Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [86]  PRZYJAC. [344]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Marysieńka
Pamiętnik internetowy
Powrót

Maria Kawiorska
Urodzony: 1956-07-21
Miejsce zamieszkania: Borowy Młyn
968 / 1019


2013-01-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Miłych chwil wspomnienie.. (czytano: 2415 razy)

 

Z Maratonem Warszawskim...przed laty zwanym Maratonem Pokoju mam całkiem sporo milusich wspomnień.
Jasne, że te najmilsze dotyczą tego zwycięskiego.
Tym bardziej miłe, że nie ja byłam wymieniana w roli głównej faworytki do zwycięstwa.
Co prawda biegałam na podobnym poziomie co Helena Kozioryńska, ale ja byłam na "czarnej" liście ponieważ dobrowolnie zrezygnowałam z kadry..zrezygnowałam choć miałam zapewnione stypendium sportowe(całkiem spore).
Dlaczego więc zrezygnowałam???
Powód prosty...stawiano mi zbyt wiele "zakazów"....z jednej strony dawano mi dłoń...ale z drugiej zabierano całą rękę...
Przestało mi się odpowiadać, że decyzje podejmowali inni a konsekwencje ponosiłam ja sama...przestało mi się podobać, że mówiono mi co mi wolno a czego robić nie mogę....
Już jako dziecko "stawałam okoniem".
Wybrałam więc pełną odpowiedzialność za swoje wybory...rezygnując jednocześnie z "przywilejów kadrowiczki".

Nie muszę chyba pisać, jak bardzo cieszyłam się kiedy na około 10 kilometrów przed metą dogoniłam "kadrowiczkę".

Ale nie o tym miało być...
Miało być o miłych wspomnieniach i moim charakterku..
To normalne...że zwycięzców się nie ocenia, że na nich spada cały splendor, to z nim przeprowadza się wywiady..
Ledwie zdążyłam przekroczyć linię mety...podszedł do mnie pan Szaranowicz....dziś znany komentator sportowy.
Rozpływał się w zachwytach że w klasyfikacji open na tylu startujących(1506)zajęłam wysokie 67 miejsce.
Pytał o treningi o trasę biegu o sam bieg, o dzieci i męża...
Ostatniego pytania nie zapomnę nigdy...pan Szaranowicz pewnie również długo je pamiętał..raczej moją odpowiedź.
-Pani Mario...jedną z nagród jest weekendowy pobyt w hotelu Forum...można wiedzieć z kim pani go spędzi???
-Chyba nie z panem...odpaliłam..
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wypaliłam to do mikrofonu....i "poleciało" w eter...
Pan Szaranowicz się zarumienił a kibice na stadionie wybuchnęli śmiechem....
Sam sobie winien...sam dopytywał o męża...
Drugie...zajście miało miejsce w hotelu...Forum(to dawna nazwa) bo właśnie tam w 8 osób nocowaliśmy w 2- osobowym pokoju i...i zwyczajnie zostaliśmy na tym przyłapani.
Pokojówka stwierdziła, że za dużo "ciuchów" w pokoju jak na dwie osoby i powiadomiła szefostwo.
Wracamy uradowani do hotelu...prosimy o klucz do pokoju...zamiast klucza dostajemy polecenie udania się do dyrektora...
-Coś nie tak...pytam(na pierwszą linię ustawiłam się ja z bratem..reszta czekała w ukryciu..przecież pokój dwuosobowy)
-Proszę do dyrektora....
Biorę więc swoje trofea...i idziemy na dywanik..
Nie czekając na to co powie dyrektor podziękowałam za ufundowanie nagrody jaką udało mi się wygrać...
-Jakiej nagrody...usłyszałam??
-Tej za pierwsze miejsce w maratonie..
-To Pani wygrała???
-Udało mi się wygrać...odpowiedziałam...
-W takim razie bardzo gratuluję. Miło nam niezmiernie, że zwyciężczyni tak wielkiego maratonu własnie u nas wybrała nocleg...
W takim razie....nie mamy o czy rozmawiać...
-Tak...zapytałam..
-"Przymknę" oko na to, że w pokoju 2-osobowym nocowało więcej osób....powiem więcej...ten nocleg ma pani gratis...

Nie śmiałam pytać, co miał dla nas przygotowane...

PS....muszę szczerze wyznać, że mój rozbrat z kadrą krótko trwał, albowiem w trzy tygodnie po Maratonie Pokoju w Budapeszcie "wylatałam" życióweczkę - 2.42.53..za którą to otrzymywałam 40 tysięcy stypendium(plus 40
zł dożywiania za każdy nie obozowy dzień).
No takiej kasie nie potrafiłam powiedzieć nie....dla porównania mój mąż zarabiał wówczas około 12 tysięcy zł.

A na fotce pomysłodawca maratonu Tomasz Hopfer:)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Krzysiek_biega (2013-01-08,11:22): Dobre z tym Szaranowiczem, ale ze mną byś tak łatwo nie miała:) Ja bym zaraz zaproponował kawę jak pani jest taka pewna, jak cieplej na żołądku to i serce mięknie...:)
snipster (2013-01-08,12:22): hehe :) cięty język i mistrzowska riposta ;)
paulo (2013-01-08,12:31): też jeszcze pamiętam Hopfera :) I znowu mnie zadziwiłaś płynąc pod prąd w czasach komunistycznych.
Marysieńka (2013-01-08,12:37): Krzysiek.....no na kawusię mnie się nie "złowi" :)))
Marysieńka (2013-01-08,12:37): Snipi.....no z wiekiem "łagodnieję", więc taka riposta Tobie nie grozi...hahaha:))
Marysieńka (2013-01-08,12:39): Pawle...a jak najszybciej sprawdzić co na początku rzeki...mam w swoim życiu...wiele takich przypadków, które wywołują zdziwienie a nawet niedowierzanie..u wielu osób:))
kudlaty_71 (2013-01-08,12:59): ...hmmm...pewnie Szaranowicz pamięta Twoją odpowiedź do dzisiaj ;)))...
Marysieńka (2013-01-08,13:26): Wojtku...może i pamięta, bo to były Jego początki....:))
Truskawa (2013-01-08,14:16): Bardzo lubie te wpisy Marysiu. Pisz. :)
Arkadiusz Trojan (2013-01-08,14:45): Cieszę się, że o tym piszesz. Piszesz i nadal tworzysz historię :)
darianita (2013-01-08,15:04): Fajna historia , uśmiałem się ...dawaj następny odcinek:)
dario_7 (2013-01-08,15:08): Wspaniałe chwile, przyjemnie się czyta, a co dopiero było przeżyć!!! Cieszę się, że nie tylko ja czasem po uszach obrywam od Marysieńki! :D
PW (2013-01-08,15:56): kolory Ci wyblakły na tym zdjęciu? ;)
Marysieńka (2013-01-08,17:23): Iza....jak miło z Twojej strony:))
Marysieńka (2013-01-08,17:25): Arku...a ja cieszę się, że mam co wspominać...:))
Marysieńka (2013-01-08,17:26): Darek....i ja uśmiecham się wspominając tamte zajścia:))
Marysieńka (2013-01-08,17:28): Dareczku.....Ty obrywasz ode mnie po uszach??? No popatrz...mamy zupełnie inne odczucia..ja uważam, że jestem dla Ciebie...zbyt pobłażliwa....hahaha:)))
Marysieńka (2013-01-08,17:29): PW....a co powiesz na to, że na tej fotce tylu kibiców co na meczu piłki nożnej....:))
renia_42195 (2013-01-08,22:57): Bieganiem można wszystko załatwić ;) Nawet nocleg za darmo :) Gratki Marysieńko :)))
jacdzi (2013-01-09,08:48): Kapitalne wspomnienia. Dzieki.
Marysieńka (2013-01-09,09:01): Reniu...wstyd przyznać...ale zdarzało mi się to wykorzystywać....ale nie tak często jak nasi politycy immunitet...ja za swoje "grzeszki" brałam pełną odpowiedzialność:))
Marysieńka (2013-01-09,09:02): Jacku....dzięki....mam w zanadrzu jeszcze kilka takich "po biegowych" wspomnień:))
Admin (2013-01-09,09:12): Cała Marysia :-)
Marysieńka (2013-01-09,09:17): Kochany Adminie....wiesz coś na ten temat prawda???? hahahaha:))
Maria (2013-01-09,11:32): Eh,Marysia chętni bym poczytała takie wspomnienia w wersji książkowej:)
bartus75 (2013-01-09,12:40): mało komu zazdroszcze czegoś ... ale Tobie zazdroszcze wspomnień biegowych których ja nie mam :) mogę się podzielić tylko wspomnieniami z wyjazdów np. do Zakopanego podczas których to przez 2 tygodnie nie wychodziliśmy z knajp a góry widzialem tylko na obrazku .. to były czasy :P
Marysieńka (2013-01-09,14:14): Maria....może kiedyś zabiorę się za spisywanie....ale kto zechce wydać takie tam wspominki "wiejskiej baby"??? :))
Marysieńka (2013-01-09,14:15): Bartus....sorki ale tych wspomnień akurat Tobie nie zazdroszczę, chyba nie muszę pisać dlaczego prawda??? :))
irko58 (2013-01-09,15:17): Marysia! Na prawda pomyśl o książce. Super pomysł "Maratonka PRL"
Maria (2013-01-09,18:29): O to się nie martw,może jakaś inna "wiejska baba" albo "dziad" albo "wiejske stowarzyszenie"?;)
jann (2013-01-10,07:27): Pamietam te czasy: Tomka Hopfera, Stadion 10 lecia, Hotel Forum i nawet aparat Zorka u tego gościa z tyłu na zdjęciu. Łza się w oku kręci to wszystko już tylko historia , na szczęście Marysiu jesteś Ty z tymi wspaniałymi wspomnieniami a przed nami jeszcze trochę kilometrów do przebiegnięcia. Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie.
Marysieńka (2013-01-10,07:59): Irenka.....Ty też miałabyś o czym pisać:))
Marysieńka (2013-01-10,07:59): Jotka....ale musisz wiedzieć, że pierwszy(o ile takowy będzie)egzemplarz na dokładkę z imienną dedykacją "słono" będzie kosztował...hahaha:) A tak całkiem serio...miło wiedzieć, że byłbyś zainteresowany:))
Marysieńka (2013-01-10,08:01): Maria.....kto wie...może zabiorę się za spisywanie wspomnień....wiejskiej "dziewuchy"..pełnej kompleksów...która za sprawą sportu w pewną siebie babeczkę się przeobraziła:))
Marysieńka (2013-01-10,08:05): Jan...Jedną z wielu nagród jakie a zwycięstwo otrzymałam, był również aparat fotograficzny.....mam go do dziś...(muszę zajrzeć jak się nazywa), który w tamtych czasach krocie kosztował...od ręki mogłam go sprzedać(i to za sporą sumkę)..tylu chętnych amatorów fotografowania chciało stać się jego właścicielem...ale nie sprzedałam....:))
irko58 (2013-01-10,09:51): Marysia!!! Mam mam o czym pisać. Dużo było kuriozalnych zdarzeń !!! ;-)))
Marysieńka (2013-01-10,10:00): Irena....chyba właśnie dlatego, że były takie niepowtarzalne warte wspomnień...:))
henry (2013-01-10,12:50): Ponieważ w tym czasie były stypendia, kadrowe i obozy to i wyniki były lepsze.
Marysieńka (2013-01-10,17:10): Henry....wszystko co piszesz prawda, ale ja ze względu na to że byłam mamą dwójki szkrabów na obozy kadrowe jeździłam tylko wówczas kiedy stawiano mi ultimatum...te obozy to również jeden z warunków z jakimi trudno było mi się pogodzić:)) Chyba nie sądzisz, że jak dwa razy w roku byłam na obozie to dlatego lepsze wyniki osiągałam...Nie wiem jak z innymi ale w moim przypadku było odwrotnie...myśl o dzieciach jak sobie radzą czyniła, że nie zawsze na dobre te obozowe treningi wychodziły mi:))







 Ostatnio zalogowani
Jorgen P..
08:21
Admirał
08:19
Stonechip
08:12
jarecki112
07:51
platat
07:50
Admin
07:48
cinekmal
07:34
mieszek12a
07:20
ula_s
07:08
szydlak70
06:45
Etiopczyk
06:34
Leno
06:23
shymek01
05:36
42.195
05:25
Łukasz S.
05:03
lordedward
00:02
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |