Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [95]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
37 / 129


2013-10-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
trzy samotności (czytano: 5654 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://plus.google.com/u/0/photos/103988081254888062642/albums/5939452996199870001

 

trzy samotności

W ubiegłą niedzielę odbył się XXXI Maraton Toruński. Nie biegłem w nim, nie był w moim planie. Jednak postanowiłem wziąć w nim udział w innej formie, bo jako fotograf.

Zabrałem sprzęt, wsiadłem do samochodu i pojechałem do Pigży. W tej miejscowości biegacze przebiegali 13km by udać się na dużą pętlę po zakończeniu której w tym samym miejscu przebiegali 29km.

Trasa maratonu w tym miejscu prowadziła po ścieżce rowerowej z Torunia do Unisławia. To nowa ścieżka prowadząca po trasie nieistniejącej już wiele lat linii kolejowej. Jechałem nią pociągiem tylko raz, 50 lat temu :). Jechaliśmy wtedy na wczasy do Suśca, wsi w okolicach Zamościa. Były to moje pierwsze wakacje poza domem i dlatego zapamiętałem tę podróż. Przez stacje Olek, Barbarka i właśnie Pigża.

Dojechałem w okolice skrzyżowania w kierunku Pigży a dalej, do budynku stacyjnego, pieszo. Zatrzymałem się przy dawnym peronie kolejowym (zachował się do dzisiaj) a wybrałem to miejsce, bo ten krótki odcinek trasy był zasypany liśćmi w jesiennych barwach. Jesienni biegacze – taki sobie temat wymyśliłem.

Byłem w tym miejscu sam. Towarzyszył mi tylko ujadający za płotem pies, wyraźnie niezadowolony z mojej w tym miejscu obecności. Usiadłem na kupce zgarniętych liści, bo lubię biegaczy fotografować z perspektywy żaby. Przygotowałem aparat i czekałem.

Po jakimś czasie w odległości ok 1 km zobaczyłem migające światła policyjnego samochodu. Biegli. Ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem trzyosobową grupę a w niej Kamila Sierackiego. Znam go z zawodów. Dwaj pozostali byli mi nieznani (okazało się, że byli to obcokrajowcy). Grupka biegła bardzo szybko. Przemknęli koło mnie, zdążyłem zrobić dwa zdjęcia, krzyknąć „dawaj Kamil, dawaj!” i przerwa. Mogłem sprawdzić zdjęcia, przemyśleć ustawienia aparatu i czekać na kolejnego biegacza. Był nim Krzysztof Bartkiewicz. Biegł samotnie.

Mijały kolejne minuty a na trasie robiło się coraz gęściej. Starałem się fotografować każdego biegacza z osobna ale sprawa była coraz trudniejsza. A do tego od czasu do czasu biegł jakiś znajomy biegacz. Józek (który to już jego maraton w tym roku?), Seweryn z Piotrem, debiutanci w maratonie, potem Janusz i Marcin, który prowadził grupę na 4:15. Robiłem zdjęcia, życzyłem powodzenia.

Kolejni biegacze przebiegali obok mnie. Jedni uśmiechali się, podnosili kciuki do góry, inni biegli skupieni. Mozaika emocji. A każda i każdy z biegaczy miał zapewne swój cel – może wynik, może tylko dobiec do mety. Większość biegnie w milczeniu, czasem ktoś rozmawia. To dopiero 13km. Tak naprawdę maraton się jeszcze nie rozpoczął.

Z czasem biegaczy coraz mniej. Czasem biegną 2-3 osoby, czasem ktoś samotnie. Robię kolejne zdjęcia biegnących po dywanie jesiennych liści. Aż do ostatniej osoby. To młoda dziewczyna. Za nią już tylko samochód organizatorów i karetka pogotowia. Robię jej zdjęcie ale zaraz uświadamiam sobie, ze nie miała numerka. Pewnie przypadkowo znalazła się na trasie – pomyślałem. Po biegu dowiedziałem się, że to była młoda Austriaczka, która z jakiś powodów nie otrzymała numerka ale pobiegła i do mety dobiegła.

Ledwo młoda Austriaczka i dwa samochody skręciły w stronę wsi Pigża a już na długiej prostej zobaczyłem policyjne światła. To biegł Kamil. Samotnie, skupiony. O czym myśli biegacz, który ma przed sobą tylko metę i pilota? Czy ma czas rozejrzeć się po mijanych okolicach? Czy zauważył ten jesienny dywan z liści, po którym biegł? Zapytam kiedyś o to Kamila :).

Za Kamilem długa przerwa. Obok mnie zjawia się na rowerze Jasiu, kolega z Torunia. Też trochę biega a często fotografuje. Rozmawiamy, bo kolejny biegacz dopiero na horyzoncie. Ale na horyzoncie też niestety chmury. I zaczyna padać deszcz. Początkowo drobny, z czasem coraz mocniejszy. Biegnę do samochodu, bo tam mam statyw i parasol. Wracam na swoje stanowisko, stawiam statyw, do niego doczepiam parasol i mogę fotografować dalej. Jasiu po chwili postanawia jechać dalej i znowu zostaję sam.

Biegną kolejni biegacze, jest ich coraz więcej. Już zmęczeni a do tego zmoczeni przez coraz mocniejszy, czasem ulewny deszcz. I do tego pod wiatr. Walka trwa. Ale mimo tych trudnych warunków niektórzy jeszcze się uśmiechają do obiektywu. Już 29km ale to ciągle jeszcze jakby początek maratonu.

Jest Józek, są Seweryn z Piotrem, ciągle biegną razem, Marcin ze swoja grupą na 4:15. I Janusz biegnie. Trochę za grupą na 4:00. Deszcz pada ciągle, wiatr zacina. Parasol chroni aparat ale ja też już jestem trochę zmoczony. I nieustanne kadrowanie obrazu, ostrość, przycisk migawki. I sprawdzanie co wychodzi, bo co chwilę inne światło. Trudne fotografowanie. Ale przecież to nic w porównaniu do wysiłku biegaczy.

Coraz mniej biegaczy przebiega obok mnie. Niektórzy przechodzą w marsz. W tym miejscu powoli maraton się kończy.

Idę w stronę samochodu. Dochodzę do skrzyżowania trasy maratonu z szosą. Rozmawiam ze strażakami pilnującymi bezpieczeństwa biegaczy. Co jakiś czas przebiega ktoś. I w czasie tej rozmowy widzę na długiej prostej samotnego biegacza. Nikogo nie ma przed nim, za nim też trasa pusta. Z oddali widać, że biegnie, powoli ale biegnie. W samotności. O czym myśli? Czy o tym, że Kamil pewnie już na mecie? Czy o tym kiedy i czy w ogóle dobiegnie do mety? Czy widzi nielicznych kibiców? A może samotnego fotografa też?

Robię zdjęcie temu samotnemu biegaczowi, czekam aż dobiega do nas. Kilka słów otuchy dla niego, idę do samochodu i wracam do domu.

Bieganie to jednak dużo samotności, ale myślę, że pozytywnej samotności. Pozytywnej, bo bieganie kształtuje w nas poczucie własnej wartości, zaczynamy lubić siebie samych. Bieganie z samym sobą, a więc z kimś kogo lubimy, jest przyjemnością. Obojętnie, czy biegniemy jako lider, czy jako jeden z ostatnich, czy jest to samotny trening. I czasem warto na to popatrzeć z boku, własnym okiem i obiektywem aparatu.

W samotności.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


(2013-10-29,13:11): to prawda z tą samotnością... ale taki urok tego sportu. Bardzo piękny wpis.
Jolaw1 (2013-10-29,15:21): :-)
Truskawa (2013-10-29,15:51): Lubię tę samotność. Samotność jest dobra, pozwala docenić towarzystwo. Ale sama w sobie też jest dobra. To po prostu świetny wynalazek dla skołatanych dusz. Samotne bieganie leczy dolegliwości i to mi się podoba. :)
kasjer (2013-10-29,17:36): Zgadzam się z Tobą, Iza. Po takich chwilach biegowej samotności chętnie wraca sie do ludzi i zycia.
jacdzi (2013-10-29,20:35): Swietny wpis! Dzieki samotnosci rozwiazujemy wiele problemow, rozstrzygamy wiele kwestii i doceniamy obecnosc bliskich.
Mahor (2013-10-29,22:12): Dziwna to samotność...a jaka to radość z przypadkowego spotkania z biegaczem podczas długiego samotnego truchtania w głębokim lesie.Skinienie ręką i dalej samotny bieg ale to już inna samotność...
GrzegorzTe (2013-10-29,22:19): Genialny! Zwłaszcza koniec :)
Mojsak (2013-10-29,22:31): Najfajniejsze zdjęcia z biegu. Dziękuję! Wojtek, nr 632
Mahor (2013-10-29,22:32): Kilka ostatnich zdań należy oprawić w ramki.Gratuluję prawdziwego tekstu
evik18 (2013-10-29,23:04): "Biegamy z samym sobą, a więc z kimś, kogo lubimy"- jesteś tego pewien, że każdy lubi siebie? Czasem mam wątpliwości co do tego czy siebie lubię... Ale wpis bardzo interesujący aż mnie na chwilę "zawiesił"
jarekarp (2013-10-29,23:31): witam-biegłem w tym maratonie i pamiętam Pana przy tym płocie i tego psa szczekającego,jeszcze któryś z maratończyków powiedział niech Pan wypuści tego psa to pobiegniemy szybciej.Mój numer 399 może trafią Mi się fajne fotki.
paulo (2013-10-30,09:09): pozytywna samotność... piękne odkrycia tego królewskiego dystansu
nabak (2013-10-30,10:56): Ten samotny to byłem ja. I to zdjęcie, to spotkanie na trasie i ten tekst są dla mnie najlepszą pamiątką z tego maratonu. Ja osobiście uwielbiam tą samotność długodystansowca. Ta cisza, która często towarzyszy tej samotności daje tak potrzebną chwilę wytchnienia duszy skołatanej codzienną bieganiną. Ten tekst w swoim podsumowaniu świetnie oddaje ducha nie tyle maratonu co tych długich zimowych i wiosennych, często samotnych, przygotowań.
Kaja1210 (2013-10-30,12:21): Biegłam tam i dziękuję za piękne zdjęcie. To był najtrudniejszy dla mnie bieg bo nabawiłam się kontuzji, ale pamiętam, że siedziałeś w tych liściach i Twoje słowa dodały mi siły :). Dobiegłam.
jachu (2013-10-30,12:25): Podziwiałem ten piękny jesienny dywan z liści. To ty Grzesiu przyłożyłeś rękę do tego....:-)
birdie (2013-10-30,13:10): Piękne zdjęcie i mądry tekst. Cieszę się, że oprócz samotnych biegów, które lubię najbardziej, mam czasem przywilej biegania z autorem ;)
vaszek (2013-10-30,22:17): Ładne ujęcie samotności długodystansowca. Fajnie Pan wyglądał leżąc w tych liściach przy tych drzewkach. Pozdrawiam.
zlatan008 (2013-11-02,11:41): Bieganie w samotności pozwala się na moment wyciszyć w tych zwariowanych czasach.Zdjęcie świetnie pokazuje nastrój podczas takiego biegania:)







 Ostatnio zalogowani
farba
06:43
Leno
06:20
StaryCop
06:18
Admin
06:15
niemir
05:31
biegacz54
05:28
SantiaGO85
23:41
lordedward
23:25
kos 88
23:00
rokon
22:41
ryba
22:19
Andrzej_777
22:04
Artur z Błonia
21:53
perdek
21:43
knapu1521
21:21
Leonidas1974
20:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |