Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [58]  PRZYJAC. [323]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
benek
Pamiętnik internetowy
:)

Piotr Bętkowski
Urodzony: 1987-04-25
Miejsce zamieszkania: Warszawa
589 / 631


2014-03-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Road to Boston part 9 (czytano: 1554 razy)

 

To był pierwszy tydzień z treningami wytrzymałości tempowej, który kończył się szybkim startem na 5 km zBiegiemNatury.PL w Olsztynie.

Zdecydowanie mogę uznać, że ostatnie 7 dni przepracowałem bardzo, bardzo solidnie co daje mi podstawy by sadzić, że po prostu forma idzie zdecydowanie w górę...

Może zacznę od liczb

2780 km - tyle przejechałem w ciągu tygodnia samochodem. To daje kilkanaście godzin jazdy po Polskich drogach i mimo tego nie opuściłem żadnego treningu. Biegałem i w Szczecinie i w Warszawie i w Olsztynie i w Rumii. Całkiem nieźle nie? :)

Ale teras fakty treningowe:

Tydzień 24.02-2.03.2014
Poniedziałek - WB 30 km (OWB1 14 km + OWB2 12 km + OWB1 4 km) + Vitargo + solanka
Wtorek - OWB1 19,5 km
Środa - OWB1 10 km + SB 10x160/160 m + OWB1 2,5 km + sauna
Czwartek - OWB1 4 km + WT 3x3 km przerwa 4" (10:56 - tętno 162, tempo 3:38; 10:44 - tętno 166, tempo 3:34; 10:58 - tętno 166, tempo 3:39) + OWB1 3 km + Vitargo
Piątek - OWB1 13 km
Sobota - start 5 km
Niedziela - OWB1 15,5 km

Suma: 131 km

Podsumowanie.

Solidnie przepracowany tydzień, który rozpoczął się od wycieczki biegowej (WB) na dystansie 30 km. Niestety z powodu wyjazdów weekendowych musze biegać właśnie w poniedziałek długie wybiegania. Aby mi się nie nudziły łącze je z OWB2, które biegam mniej więcej w tempie maratonu co jest dobrym prognostykiem. We wtorek miałem wizytę w Szczecinie na organizowanych spontanicznie spotkaniach w centrum tego miasta. Wcześnie umówiłem się na wspólne bieganie z Dybolem i ekipą sklepu Run Expert. W planach miałem zrobić kilkanaście kilometrów rozbiegania ale sytuacja się nieco zmieniła i na spotkanie przyszło 200 osób każda mająca biec swoim tempem. Więc wyszło, że część spotkania biegliśmy po 4:10-4:20. Ale biegało się luźno i na niskim tętnie. Środa to poranne podbiegi w Szczecinie. Najpierw rozbieganie 10 km po centrum miasta. Lubię w taki sposób pobiegać po obcych miastach. Podbiegi wybrałem bardzo strome o długości ok 160 m i robiłem je 10 razy mocno więc miałem mroczki w oczach :)
Wróciłem do Warszawy po długiej jeździe i jeszcze zrobiłem saunę. W czwartek miałem zaplanowane prawdziwe WT :) lubię biegać wytrzymałość tempową i mam zasadę, że do maratonu powinna mieć objętość 12-15 km jednak z uwagi na to, że to pierwszy trening w cyklu tego typu i z uwagi na planowany sobotni start na 5 km zrobiłem tylko 3 x 3km na przerwie 4". W dodatku poszedłem trochę w kierunku Bostonu i wybrałem moją pętlę wokół SGGW, która jest pofałdowana więc ciężko porównać każdy odcinek. Biegało mi się lekko i planach chciałem pobiec po 11". Wyszło lepiej i na niskim tętnie więc to również dobry znak tym bardziej, że poprzedzające treningi były trudne. Piątek lekkie rozbieganie i w sobotę start na 5 km.

Kolejny raz napisze, że ciężko biega się w zawodach, które samemu się organizuje bo nie można się rozgrzać i spokojnie do startu przygotować. W dodatku 5 km to dystans, w którym rozgrzewka jest ekstremalnie ważna z uwagi na wysokie prędkości i długość trwania wysiłku. Trasę w Olsztynie znałem już w poprzedniego roku i należy ona do umiarkowanie trudnych czytaj pofałdowanych. Dokładnie rok temu na trasie o 170 m dłuższej nabiegałem tam 18:16 i byłem trzeci. W tym roku chciałem nabiegać poniżej 18 minut i być w top 5. Po starcie walka na łokcie o miejsce na ścieżce. Trochę mnie to zdziwiło bo chyba wypadłem z obiegu. Nie zacząłem zbyt wolno a biegłem w okolicach 9-10 miejsca ze startą do prowadzącej grupy już z samego początku. Na pierwszym kilometrze jest tam podbieg. patrzę na zegarek i wskazało mi 3:22. Szybko! ale bieganie mi się spokojnie tylko minusem jest bark "klejenia" grupy. Tracę do prowadzących 5-6 zawodników ok 15 m i nie jestem w stanie ich łapać. Drugi kilometr z górki ale szeroką ścieżką. Znowu dźwięk zegarka i wskazanie na 3:15. Szybko! ale ciągle luźno. Łapię grupę na 3 km gdy dobiegamy do malowniczej trasy na jeziorem. Biegniemy chwilę w 5-6 osób i widzę wyraźnie, że tempo spadło. Mi to pasuje bo chwilę odpocząłem ale chwilę później nastąpił atak i znowu zaczęliśmy szaleć. Mijamy 4 km i zaczyna się ostateczna rozgrywka. Wiem, że o wygranie będzie ciężko bo na zrywach nie wytrzymuje tempa ale mimo to doganiam ich co chwile. Odpuszcza pierwszy zawodnik. Wbiegamy pod dużą górę gdzie zawsze stoi sporo kibiców. Biegniemy już w czwórkę i ja na ostatnim miejscu z niewielką strata. Do mety 600 m ze sporym zbiegiem i odpuszcza kolejny zawodnik. Paweł Pszczółkowski i Marcin Konieczny lecą na pierwszych dwóch miejscach ja za nimi robiąc przewagę nad kolejnymi osobami. Na 300 m do mety wiem, że moja szybkość nie pozwoli mi powalczyć o pierwsze miejsce ale jestem pewny miejsca na pudle. Wbiegam na metę z czasem 17:02 ze startą 5 s do zwycięzcy. Jest nieźle i płuca mocno popracowały. Przeanalizowałem ten wynik na podstawie wyników osiąganych na tej trasie i z moim czasem zawsze byłbym na podium.

Śmiałem się trochę, że było to przetarcie przed czekającym mnie w sobotę startem w Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim na dystansie 55 km. Będzie ciekawie...

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


tarzi (2014-03-03,12:24): Piotrze Twoje wpisy na blogu dają mi dodatkową motywację do biegania
smolny (2014-03-04,14:42): Piotr też chciałbym być taki dzielny jak Ty. Pozdrawiam.







 Ostatnio zalogowani
romangla
12:37
mariuszkurlej1968@gmail.c
12:28
rys-tas
12:27
AleCzas
12:19
BOP55
12:07
gieel
12:03
szan72
11:52
mateusz
11:44
martinn1980
11:33
xaildx
11:04
Donayo
10:55
Sheng2
10:53
Marcin1982
10:50
cinekmal
10:39
Krzysiek_biega
10:14
biegacz54
10:12
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |