Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [55]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kokrobite
Pamiętnik internetowy
Widziane z tyłu

Leszek Kosiorowski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Jelenia Góra
231 / 300


2013-06-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Dziki, nielegalny, świetny nocny półmaraton (czytano: 4636 razy)

 

Minęło może kilka sekund od ogłoszenia przez megafon, że I Nocny Półmaraton Wrocław odwołany, a na starcie coś zaczęło się dziać. Ktoś zaczął biec, zachęcając innych, po kolejnych sekundach ruszyło kilkanaście osób.

Widziałem wszystko z bliska, stałem kilka metrów obok, za barierką, wśród kibiców. Odruchowo przeskoczyłem przez nią i pognałem z okrzykiem: leeecimy!

Czołówka biegła bardzo szybko. Na fali entuzjazmu, że jednak biegniemy, też gnałem początkowo po cztery i pół minuty na kilometr. Z przodu i wokół siebie widziałem mnóstwo biegaczy, wzdłuż ulicy kibice klaskali i dopingowali. Jak nigdy, przynajmniej w Polsce.

- O zadyma! - ktoś krzyknął widząc gwałtowne ruchy 50 metrów przed nami.
Nie, to nie była zadyma. To wolontariusze z pierwszego punktu wyładowywali naprędce półtoralitrowe butelki wody z ciężarówki. Podawali je w pośpiechu biegaczom. Prawdopodobnie byli pewni, że skoro bieg odwołany, trzeba się pakować, pewnie ktoś im tak powiedział ze sztabu organizacyjnego.

Tym razem nikt wody nie wyrzucał byle gdzie. Jeden pytał drugiego, czy chce, ten drugi trzeciego itd. W końcu ktoś stawiał butelki, albo kładł zakręcone, z boku jezdni.

Na szczęście miałem swoją małą. W kluczowym momencie, gdy skoczyłem przez barierkę, trzymałem ją akurat w ręku. Bardzo się przydała. Podczas prawie 100 minut czekania na oficjalny start temperatura wprawdzie znacznie spadła, ale i tak było ciepło.

Trasa była doskonale zabezpieczona przez policjantów. Na pewno mieli swoje powody, by nie dopuścić do rozegrania na niej półmaratonu, ale biegnąc na dziko, nie miałem poczucia jakiegokolwiek zagrożenia czy wrażenia niedoróbek pod tym względem. Gdyby jeszcze puścili nas wiaduktem, a nie po terenowym torowisku, można by nawet powiedzieć, że trasa była prawie normalna. Chodniki, na które w wielu miejscach nas kierowali, to w końcu nic strasznego, podobnie jak przejście podziemne, które zastąpiło przelot przez duże, ruchliwe skrzyżowanie.

Braterska atmosfera panowała przez cały czas. Gdy gdzieś na 15 km ktoś poprosił mnie o wodę, dałem resztkę swojej. Po chwili, na Moście Grunwaldzkim, rowerzysta zaproponował mi swoją. Napiłem się i oddałem. Po paru minutach dostałem wodę od wolontariuszy pod Politechniką.

Kibice darli się wniebogłosy! Naprawdę, czuło się ich poparcie jak nigdy. „Aleście numer wywinęli! Brawo!” „Dawajcie, dawajcie. Nie dajcie się!”
Nawet kierowcy byli jacyś spokojni. Tylko raz słyszałem: ”Zdechnijcie!”

Wrocław piękny był tej nocy. Tyle odgłosów zabawy i muzyki, tyle ludzi na ulicach. Byliśmy dla nich pewnie jakąś atrakcyjną ciekawostką.

No i świetni policjanci. Mają mądrego szefa. No bo gdyby podszedł do sprawy formalistycznie, mógłby kazać jakoś nas zatrzymać, zablokować, albo tak poprowadzić trasę, byśmy po kilku kilometrach wrócili na stadion.

A jaka radość zapanowała wśród biegaczy, gdy na dwudziestym pierwszym kilometrze gruchnęła wieść, że na mecie będą dawać medale! I ta ostatnia prosta, już na terenie przy Stadionie Olimpijskim, ze szpalerem kibiców przybijających piątki! Jak na Tour de France, albo na Jungfrau Marathonie, gdy przebiega się przez górskie wioski.

Nawet gdy czekaliśmy przed startem, co będzie, nie denerwowałem się za bardzo. Nie po to cały tydzień ciężko pracowałem, by w sobotę stresować się podczas wyjazdu na wspaniale zapowiadającą się połówkę. Zresztą, wiedziałem, że jakoś musi być. Zawsze przecież jest jakieś wyjście. Skoro organizatorzy nie byli w stanie go znaleźć, zrobili to za nich biegacze. Naprawdę, nie czuję się rozczarowany, a wręcz przeciwnie. To było 108 minut świetnego biegania.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


alchemik (2013-06-23,21:38): Kolejna relacja że spontan to coś pięknego do końca życia będę zazdrościł tym którzy tam byli. I nawet artykuł już jest na Interii o tym biegu, pomylili tylko miasta ale kto by się przejmował.Jak to Magda powiedziała że to jest najwspanialszy medal bo z biegu który się nie " odbył"
Filip_bdg (2013-06-24,11:37): super sprawa, super sie czyta, taki start pamietea sie do konca zycia:) zazdroszcze bardzo :) wielkie uznanie dla wszystkich uczestnikow, za tak wspaniałą atmosfere, pewnie każdy poczuł, że beigacze to jedna duża rodzina :) pozdro!!!
daniel1981 (2013-06-24,11:41): też tam byłem i przeżyłem dokładanie to co opisałeś :-) niezapomniane uczucie, niezapomniane 108 minut biegu po ulicach i chodnikach Wrocka :-)
Arkadiusz Trojan (2013-06-24,12:40): zawsze twierdziłem, że biegacza brać to jedyna w swoim rodzaju społeczność :)
Honda (2013-06-24,16:01): Ja też już zawsze będę zazdrościć tym, którzy pobiegli w biegu, którego nie było! ;) To musiało być wspaniałe przeżycie! Biegacze mają wielką moc! :))
Andrzej eF (2013-06-24,20:49): Honda, będziesz miała relacje z pierwszej ręki, jak tylko będziesz chciała :) Chyże Misie Pysie tam były :)
Spawareczka (2013-06-24,21:41): w takich momentach żałuję, że nie uczestniczyłam w tym wielkim spontanie, zjednoczeniu ciał i dusz tysięcy biegaczy! To musiała być radocha!;)
kokrobite (2013-06-24,22:17): Moniko, może kiedyś w środku nocy zbierzemy ekipę i w Jeleniej zrobimy coś podobnego, w mniejszej skali, ale za to zupełnie na dziko.
Truskawa (2013-06-25,09:04): Cóż za klątwa: "zdechnijcie". :))) Ech... Zazdroszczę tej atmosfety. . W takich "zawodach" jeszcze nie biegłam. :)
madawydar (2013-06-25,09:47): Stałem na starcie na samym końcu z kijami Nordic - Walking. Nie mogłem z nimi biec, więc ruszyłem za peletonem biegaczy, by po chwili zejść z trasy i kibicować. Miałem być zawodnikiem, zostałem kibicem i też nie żałuję.
janusz57 (2013-06-25,12:19): Fajna relacja ze spontanicznego biegu,w którym miałem przyjemność uczestniczyć,nogi same niosły:)))
kokrobite (2013-06-25,13:27): Oj, niosły, niosły ;-)
Van Basten (2013-06-28,11:48): FAJNIE OTRZYMAĆ MEDAL Z BIEGU KTÓREGO NIE BYŁO. WSPANIAŁA RZECZ BIEC NA SPONTANIE. SAM POBIEGŁEM Z DWOMA KOLEGAMI ROBIĄC ŻYCIÓWKĘ. BYŁO SUPER. FAJNIE ŻE WŚRÓD BIEGACZY JEST SOLIDARNOŚĆ. TEN BIEG ZAPAMIĘTAM DO KOŃCA ŻYCIA. PEWNIE DRUGIEGO JUŻ NIE BĘDZIE.







 Ostatnio zalogowani
skuzik
19:11
keemun
19:06
Justyna
18:49
tete
18:44
Deja vu
18:36
kruszyna
18:32
pbest
17:51
jacek wąsik
17:51
Stonechip
17:41
puchaczszary
17:27
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
42.195
16:55
biegacz54
16:29
batoni
16:19
Piotr Czesław
16:14
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |