Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
378 / 483


2013-02-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Alleluja i do przodu? (czytano: 2612 razy)

 

Od poniedziałku trzeba wskoczyć w chomąto i zacząć zapieprzać. A ja właśnie do końca nie jestem przekonana, czy wiosenny maraton jest mi potrzebny. Nie żeby jakikolwiek był mi potrzebny ale ten wiosenny jakby tak bardziej nie. Z drugiej strony szkoda tylu regularnych i nienajgorszych biegów.. Kto wie, co będzie za pół roku, może znowu dostanę po dupie od Rzeźnika i spędzę dwa miesiące na rehabilitacji zamiast na bieganiu?
Nie wiem. Po prostu się zastanawiam.

A jeśli już się zdecyduję to też nie wiem jak biegać. Czy trzymać się planu i robić 35 kilometrowe wybiegania, czy raczej zrobić tak jak robiłam do tej pory. Skorzystałam z rady naszego nieistniejącego już na MP kolegi Wiesława i biegałam tylko 30 km. I tak sporo. Ale Greif pod żadnym pozorem nie pozwala tego treningu skrócić, sugerując, że jeśli zrobi się parę razy te 35 kilometrów to potem już po prostu nie boli. W każdym razie nie tak bardzo.. Podobno między 30 a 35 kilometrem jest 25 % skuteczności tego treningu. Coś w tym chyba jest bo nawet te trzydziestki dawały mi niesamowite wręcz uczucie mocy. Na tydzień przed maratonem byłam pewna, że mogę góry przenosić. Taaa.. chce mi się jeszcze raz tego doświadczyć. hm.. No i po kilkanaście minut schodziło. Może więc warto pokusić się o te 35 kilometrów.. to tylko kilka tygodni.. Ech..

Plan jest morderczy. Dla mnie najgorsze są trzykilometrowe interwały. Nienawidzę ich z całego serca. Zanim zacznę, najpierw stoję jak baranek czekający na rzeź i wszystko we mnie wrzeszczy, że jeszcze nie. Jeszcze chwilę spokoju i wytchnienia. Ale zaciskam kły i mówię sobie, że im szybciej zacznę tym szybciej skończę i ruszam.. Boli.. i to jak. Ale nawet to da się wybiegać a uczucie po treningu jest bezcenne! Euforia, że dało się radę. No i spokojny półtorakilometrowy trucht do samochodu.. Uwielbiam ten plan i nienawidzę. Osiem tygodni orki.. Ale w zasadzie satysfakcja gwarantowana.

No i jeszcze jeden ciężki moment to bieganie w niedzielę po sobotnim treningu. To wyższa szkoła jazdy. Mięśnie są z reguły zesztywniałe, bolą jak to po dużym wysiłku a tu trzeba się pozbierać i zrobić długie wybieganie. Nie powiem żebym paliła się do niedzielnych wycieczek z zadanym tempem. A w poniedziałek z reguły coś szybkiego i ciągłego co do łatwych rzeczy też nie należy.. Robię sobie półtora kilometra rozgrzewki i w tym czasie muszę pozbierać się na tyle, żeby pobiec zgodnie z planem. Boli mnie sama myśl o tym, że tak będzie. Wiem.. są tacy, którzy twierdzą, że aby dobrze pobiec maraton wcale nie trzeba trzaskać tylu kilometrów. Wręcz można biegać mniej.. no może i można ale czy potem ma się taką satysfakcję jak po ciężkiej i żmudnej pracy tego nie wiem. Greif mi leży. Po prostu. I wiem, że jeszcze przez jakiś czas przy nim zostanę, a może i na zawsze.
Jeśli zdrowie nie nawali to wierzę, że będzie dobrze. I będę się trzymała Greifa aż do skutku, aż pobiegnę to co chcę pobiec. Zobaczyć te magiczne cyferki na blacie to będzie bezcenne uczucie. Pytanie tylko za którym razem to się zdarzy? :) Dooopa.. Do roboty! Samo się nie zrobi.

PS. Przypomniałam sobie, że jest jeszcze jeden bardzo trudny moment. W połowie planu wypada sprawdzian na dystansie 21 km. Jak do tej pory zawsze(!) było fatalnie. Jeszcze nigdy nie pobiegłam go tak jak jest w planie. Najgorzej poszło mi ze Szlakiem na Pogorii. Pocieszałam się wtedy, że Szlaku tak rwał tempo, że nikt normalny by po czymś takim dobrze nie pobiegł.. ale z Damkiem w Bytomiu też cos poszło nie tak. Analizując tamte starty doszłam do wniosku, ze moja głowa nie nadąża za ciałem i tu jest główna przyczyna, a poważnie to żałuję, że nie prowadziłam wtedy dzienniczków treningowych. Dzisiaj miałabym do czego wrócić i łatwiej byłoby mi eliminować błędy. Sporo ich pamiętam ale po czasie trudno odtworzyć wszystko ze szczegółami. Problemem na pewno będzie utrzymanie równego tempa. Nie potrafię tego robić a często nawet nie chcę, bo zwyczajnie nudzi mi się po drodze.. Ale obiecałam sobie, że jeśli znów zabiorę się za Greifa to będzie ten najlepszy raz. I obym dotrzymała sobie danego słowa. Amen.

PS. I wiem już, ze sprawdzianu nie będzie bo raczej Bochnia nam wtedy wypada. Ze tak powiem: trudno. :D


A to chyba zdjęcie ze sprawdzianu, z Szadokiem i Szlakiem na Pogorii w DG. :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2013-02-08,09:07): Może kiedyś spróbuję. :) Chociaż nie! W zasadzie większość moich maratonów leciałam siłą woli, więc masz rację. :)
kris0309 (2013-02-08,09:15): Widzę, że masz te same wątpilwości co ja... Z tym,że Ty już przerabiałaś ten plan, a ja jeszcze nie. Mam zamiar przed Krakowem. początek wypada chyba 21 lutego. Ale na razie niestety nie widać zbyt dużej poprawy z moim kolanem i chyba Greifa będę robić pod Berlin... Mam nadzieję...
snipster (2013-02-08,09:21): dwa razy myślałem o Greifie, dwa razy złapała mnie kontuzja zanim jeszcze zacząłem ;) chyba to jakiś palec boży, albo przypadek, sam już nie wiem... ;) ta kwestia nudy to jedynie kwestia nastawienia, im ma być ciężej, dalej, dziwniej... tym lepszy banan na twarzy :)
Truskawa (2013-02-08,09:22): Chodzi Ci o te trzydziestki? Pamiętam, że przed samym maratonem myślałam sobie: do trzydziechy dociągnę na luzie a potem się zobaczy. A potem się okazywało, że ostatnia 12 w ogóle nie robi wrażenia. Tu nawet chyba nei chodzi o organizm tylko psychicznie robisz się mocny. Przecież przez 6 tygodni biegasz niemal cały maraton. Po tym nie da sie źle pobiec. (mnie to nie dotyczy, ja zawsze potrafię coś spieprzyć).
Truskawa (2013-02-08,09:23): Zdecydowanie tak PIotrek. Trochę mnie rozbija perspektywa 30 kilosów samotności. Co innego jeśli się tego po prostu chce, a co innego kiedy musisz. To drugie jest mniej przyjemne.
michu77 (2013-02-08,09:24): Greif to chyba najtrudniejszy plan, i trzeba być zdeterminowanym by go w pełni zrealizować. Mnie już sam wstęp autora do planu... nieźle przestraszył, i póki co idę czymś ... mniej absorbującym ;P
Truskawa (2013-02-08,09:27): Jest trudny ale daje efekty, więc jeśli już i tak trzeba jakoś tam się zmęczyć to lepiej mieć z tego satysfakcję. Tak myślę. :) U mnie źle się dzieje kiedy zaczyna przychodzić moc. Wtedy przestaję myśleć i jeśli mogę biegam szybciej niż w planie. Kompletnie bez sensu.
Truskawa (2013-02-08,09:28): Aha! Trzy razy go przerobiłam ale nie powiem żebym była jakos szczególnie zdeterminowana. Wbrew pozorom ten plan daje mnóstwo przyjemności. :)
kris0309 (2013-02-08,09:33): Bardziej chodzi mi o bieg w niedzielę (nie krótki przecież) po sobotnich 35 km, a potem w poniedziałek mocny akcent. Nie wiem czy wytrzymnam 3 dni po rząd... (mam zamiar przygotowywać się na czas 3:20)...
darianita (2013-02-08,09:34): ...no to Alleluja i do przodu! Greifa nie przerabiałem ale wybiegania po 30 km mam w swoim planie treningowym...najbliższa w niedzielę ( po sobotnich podbiegach) , satysfakcja gwarantowana. Powodzenia...fajna fotka:)
Truskawa (2013-02-08,09:35): O to bądź spokojny. Wytrzymasz ale łatwo nie jest.
Truskawa (2013-02-08,09:37): :) Dzięki. Trzymaj kciuki. A Twoje wybiegania po trzydziestce ile mają? I biegasz to na luzi, jak Ci nogi pozwolą czy masz ustalone tempo i starasz się wytrzymać?
Truskawa (2013-02-08,09:38): Tak naprawde Krzysiek, najgorzej ten plan wygląda z fotela. Jak juz wychodzisz na trenig, wiesz, że masz coś tam do zrobienia i to robisz. Po prostu. Dasz radę.
mariusz67 (2013-02-08,09:43): Dzielna dziewczyna jesteś-podziwiam Ciebie,szacunek-pozdrawiam serdecznie,miłego biegania:)
darianita (2013-02-08,09:50): Ja swoje długie wybiegania traktuję jako wycieczki biegowe , w tzw . pierwszym zakresie , na pełnym relaksie. Kończę je tylko małymi akcentami na koniec wybiegania: 10 x 100m przyspieszeń na przemian z truchtem...czuje się zmęczenie ale to z "bananem" .
jacdzi (2013-02-08,10:25): Robiac dlugie wybiegania nawet luzniutko, jak wycieczke to i tak po 30km czujesz wszystkie miesnie. Jestes bardzo pracowita, podziwiam i WIERZE ze na Rzezniku bedzie swietnie. Padnie do Twych stop. A co do sztywniecia miesni, mysle ze koledzy zesztywnieniem "niektorych miesni" chyba niekiedy sie nie martwia. Ty masz tu gorzej, jestes kobieta.
Marysieńka (2013-02-08,10:55): Należę do tych, którzy tak plan treningowy układały, by sprawdzian zawsze na zawodach wypadał...i wówczas zawsze biegłam w zaplanowanym tempie...do nikogo się nie podłączałam, na nikogo się nie oglądałam, nie próbowałam sobie "ułatwiać" :))
Maria (2013-02-08,11:01): A ja plan P.G. uskuteczniam i jestem zadowolona,nawet znoszę interwały(ale wieczorem po treningu;)),zaczynasz już dziś?
Truskawa (2013-02-08,11:02): Najlepiej biega mi sie jesienią. :)
Truskawa (2013-02-08,11:02): Krzysztof, życzę Ci żebyś zszedł ponieżej 3.30. Trzymam za to kciuki. Natomiast jeśli chodzi o ambicje to ja raczej nei mam żadnych biegowych ambicji. Po prostu raz na jakiś czas chcę któryś bieg zrobić lepiej niż pozostałe i wtedy chwytam Greifa. I to nie z powodu ambicji ale dlatego, że jest trudny i po jego zakończeniu czuję ogromną satysfakcję. A że maraton nie wychodzi tak jak chcę? Trudno, może następnym razem będzie lepiej. :) Podejrzewam zresztą że ten wiosenny i tak nie będzie dobry. Najlepiej bieg
Truskawa (2013-02-08,11:04): Dziękuję Mariusz, ale lepiej poczekać na efekty. :))) No i jeszcze nie wiem czy chcę!
Truskawa (2013-02-08,11:04): Taaa.. od Rufi jakiś czas temu dostawałam ochrzan za brak rytmów. A myślę, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. Nie wiem czy do wdrożenia przy Grefie ale na pewno potem.
Truskawa (2013-02-08,11:05): Hm.. a ja sobie myślę Jacku, że będąc kobietą to mam jednak lepiej. :)) I dziękuję za bardzo, bardzo, bardzo miły komplement. :)
Truskawa (2013-02-08,11:08): Marysiu, pazwól że posłużę się słowami Artura Andrusa z "Ballady o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie" "Ty jesteś bytem transcendentalnym" i Ty możesz sobie biegać jak chcesz! Cię podziwiam, czuję duży szacunek ale nigdy nie będę Tobą. :) Marysia jest tylko jedna! :)
Truskawa (2013-02-08,11:09): Nie moja Marycho kochana. Od poniedziałku. I wciaż liczę na wspólny bieg z Tobą i Aśką w jednym tempie! :))
Maria (2013-02-08,11:11): No to chyba obie musimy wsiąść się do roboty żeby z Asią dac radę,hmmmm tylko mam 1 małe acz zasadnicze pytanko:gdzie?!
Truskawa (2013-02-08,11:12): A do Dębna Wam sie nie chce? Albo jesienią w Poznańsku?
Maria (2013-02-08,11:14): Obiecywałam sobie Dębno,ale oczywiście nie zgrały mi się terminy,ale Poznań...kusisz:)
Truskawa (2013-02-08,11:14): Ja mam obawy. Widziałam na jaki czas chcesz lecieć. :]
Truskawa (2013-02-08,11:15): No kuszę bo lubię. A jak będziecie to już nie będzie zmiłuj i będzie motywacja. :)
Marysieńka (2013-02-08,11:21): Iza....we wcześniejszym komentarzu na myśli miałam..."samotność" długodystansowca....bo w maratonie po 30-stym kilometrze i tak najczęściej zostajesz sama...wolałam na taką "ewentualność" być przygotowana:))
bartus75 (2013-02-08,11:37): przecież Ty juz zapierniczasz jak mało kto :) maraton łykniesz i tyle bez emocji :)
Rufi (2013-02-08,14:59): Nie poznaję koleżanki :-)
Rufi (2013-02-08,16:09): Jeszcze co do interwalow...ja je uwielbiam. Podstawowa zasada to zaczynac wolno :-)
Truskawa (2013-02-08,16:18): Oj Bartek, Ela pewnie się uśmiechęła. Ona zapieprza bardziej niż ja. :)
Truskawa (2013-02-08,16:21): Aha.. nie rozumiem Marysiu ale nie szkodzi. :)
Truskawa (2013-02-08,16:21): Lubie interwały Ela. To najprzyjemniejszy trening. Ale nie kurde po trzy kilosy! Kilometr, góra dwa jest ok. :p
Rufi (2013-02-08,16:49): Jak kilometr, gòra a potem jeszcze 2 to ja tez nie lubie :-)
DamianSz (2013-02-08,17:13): Debno jest pierwsze z tych wiosennych maratonów i dlatego cieżko do niego się dobrze przygotować. Z kolei np. w Krakowie może być już za ciepło. Lepiej chyba bic rekordy na jesień, ale chciałbym już to mieć z głowy na wiosnę -) ps. ja Bochnie skreśliłem właśnie ze wzgledu na plan Greifa.
KARMEL (2013-02-08,17:14): Na pewno BODY MAX SPORT tak z miesiąc faszerowania, 2 drażetki dziennie jako dodatek do posiłku polecam.
DamianSz (2013-02-08,17:18): Sprawdzian zrób sobie na pólmaratonie w Żywcu a potem wypijemy piwko w tamtejszym browarze.
Truskawa (2013-02-08,17:18): Hm.. za trudny komentarz Ela! :p
Truskawa (2013-02-08,17:19): Nie potrafie skreślić Bochni Damku. Nawet gdyby to oznaczało nieukończenie maratonu. W zeszłym roku dość znacznie Bochnia obniżyła moją wydolność ale nic nie jest w stanie mnie skłonić do rezygnacji. No chyba brak reszty sztafety. :)
KARMEL (2013-02-08,17:20): Wydarzenia nieregularne i wymagające sumarycznie większego wysiłku traktować jako urozmaicenie. A kontuzje to nie podatek - dadzą się ominąć.
Truskawa (2013-02-08,17:21): Chętnie piwo ale to chyba nei jest traska na sprawdzian. Właśnie patrzyłam na termin i wkurzałam się, że znowu mnie żywiec ominie. Po prostu nie mogę tam trafić przez Dębno. :)
Truskawa (2013-02-08,17:22): Karol, wierzę że dadzą się ominąć jeśli zachować umiar. A to nie zawsze się da. Co do tych suplementów to właśnie mam mieszne uczucia. Z jednej strony wiem, że obciążenie będzie bardzo duże a zdrugej nie chcę faszerować się chemią.. Sama nie wiem co z tym fantem zrobić.
KARMEL (2013-02-08,17:28): A podczas zawodów i treningów czujesz taki głęboki entuzjazm ? Ja czasami czuje się jakbym był zawodowym kolarzem - Tour de France, Tour de Pologne, Vuelta Espana...Ja meksykański bokser lub mistrz JUDO lub KRAV MAGA...Nic na siłę Iza, ale liczy się cała gama skojarzeń, porównań itp.
KARMEL (2013-02-08,17:32): BODY MAX itp inne vi - min to w zasadzie żadna chemia. Raczej uzupełnienie i wzmocnienie. Nawet do leków nie zaliczają się takie rzeczy. Taki pozytywny "koks" Iza...
Truskawa (2013-02-08,17:37): Na pewno są endorfiny. No i na mecia fajnie sie czuję jeśli pobiegłam tak jak chciałam. Mnie chyba bardziej cieszą udane treningi niż same zawody. :) Ale tak. Czuję się świetnie. :)
Truskawa (2013-02-08,17:38): Nie potrafię się przekoanć do takich rzeczy. Ale kto wie. Może tym razem .. :)
papaja (2013-02-08,19:59): Dziewczyny! Widzę, że żarty się skończyły! A ja dopiero od 2 tygodni trenuję po japońsku czyli jako-tako. Łódź widzę marnie. Ale na Poznań w takim towarzystwie, to się bodaj skuszę, więc do roboty :)
papaja (2013-02-08,20:02): Po ile te interwały 3 km??? (zaczęłam budować na kredensie Twój ołtarzyk)
Truskawa (2013-02-09,07:38): To ja już sie cieszę na Poznań. W zasadzie to nie mogę się doczekać. I cóż z z tego, że to jesień znów będzie..:D
Truskawa (2013-02-09,07:41): Ołtarzyk?? Ale on się należy za sześć treningów interwałowych po czy kilometry, a ja tych treningów będę miała dwa (chyba)! Zasłuże zaledwie na kadzidełka Aśko. :))
papaja (2013-02-09,08:39): Przetrawiłam przez noc, rano znalazłam katedrę! Nie wyobrażam sobie siebie w takich interwałach, serio... Normalnie chyba spróbuję :) Więc Poznań! :)))
agawa (2013-02-09,16:51): A ja polubiłam interwały i różne takie zabawy na Orliku :))))
gieel (2013-02-09,21:47): Podziwiam i szacun za wytrwałość, zapraszam ponownie do DG. Trzymam kciuki;)
szlaku13 (2013-02-09,23:37): No tos mi zrobiła reklamę... jak to brzmi... "najgorzej poszło mi ze Szlakiem"? :-D Pocieszam się tym, ze to Ty spuchłaś i że inne amatorki biegania będą teraz chciały sprawdzić, czy rzeczywiście ze mną tak najgorzej... :-P
Truskawa (2013-02-10,06:43): W katedrze spokojnie mieścimy się we trzy. :) Poznań!!! Bardzo się cieszę. :)
Truskawa (2013-02-10,06:44): Kiedyś się zastanawiałam Aga dlaczego Twoje endomondo porysowało ślad w jednym miejscu. A to Orlik był! :))
Truskawa (2013-02-10,06:46): Dziękuję Grzegorz. Właśnie dzisiaj zastanawiam się czy nie pojechać na Bieg Waletnkowy. Lubię biegać u Was. :)
Truskawa (2013-02-10,06:48): No tak moje drogie Arturo. Gwiazdą to się jednak nie bywa tylko się jest! Dlaczego Ci? Dlaczego Ci?? Mi! :)) I nigdzie nie napisałam, że Ty spuchłeś. :)
papaja (2013-02-10,09:50): No i jeszcze MUSIELI dać na główną! Z przykrością się przyznaję, że wydrukowałam plan G. Przez tydzień będę go oglądać, dumać i oczom nie wierzyć. Jeśli od następnego ponedziałku zacznę nim trenować, to będzie niestety Twoja wyłączna wina :)))
papaja (2013-02-10,09:58): Chociaż nie, oskarżę jeszcze Marię :)))
KARMEL (2013-02-10,11:16): ORZEŁ BIAŁY W KORONIE (PL) & POGOŃ - rycerz na koniu (LT) we współdziałaniu ze mną hehe...Niech energia wyzwolona podczas pięknych treningów, wykonywanych na cudownym pograniczu udzieli się Izabeli na falach eteru i promieniuje stąd do Żor. Bo treningi o trasie podzielonej na terytorium Polski i Litwy są nieskończenie piękne - GLORIA po prostu...One mają w sobie coś magicznego, intrygującego, trudno opisać słowami...
KARMEL (2013-02-10,11:37): A dłuższe wybiegania wykonaj na trasie z Polski do Czech i z powrotem. Mówię Ci Iza...Piękna sprawa wykonać trening o trasie na terytorium dwóch państw...Dzięki przynależności do strefy Schengen luzik, tylko ID w kieszeń na wypadek rutynowej kontroli i ciśnij np. Gorzyce - Orlova...Lub innymi lokalnymi ścieżkami, najlepiej o małym natężeniu ruchu pojazdów...
Maria (2013-02-11,10:40): Truskawa,Papaja:normalnie owocowe towarzystwo będzie w Poznaniu ,to może dla równowagi zostanę Kartoflem;)
szlaku13 (2013-02-11,12:33): To może jeszcze buraka potrzebujecie...? ;) Niestety do Poznania się nie wybieram... ;)
szlaku13 (2013-02-11,12:35): Moje "najuwielbieńsze" treningi... transgraniczne wybiegania... Nie ma lepszych... :)
Truskawa (2013-02-11,14:21): Wiem Karol, czytam Twój blog! :) Zresztą, tam gdzie mieszkasz jest tak pięknie, że w sumie obojętnie po której stronie granicy robisz trenigi. Lubię Sejny, a Krasnogrudę bardzo miło wspominam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się tam pojechać. :)
Truskawa (2013-02-11,14:22): Bęzisz miała kochana niezłą sałatkę owocową na mecie. :)))
Truskawa (2013-02-11,14:23): No Ty już jak walniesz to z grubej rury. Moze i buraki nie są tak smaczne jak w/w owoce ale przecież taki burak byłby na wagę złota. :)) Szkoda paskudo, ze nie wybierasz sie do Poznania. :)
Truskawa (2013-02-11,14:25): I bardzo dobrze! Co ma jej być lepiej niż mnie Aśko?! Bardzo jej tak dobrze. No ale jak? Greifik zostanie wdrożony? :D
szlaku13 (2013-02-11,14:28): osobiście, nie chcąc oczuwiście urazić koleżanki, wolę buraka niz papaje... ;) jakos nie kazde egzotyki podniecaja moje podniebienie... ale truskawki, szczegolnie te rodzime uwielbiam... a najbardziej z zorskiej plantacji... ;)
Truskawa (2013-02-11,14:30): Taaaa, już ja dobrze odczułam na własnej skórze jak lubisz te truskawki. :)))
szlaku13 (2013-02-11,14:32): a co do Poznania... nie podniecaja mnie trasy po miastach, zwlaszcza tych wielkich... preferuje lasy i gory, a jesli asfalty to glownie przez wioski i pelne krajonrazow tereny... ;)
Truskawa (2013-02-11,14:33): Wieeeeeem!!!! Ale czasami warto wyleźć z norki i spotkać ludzi, ktorych podobno się lubi. :PPP
szlaku13 (2013-02-11,14:39): a moze lepiej namowic tych, co ponoc sie icj lubi, by wpadli do norki... ;) mam nadzieje ze nie wymiekniesz przed gorami stolowymi... a jeszcze masz szanse na zloty maraton w gorach zlotych 20 lipca... tez piekne tereny... moja szczera rekomendacja ;)
Truskawa (2013-02-11,14:41): Jasne, wszystkie maratony w POlsce zaliczę a w grudniu Ty mnie odwiedzisz w kwaterce pod jakimś miłym dębem lub sosenką. :)
KARMEL (2013-02-11,20:02): Krasnogruda tak. Koło Stanowiska trójstyk granic PL/LT/BLR. Dwa graniczne jeziora - Gaładuś i Bałędź. A takie treningi transgraniczne łączą w sobie - witalnośc, siłę, dynamikę, ducha walki, GLORIA...Od mojej strony ORZEŁ BIAŁY & POGOŃ a od Twojej Iza będzie ORZEŁ BIAŁY i LEW. Wiem tylko, że raczej górzysty teren koło Ciebie tak z mapy, dokładniejszej wiedzy nie mam...Ale może jakieś tam płaskowyże leśne itd ? Ale najważniejsza strefa Schengen, dzięki czemu koło mnie jak i koło Ciebie nie dotyczy pojęcie "zielonej granicy"...
KARMEL (2013-02-11,20:16): Jestem za wypowiedziami Jakuba odnośnie treningów transgranicznych i trasie zawodów bliskiej naturze.







 Ostatnio zalogowani
kasar
19:20
macius73
19:12
42.195
18:29
chris_cros
18:15
kubawsw
18:12
GriszaW70
18:10
Namor 13
17:46
mabeh
17:38
szyper
17:33
flatlander
17:29
biegus.pl
17:13
ozzy
17:09
kpaw58
16:39
biegacz54
16:34
1223
16:28
tete
16:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |