Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [133]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
michu77
Pamiętnik internetowy
Always Look on the Bright Side of Life...

Michał Hadam
Urodzony: 1977----
Miejsce zamieszkania: Poznań/Namysłów
66 / 118


2013-03-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Biegowe początki. (czytano: 808 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.przebiecmaraton.pl

 

Niniejszy wpis bierze udział w konkursie organizowanym przez portal CupoNation.pl oraz blog PrzebiecMaraton.pl


Jakie były moje biegowe początki? Z pierwszego życia biegowego, czyli lat szkolnych nic szczególnego w pamięć mi nie zapadło… bieganie głównie podczas lekcji w-fu, czy to wokół boiska, czy też w pobliskim parku. Nic szczególnego. Do dzisiaj pluję sobie w brodę, że nie zdawałem sobie wówczas sprawy, jaka z tego może być… frajda ;-)
Z czasem wszelka aktywność fizyczna, wraz z końcem szkoły średniej uległa znacznemu, jeśli nie całkowitemu zakończeniu… oczywiście do czasu…


To było jakoś krótko przed trzydziestką, po kolejnym dniu, takim samym jak wiele kolejnych go poprzedzających, uznałem że trzeba coś z tym w końcu zrobić i ruszyć d… . Codzienna rutyna … praca, dom … poczucie jakiegoś marazmu, brak celu… nie wyglądało to za wesoło. Już kiedyś coś podobnego odczuwałem, i skończyło się to zarówno na zmianie pracy jak i miejsca zamieszkania. Tym razem szukałem innego rozwiązania, i postawiłem na sport. A stosunkowo najłatwiejszą, najbardziej dostępną dyscyplina sportu … było bieganie. Wygrzebałem z szafy jakieś stare buty sportowe, jakieś szorty zakupione wiele miesięcy wcześniej w niewiadomym celu, i wyszedłem na pierwszy w życiu trening. Do końca ulicy na poznańskim Świerczewie, doszedłem jeszcze spacerkiem – aby zejść z oczu obserwującym mnie przez okno współlokatorkom – i dopiero za zakrętem… ruszyłem...
Oj krótki to był trening! Nie od razu bieganie stało się częścią mojego życia, a w zasadzie jego nieodłącznym elementem. Trochę wody upłynęło między pierwszym, a drugim biegowym wyjściem. Z pierwszego w zasadzie wróciłem zniechęcony… i zdecydowany odłożyć buty do szafy… ale z czasem przyszły regularne treningi, pierwszy start w biegu lubońskim a jakoś niewiele później… IV Maniacka Dziesiątka, z chipem schowanym w kieszeni, w rezultacie czego zostałem oczywiście niesklasyfikowany. A niewiele później regularne spotkania na nadmaltańskich Ścieżkach Nike i … połknąłem bakcyla… rozpoczynając przygodę, która trwa i… nie chce się skończyć…








Na zdjęciu meta mojego pierwszego oficjalnego biegu – I Bieg Luboński. Kurcze... jak byłem młodszy, to byłem... przystojniejszy ;-)))



Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


drproctor (2013-03-05,17:20): Wydaje Ci się - nic się nie zmieniłeś ;-)
papaja (2013-03-05,20:38): Eee tam, faceci i tak jakoś korzystniej się starzeją ;)))
michu77 (2013-03-05,22:21): prawdę mówiąc... to była taka specjalna prowokacja, z mojej strony. Ja jestem z wiekiem, coraz bardziej przystojny ;p
Maria (2013-03-07,12:24): Michu to jasne,co to będzie za 40lat!;) A wpis fajny ,mozna gdzieś głosować czy cuś;)?
michu77 (2013-03-07,14:12): nic z tych rzeczy... jury wybiera, i nawet niewiadomo kogo spróbować przekupić ;p
michu77 (2013-03-07,14:14): nie pisałem z myślą o nagrodach, tylko... pomysł na wpis wydał mi się interesujący...







 Ostatnio zalogowani
s0uthHipHop
23:51
rdz86
23:34
soniksoniks
23:14
ula_s
22:54
mario1977
22:41
valdano73
22:29
ronan51
22:23
mieszek12a
22:12
gtriderxc
22:08
chris_cros
22:08
kostekmar
21:42
viesio
21:37
bobparis
21:37
jantor
21:23
aga74
21:23
zulek
21:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |