Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
424 / 483


2014-02-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Dieta albo i nie dieta. Diabli wiedzą w sumie co to jest. (czytano: 2310 razy)



W ciągu całego mojego życia ani razu nie spróbowałam żadnej diety. Najpierw dlatego, że nie musiałam, potem dlatego, że zwyczajnie nie przyszło mi do głowy, a potem dlatego, że uważam diety za przyczynę kłopotów, a nie za wybawicielki z tychże.
O nie! Jednak stosowałam dietę ŻP – żryj połowę, ale można przyjąć, że to była moja dieta powszednia, niezmieniona i nadal w dużej części oparta na słodyczach, które po prostu kocham i spożywam bez opamiętania nawet teraz. Bo znów ograniczam kalorie.
Otóż jakiś czas temu siedząc bezmyślnie przed TV, rzuciłam w końcu uważniej okiem na ekran i bez reszty wciągnął mnie dokument BBC, o ograniczaniu kalorii. Nie będę się rozwodziła nad szczegółami, bo też i nie ma ich zbyt wiele. Jeśli ktoś chce to na pewno sobie znajdzie ten film, a jeśli nie to nie ma sensu zawracać głowy. W każdym razie chodzi o to żeby mniej jeść, bo nasz organizm nie lubi wcale być syty i zdecydowanie lepiej czuje się na głodzie, niż z pełnym brzuchem (nie żeby była to jakaś wiedza tajemna, bo to wiadomo od dawna, chodzi o pewne szczegóły). Zresztą, to akurat chyba każdy z nas potrafi potwierdzić bez BBC i jej mądrych filmów. Nie mam ochoty nikogo pouczać, nie mam ochoty cytować informacji, które są wszędzie w Internecie, bo to nie jest tego typu blog, a ja nie jestem tego typu osobą.

Ja tylko chcę powiedzieć, że odkąd jem co drugi dzień sporo mniej niż w dzień zwykły, czuję się zdecydowanie lepiej. Chudnę, choć niezbyt szybko, ale jednak waga spada. Sporo jest dobrych oznak takiego trybu odżywiania ale jedną z najlepszych zmian jest ta, że w te głodne dni biega mi się zdecydowanie lepiej. Zauważyłam też, że rzeczywiście: głód wcale nie narasta, tylko pojawia się falami, oraz to, że jeden 600 kaloryczny posiłek w zupełności wystarczy. Podobno można go zjeść o dowolnej porze dnia. Ja wybrałam porę obiadową. Do obiadu właściwie nie jestem głodna, potem co prawda dość szybko organizm upomina się o kolejną dawkę jedzenia, ale naprawdę zupełnie spokojnie można sobie z tym poradzić. W każdym razie za sobą mam już etap, kiedy bez przerwy przełykałam ślinę i śniły mi się kanapki.

Chcę jeszcze spróbować nie jeść cztery dni z rzędu. Na pewno nie jest to łatwe ale raczej da się zrobić. Jestem ciekawa jak to jest i czy będę mogła biegać. Jeśli się na to zdecyduję to na pewno podzielę się wrażeniami, na razie nastawiam się psychicznie. Czy coś tego wyjdzie nie wiem, ale jakiś plan jest. W każdym razie moja waga ogląda ostatnio rzeczy, których nie widziała od czasu kiedy pojawiły się w naszym domu dzieci. I mam nadzieję, że będzie dźwigała jeszcze mniej. Ale mam czas. Nigdzie mi się nie śpieszy. :)

Dzisiaj głodzik, na obiad w takie dni najczęściej wcinam jakąś kaszę z oliwą z oliwek i warzywami, plus mięcho lub rybka na parze. Albo i bez mięsa. I chyba całkowicie przerzucę się na takie jedzenie. Jest smaczne, proste i bardzo szybko można to przyrządzić. I jest tego dużo, co ma oczywiście kluczowe znaczenie przy niewielkiej ilości kalorii. No.
To życzę sobie dzisiaj smacznego i oby wieczór nadszedł szybko i można było iść spać. Swiadomość, że następnego dnia mogę zwyczajnie zjeść śniadanie jest bezcenna. :))

A całe ten głód wziął się z tego, że ja nie lubię być gruba, ale bardzo kocham jeść. Po prostu kocham i szczególne miejsce w tej miłości zajmują słodycze. Rafaello w każdych ilościach i zawsze. Ciasta które piekę dla rodziny zawsze, o każdej porze i dużo. No kocham to po prostu. Moje ciało chyba też, bo nagle któregoś dnia odkryłam na wadze 70 kg… No.. był to co prawda szczególny moment ale jednak fakt był faktem. Dzisiaj mam tych kilogramów o siedem mniej. Jest dobrze, a ponieważ codzienne liczenie kalorii jest męczące, do tego jedzenie w mieście jest męczące podwójnie bo nigdy w zasadzie nie wiem ile zjadłam, więc głodówka właściwie rozwiązała wszystkie moje problemy organizacyjne. Podoba mi się takie odżywianie. I to by było na tyle.

PS. Do głowy by mi nie przyszło, że ten wpis trafi tu gdzie trafił. A skoro tak już się stało, to muszę dopisać jedną, bardzo ważną rzecz. Na początku bałam się biegać w te głodne dni. NIe wiedziałam jaka będzie reakcja mojego organizmu, czy nie odetnie mi nagle, gdzieś w śroku lasu prądu. Potem kiedy w końcu się zdecydowałam, pobiegłam 6km. Nic się nie działo, więc następnym razem pękło 10, a potem 15. Nie zamierzam sprawdzać, czy da się przebiec 20 km, bo wydaje mi się, że byłoby to już lekkie przegięcie, że nawet jeśli nic by mi nie było po drodze, to potem w domu mogę zaliczyć jakiś mały zjazd. Moje obawy nie biorą się z nieczego. Zaliczyłam już takie wpadki i dmucham na zimne. A! W oryginale jest też nie 600 kalorii tylko 500 dla kobiety, a 600 dla faceta. Jem 600 wtedy kiedy idę na trening. Po prostu myślę, że z niczym nie należy przesadzać. Ta dodatkowa setka zazwyczaj jest wchłaniana po biegu. Tak na wszelki wypadek, żeby nie przywitać nagle podłogi. I to chyba wszystko. :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2014-02-19,11:47): ale się katujesz... ;] tylko nie skończ na jogurtach naturalnych, sałacie, kiełkach... i suchym chlebie, oczywiście czarnym ;) wytrwałości jednak życzę, wszak to też wyzwanie rzucone samemu sobie, a z takimi najtrudniej
michu77 (2014-02-19,12:37): ...spróbuję, ale jakby co, to będzie na Ciebie ;d
(2014-02-19,13:00): zrobiłem się głodny od samego czytania... czym prędzej zamykam tę stronę, to nie dla mnie ;) powodzenia i wytrwałości
Marfackib (2014-02-19,14:48): Nie lubię być głodny, ale wystarczy, że nie jadam węglowodanów w postaci cukrów tylko węglowodany ze skrobi. No i biega się lepiej. Pozdrowionka i powodzenia :-)))
Mahor (2014-02-19,14:56): Rozbawiłaś mnie dogłębnie."Żryj połowę" to właśnie Twoja DIETA! Sam przyznam się cichutko że dla mnie smak czekolady gorzkiej to niemal jak "orgazm" Ograniczam się do jednej dziennie co by nie popaść w wyuzdane rozpasanie...:-)
jacdzi (2014-02-19,16:07): A gdy masz " glodzik" jakie slodkosci mozesz palaszowac?
Henryk W. (2014-02-19,17:53): Sympatyczne:)
dziadekm (2014-02-19,20:07): Przez to Twoje chudnięcie to o mały włos ostatnio bym Cię "rozdeptał" na trasie biegu....:) dobrze, że pieska zobaczyłem. powodzenia i wytrwałości
Truskawa (2014-02-19,20:37): Boszsz... Michał.. .Ty może jednak jedz? :))
Truskawa (2014-02-19,20:37): Piotrek, przysięgam, ze nie. Naprawdę jestem osobą która uwielbia jeść. Wolę jeść niż nie jeść, ale nie chcę też wyglądać jak dynia. Taki tryb odżywiania daje mi luz psychiczny, bo zawsze sobie myślę: dobra, dziś bida z nędzą ale jutro jak sobie zrobię żarcie, to mucha nie siada. I to daje siłę, żeby po prostu ten dzień przetrwać. NIe jest źle. :)
Truskawa (2014-02-19,20:38): DZieki Wojtek. Chciałaby żeby zostało mi tak na dłużej. :)
Truskawa (2014-02-19,20:40): Właśnei tak Marku. To właśnie moja miłosć do słodyczy mnie gubi. Gdyby nie to, wystarczyłoby biegać. A tak? Zjadam z reguły więcej niż spalę w ciągu dnia, nawet tego dnia z treningiem. NO to coś trzeba było zrobić. Dla mnie najważniejsze jest, żę nie muszę zmieniać nawyków, ale pewne rzeczy nagle same zaczynają przychodzić. :)
Truskawa (2014-02-19,20:42): Ha! Otóż to Maćku! Ja tak mam z Rafaello. Rozgryzam sobie wafelek, a ten krem to jest szczyt przyjemności. Zawsze obiecuję sobie, ze będzie tylko jeden i kończę kiedy zostaje tylko jeden do końca! A tego jednego przecież nie opłaca się zostawiać bo córki mam dwie, a Marcin nie znosi kokosu. :)
Truskawa (2014-02-19,20:43): Jak ma głodzik, to też zdarza mi się podgryźć pierniczka. Np. dzisiaj tak zgrzeszyłam, bo nasze swiąteczne, mocno korzenne pierniczki jeszcze są i nie zawsze potrafię przejść obok nich obojętnie. Dzisiaj się nie udało. :))
Truskawa (2014-02-19,20:44): Jarek, minę miałeś w każdym razie bezcenną. :)))
Truskawa (2014-02-19,20:44): To prawda Heniu. Dla mnie optymalnie. :)
Hung (2014-02-19,21:18): Wiele razy, po zjedzeniu kromki chleba z dżemem, pracowałem ciężko fizycznie przez trzy godziny potem płatki owsiane na wodzie z miodem i rodzynkami i jeszcze godzina dwie. Obiad obfity ale bezmięsny, kolacja, to 3 - 4 kromki z pomidorem i cebulą. Nie chudłem i nie tyłem, nie słabłem. Zaplanowane robienie głodówek, to też dieta. Diet jest tak duzo, że szkoda gadać. Ja uważam, że każda dieta jest dobra, jeśli pasuje temu kto ją stosuje i gdy są pozytywne efekty. Trzeba pamiętać, że głodówki mogą tez wpłynąć na psychikę, co może skończyć się anoreksją, więc uważaj.
adamus (2014-02-19,21:57): Truskawa na głęwnej.... ja cię smolę :)))
adamus (2014-02-19,22:02): A ja mam dietę przez całe moje życie; jem wszystko co mi się żywnie podoba i w takich ilościach na jakie mam ochotę. Proste i skuteczne :DDD
macgar (2014-02-19,23:44): Raz tylko zaparłem się i stosowałem jakieś ograniczenia w jedzeniu. Na początku gdy zacząłem biegać przy wadze 100kg. Jedyny posiłek do godziny 16 to był mały jogurt i 3 łyżeczki płatków owsianych. O 16 obiad (zazwyczaj jedno danie) i do rana tylko płyny. Dałem radę tak 2 miesiące wytrzymać. Jednocześnie biegając schudłem 16 km w tym czasie. Ale nigdy więcej już takich wyrzeczeń:D Ja uwielbiam jeść dla samego smaku:) Puki co waga elegancka bo 78 kg w trybie ŻCC - czyli żrę Co Chcę.
gerappa Poznań (2014-02-20,08:05): nie zrozumie Cię nikt, kto nie miał nigdy problemów z wagą... nadwagą. Nie zrozumie Cię nikt, kto nie walczył nigdy ze zbędnymi kilogramami. Podziwiam Osoby, które podejmują wyzwanie walki o "mniejszą ja". Jeszcze bardziej podziwiam te Osoby, które spotykają się z nieprzychylnymi i prześmiewczymi komentarzami a mimo wszystko się nie poddają. Trwają w swych postanowieniach, są przekonane o słuszności swoich decyzji i wtedy sukces jest. Brawo Izabelko! jestem Twą wierną fanką w temacie sportu diety i łączenia Twych pasji z życiem codziennym. Wiem, że trudne to jest ale Ty silna Baba jesteś i wierzę w Twój sukces :)Powodzenia!
paulo (2014-02-20,08:53): Myślę Izo, ze ważny temat poruszyłaś. Ja też mam bardzo dużą słabość do słodyczy, jedzenia i ciągle walczę z tym, by nie przytyć. Ilekroć po zakupach dźwigam kilka kilogramów z samochodu do domu, to wtedy sobie uświadamiam ile tak naprawdę "noszę" w sobie podczas biegania i jak byłoby fanie gdyby te kilka kilogramów gdzieś tam porzucić. Myślę nad tym, ale nie jest to łatwe.
kasjer (2014-02-20,09:44): No tak, zupełnie jak w tym dowcipie - pić przestałem, palić przestałem, jeszcze tylko to jedzenie :) U mnie od czasów biegania zaszła samoistnie dziwna zmiana - przestało mnie interesowac czerwone mięso. Niestety, słodycze, nawet te opakowane w czerwony papierek, nadal mnie ciągna :)
arco75 (2014-02-20,12:43): ...z tymi słodyczami to jest chyba taka zależność, że im człowiek jest starszy, im więcej biega długie dystanse, tym bardziej ma ochotę na słodycze, ale czy to sprawka węglowodanów i żelaza w nich zawartego tego jeszcze nie rozgryzłem /w tej chwili wprowadzam Twoją dietę "ŻP" i konsumuję "tylko" pół tabliczki Wedla Gorzkiego/.
żiżi (2014-02-20,19:00): Może nie znam Cię,ale myslałam,że jesteś z tych kobiet,które nie katują się i nie wierzą w takie diety (to tak poza),a co do diet to stosowałam ich mnóstwo i przeróżne,nie jadłam też przez ciąg 6 dni,najgorszy był 3 ale do 7 już nie dotrwałam(pomysł zaczerpnęłam od znajomego-może nie chciałam być gorsza,że też wytrzymam tyle bez jedzenia).Teraz już nie stosuję diet,wolę się katować ćwiczeniami i więcej biegać niż odmawiać sobie jedzenia i słodyczy-dosyć w życiu sobie odmawiałam.Trzymam kciuki za wytrwałość-kobiety są twarde-dasz radę:)))
Kedar Letre (2014-02-20,22:53): No to już wiem co Ci do Zulusa przywiozę. Kilogramową paczkę rafaello. Mniam:)
Truskawa (2014-02-21,10:00): Marku, chyba piszemy mimo wszystko o zupełnie innych sprawach. :) A co do ostatniego zdania, to oczywiście. Postaram się nie popaść w anoreksję. W bulimię zresztą też. W ogóle postaram się, żeby wszelkie choroby psychiczne omijały mnie z daleka, choć oczywiście nie mogę być lekarzem sama dla siebie i całkiem możliwe, że wcale nie jestem psychicznie zdrowa. Zapewne jednak mieszczę się w jakiś tam normach. :)
Truskawa (2014-02-21,10:01): A Ty wiesz Mireczku, z jaką zazdroscią to czytam? Ohyda nie? :))
Truskawa (2014-02-21,10:03): Maciek, to jest moje trzecie podejście. Dwa poprzednie, z liczeniem kalorii skończyły się pełnym sukcesem. Schudłam jak chciałam. Niestety zakończyły się też pełną porażką, bo zaraz po tym jak schudłam i za pierwszm i drugim razem zaszłam w ciążę i dzięki niejedzeniu ma dwie super córki. :)) Mam nadzieję, że tym razem skończy się po prostu na utracie wagi. :)
Truskawa (2014-02-21,10:06): Dziękuję Aga! I tak uważam, że najgorsze przede mną. Schudnąć się da. Gorzej potem utrzymać wagę. Jak się chudnie jest motywacja i jest zajęcie. A potem trzeba się po prostu zawiesić na tej wadze i to już takie fascynujące nie jest. Zawsze ciekawsze jest obserwowanie na wadze jak znikają kilogramy, a nie jak codziennie będzie to samo: 55... 55... 55... :))
Truskawa (2014-02-21,10:07): Ale Ty przecież wcale nie jesteś gruby Paulo. :) No.. ale fakt, każdy wie co tam się pod sweterkiem kryje i zawsze ten kilogram czy dwa mogłby zniknąć. :)
Truskawa (2014-02-21,10:09): To ciekawe z tym mięsem Grzegorz. Jak dotąd jakieś takie .. zmiany w apetycie obserwowałam u siebie tylko w ciąży. Ale wtedy to zrezygnowałam prawie z wyszstkiego, bo jedzenie mi śmierdziało. Oprócz białej czekolady. :))
Truskawa (2014-02-21,10:11): Arek, być może coś w tym jest, bo jak byłam mała prawie w ogóle mnie nie ciąnęło do słodyczy. Potem wcale, a dopiero jak już zrobiłam się stara, urodziłam dzieci, zaczęłam biegać, dostałam prawdziwego apetytu na słodycze. Makabra. Widocznie jednak bieganie szkodzi. :))
Truskawa (2014-02-21,10:12): Angela, w zasadzie chyba tak było, ale 70 kg naprawdę mnie otrzeźwiło. Zaraz po siedem jest osiem, a w ósemce nikomu nie jest zbyt dobrze do twarzy. W każdym razie dzięki za kciuki. :)
Truskawa (2014-02-21,10:14): No oczywiscie Radziu. Zobaczyć Truskawę ze świńskim ryjem to będzie gratka, bo przecież ja sie zamknę z rafaello w boksie razem z Lubarem i będę żreć żeby zdążyć zanim mnie ktoś tam znajdzie i będę musiała się tym podzielić. Lubar chbya nie jest rafaellożerny?? Ale jeśli jest to będę miała przechlapane.. :))
adamus (2014-02-21,10:28): A najważniejsze pytanie; z czego Ty się chcesz odchudzać?? Większośc kobiet w Polsce chciałaby mieć taką figurę i kondycję!! Andrzej słusznie Cię dzisiaj opisał; "panna wiotka" :)))
Truskawa (2014-02-21,10:36): Ale Ty mnie dawno Mireczku kochany nie widziałeś!! Choć teraz to już rzeczywiście możesz odnieść wrażenie, że wszystko jest po staremu. Bo ja to mam takie marzenie: kupić sobie w końcu ładną sukienkę albo w ogóle coś ładnego. I jak w końcu schudnę to tak zrobię, bo od trzech lat staram się i nic. I nic nie kupuję. A teraz ten moemnt się zbliża. No.. osobną kwestią jest jak się bedzie czuł w sukience ktoś, kto całe życie przechodził w spodniach, ale chcę to sprawdzić. :))
Eluśka (2014-02-21,13:48): Truskawa,to jest bardzo ciekawe co piszesz,może kiedyś i ja spróbuję.życzę dalszych sukcesów i pozdrawiam.
papaja (2014-02-21,13:48): Ja też żyję, by jeść. Dlatego biegam :)
Truskawa (2014-02-22,07:47): Dziękuję Ela. :)
Truskawa (2014-02-22,07:49): otóż to Aśko! Mamy tak samo.:)
DamianSz (2014-02-22,09:22): Teściowa przez pobyt w poszpitalnym sanatarium gdzie jedzenie było bardzo skromne schudła 15 kg. A i jeszcze może dzięki biegunce, którą miała prawie przez cały pobyt. Polecam Ci więc kiszoną kapustę popijaną mlekiem ;-0
Zabiegana79 (2014-02-26,20:42): Polecam do poczytania "Wagę startową" ( jeśli jeszcze nie miałaś okazji). Polecam ją wszystkim, którzy prowadzą dość aktywny styl życia. Ja aktualnie jestem na diecie wysokobiałkowej, a robię to wyłącznie dla moich kontuzjowanych mięśni. Przy okazji waga spada:)







 Ostatnio zalogowani
Etiopczyk
06:34
Stonechip
06:32
Leno
06:23
shymek01
05:36
42.195
05:25
Łukasz S.
05:03
lordedward
00:02
ula_s
23:56
kos 88
23:54
Fredo
23:33
Henryk W.
22:58
marczy
22:57
Wojciech
22:42
Admin
22:39
Ty-Krys
22:27
wigi
22:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |