy tam biegam, staram się wyrzucać z wąskiej ścieżki wydeptanej na zarośniętej bieżni, co groźniejsze kawałki szkła. A biega tam przecież sporo ludzi, tych początkujących i tych, którzy mają ambitne plany treningowe.

Konkluzja? Może naciągana... Bardziej można obawiać się o zdrowie po nadepnięciu na butelkę, niż zranienia słownym komentarzem osobnika ową butelkę opróżniającego ;)

Cóż, przyznam, że jak widzę za każdym razem kolejne tony szkła, to coś mnie zalewa… To jest niestety nasza bylejakość. Czy coś się zmieni? W biegaczach, coraz liczniejszych, nadzieja! Oby nie odstraszyły ich szkło i... komentarze ;)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Kot1976 (2014-06-26,13:45): Ja słów parę a"propos komentarzy przypadkowej "publiki". Żonka moja postanowiła się poruszać. Zobaczyła cudowny spadek mej wagi odkąd ja zostałem truchtaczem-amatorem i się zwyczajnie podjarała, że da się zrzucić. I waga spada nawet jak po biegu uraczę się pizzą i popiję dwoma piwkami. Tylko ma problem, że zobaczą ją sąsiedzi upoconą, z rozmazanym makijażem i takie tam. I z tego powodu boi się biegać w dzień. Wychodzi z domu chyłkiem, wieczorami, jakby wychodziła okraść pobliski bank, a nie poruszać się troszkę po parku. Bo ona ma wyglądać idealnie, a biegając tak się nie da, bo przecież zmęczenie i takie tam ...
Dusza (2014-06-26,14:00): :) Coś jednak w tym jest. Musisz z nią pobiegać. Jak już zacznie, to zapomni o obawach :) Bieganie z czasem podnosi samoocenę i dodaje pewności :)
Kot1976 (2014-06-26,14:33): U nas jest tak, że jedno biega, a drugie zajmuje się dzieckiem. :-) Nie ma lekko. :-)
gragmaja (2014-06-27,09:11): Najlepiej zebrać kilku miłośników biegania i w ramach rozgrzewki pozbierać śmieci, wyrwać większe chwasty i regularnie umawiać się na bieganie co odstraszy ławkowców i zachęci innych do ruszania się. Można zorganizować zajęcia BBL w soboty. Ps. Ławkowcami się nie przejmować.
Shodan (2014-06-27,12:29): Kiedyś, po skończonym treningu biegowym - rozciągałem się, obok przechodziła para uśmiechniętych staruszków. Zatrzymali się, popatrzyli na mnie, a po chwili pani z nostalgicznym uśmiechem rzekła: „my też kiedyś tak się rozciągaliśmy”. Do tej pory zastanawiam się jakie „rozciąganie” miała pani na myśli ;)
Dusza (2014-06-27,12:47): :) takie rozmowy o "rozciąganiu" są najlepsze! A co do sprzątania, to bardzo dobry pomysł ;)
paulo (2014-06-27,13:41): Generalnie jest nas biegaczy coraz więcej. I to jest pocieszające, że duch w narodzie pod tym względem jest coraz bardziej świadomy. Ja zawsze z zachwytem patrzę na biegaczy, a jeszcze lepiej na biegaczki :). Uważam, że są to ludzie, którzy chcą z sobą coś zrobić. A komentarze są i będą różne. Ja mam np. taką sąsiadkę, którą kiedyś usłyszałem komentującą mój bieg: "a tyn tylko loto i loto :)))
seba72 (2014-07-01,14:32): Kompleksy każdy ma i dlatego może warto czasem wspomóc te osoby, którym kompleksy utrudniają rozpoczęcie przygody z bieganiem - pójść z nimi na 2-3 wybiegania, przy okazji udzielić kilku wskazówek co do tempa, pokazać ćwiczenia rozciągające? Przy okazji zrobi się dodatkowych kilka kilometrów objętości w wolnym tempie, co na pewno nie zaszkodzi :)
seba72 (2014-07-01,14:36): co do warunków na boisku, to pięknie nam się rozwinęły "Orliki", na które nie szczędzono pieniędzy - rzadko widzę opustoszały Orlik. Może na fali rosnącej popularności biegania, uda Wam się zmobilizować władze samorządowe do uporządkowania obiektu? Może załóżcie stowarzyszenie i zaapelujcie do władz o wsparcie? - niedługo wybory, jak zobaczą jak wiele osób zabiega o to boisko to może samorządowcy zechcą się wykazać?







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
05:14
42.195
04:23
Admin
03:00
krunner
01:53
andreas07
00:22
a.luc
23:46
stanlej
23:44
rolkarz
22:40
LukaszL79
22:26
kubawsw
22:20
BOP55
22:02
szakaluch
21:41
przemcio33
21:28
troLek
21:20
Deja vu
21:19
eldorox
21:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |