Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
107 / 193


2012-10-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Obiegłem wyspę Jersey (czytano: 2248 razy)

 

Podobno podróże kształcą, podróż na wyspę Jersey jak najbardziej uświadomiła mi ile w tym przysłowiu jest prawdy. Mniej więcej we wrześniu planowałem pobiec jakiś maraton 7 października, pierwotnie zakładałem pobiec w Zagrzebiu, ale w międzyczasie szukałem jeszcze innych maratonów i zobaczyłem że w tym terminie są jednocześnie 4 maratony w Wielkiej Brytanii. Zacząłem sprawdzać każdy z nich po kolei i przy pomocy kolegi widzę że Jersey to wyspa należąca do Wielkiej Brytanii położona 35 mil od
wybrzeży Francji (wcześniej nie wiedziałem o jej istnieniu). Tak więc zacząłem zbierać jak najwięcej informacji na jej temat. Począwszy od próby dotarcia na wyspę, samoloty nie pasowały gdyż w poszukiwaniu odpowiedniego lotu musiałbym 12h czekać na przesiadkę w Londynie (tak to jest jak kupuje się bilet na ostatnią chwile, z dużym wyprzedzeniem przesiadki są z godzinną przerwą w locie..) Ale zaciekawiła mnie oferta jednego z przewoźników który raz w tygodniu organizuje tam wyjazdy oraz przesyłki, wyjazd w piątek, powrót w niedzielę po 17-tej. Czyli przyjeżdżam w sobotę rano, zdążę zobaczyć wyspę i jeszcze zaraz po maratonie wrócić. Koszt 1000pln w dwie strony z Wrocławia w tym bilet na prom i obiad.

Próbowałem też nawiązać korespondencję i prośbę o przydzielenie bezpłatnego numeru startowego z racji moich dobrych wyników, po dwóch pismach pozostałem bez odpowiedzi, w tej sytuacji nie wiedziałem czy jest sens jechać skoro nie jestem nawet na liście startowej. Na 5 dni przed wyjazdem kolega wpadł na pomysł by wysłać list z poczty konta gmail, gdyż z wp - często listy na zagraniczne serwery idą na spam, trafił w sedno, bo z konta gmail odpowiedź przyszła pozytywna po 15 minutach!! mało tego
gdybym napisał do nich wcześniej to dostałbym hotel i zwrócili by podróż, ale przecież pisałem, tylko czy moja wina że nie odczytali listu który zapewne od dwóch tygodni jest nie odczytany w koszu...Tak więc w euforii zacząłem szybko załatwiam sprawy związane z wyjazdem, gorzej było z moim zdrowiem....

Maraton jednak nie był mi chyba pisany, jak zatuszowałem problem z zębami, to nagle okazało się że kontuzja zbliża się wielkimi krokami, miałem niemiłosierny ból łydki, postanowiłem ostatnie 2-3 dni nic nie biegać, w dniu wyjazdu w trybie expresowym zamówiłem sobie masaż i tutaj popełniłem kolejny błąd. Zwykle przed taką wizytą powinienem zgolić włosy na łydce, owszem podgoliłem, ale za słabo i w efekcie po godzinnym mocnym masażu na nodze, na drugi dzień pojawiły się krosty ropne poprzez podrażnione cebulki włosków. Efekt był taki że wprawdzie ból w miejscu kontuzjowanej łydki zniknął, ale pojawił się nowy, który nie dał mi w nocy spać i miałem problem ze zginaniem nogi. Podroż z Wrocławia trwała nieco ponad dobę co znacznie odczułem ale o tym później. Miałem jeszcze wcześniej nieco obawy co do promu, gdyż jak się okazało bardzo często z powodu złej aury promy są opóźnione lub odwołane nawet na cały dzień. Bywało że w trakcie rejsu, kapitan zadecydował o nawrocie, czy też w lutym tego roku poprzez duży sztorm, nie wytrzymało zabezpieczenie na plandece i 17 aut runęło jak zabawki do Oceanu...!!! Na szczęście mimo deszczu nie było dużych fal i bezpiecznie dopłynęliśmy do brzegu, w oddali widziałem już rozbite namioty pod organizacje biura zawodów. Czyli od portu miałem jakieś 4 minuty zaledwie drogi.

Po zweryfikowaniu w biurze zawodów udałem się do hotelu. Wcześniej nie robiłem żadnej rezerwacji. W samym centrum nie ma możliwości doszukać się hotelu za mniej jak 100 funtów, ale wystarczy ujść 15 minut marszem od centrum by doszukać się hotelu za 40 funtów-do jednego z takich właśnie hoteli docieram. Tutaj też napotykam na problemy z bariera językową, o ile udało mi się otrzymać klucze i opłacić za pokój, to nie mogłem się dogadać co z bagażami skoro następnego dnia mam maraton i chciałbym
gdzieś je przechować. Po 15 minut łamanego języka okazało się że recepcjonistka jest Polką, że też od razu mi o tym nie powiedziała:)

Tak więc dogadałem się że bagaże po opuszczeniu pokoju mogę zostawić w specjalnym schowku i po przyjściu się przebiorę i odbiorę bagaż. Idąc do pokoju przytaknąłem na warunku, i pojawił się kolejny problem, Tu wszystko było inne. Po podróży wypada się odświeżyć, będąc pod prysznicem nie potrafiłem uruchomić kranu, w zlewie z kolei było tak że były dwa oddzielne krany, z prawej ciepła woda, z lewej zimna i tym samym nie mam tak jak u nas możliwości regulacji na wodę letnią czy też odpowiednią
dla naszego organizmu. Tak więc musiałem znowu poprosić dziewczynę z recepcji o przyjściu pod prysznic, ba musiałem się z powrotem ubrać, bo żeby nie pomyślała sobie że mam niecne zamiary w stosunku do niej - nie znając dziewczyny a proponuje jej prysznic..:)

Okazało się że za słabo przekręciłem pokrętłem, ale wytłumaczyła cierpliwie jak załączyć lodówkę, telewizor i radio. Problemu jednak się nie pozbyłem w feralnym hotelu. Po godz 19-tej schodząc na dół chciałem zobaczyć miasto nocą, ale w międzyczasie zobaczyłem że recepcja jest nieczynna, dalej wczytuje się w godziny otwarcia i patrzę że jutro czyli w niedzielę czynne w godz 10-16tej !!! czyli jak? Opuszczamy pokój do 10.30, i nie ma komu oddać kluczy, oczywiście domyślam się że klucze pozostawiamy w drzwiach, ale co z moim bagażem. Napotkałem innego Polaka który cierpliwie mnie wysłuchał i zaproponował żebym miał bagaże przygotowane do wyniesienia, zamknął pokój i spokojnie poszedł na maraton, a on zgłosi ten fakt z rana recepcjonistce. Ile jeżdżę to jeszcze nie spotkałem się z czymś takim w hotelach gdzie recepcja ma wyszczególnione godziny otwarcia. Ze śniadania też nie korzystałem gdyż w niedziele posiłek wydawany był po 10-tej, zresztą dodatkowo płatny (12 funtów)

Dzień poprzedzający bieg wypadało by pobiegać, ale cały dzień mocno padało, do tego wiatr skutecznie zniechęcał do wyjścia na trening, do tego boląca łydka (krosty) spotęgowały moją niechęć. Z pasta paty nie korzystałem bo 12 funtów to nie jest mało żeby wydać na małą porcję makaronu. Wiedziałem że jest jakiś gościu deklarujący biec na 2:20 w maratonie, więc nie będzie łatwo. Chodząc w sobotę trochę po sklepach widać było nie chęć do Polaków, przekonałem się o tym mając na sobie bluzę identyfikacyjną naszego Teamu maratonypolskie.pl. Będąc w jednym ze sklepów nie wpuścili mnie do wnętrza jednej z galerii, po czym zrobiłem zakup w tym sklepie dwóch artykułów i widząc że jednak nie jestem z tym co kombinują (może kojarzą nas ze złodziejami), zostałem przeproszony i zaproszony do dalszego oglądania i w ramach zadość uczynienia zaserwowano mi jeszcze kawę. Nie mniej pozostałe witryny sklepowe oglądałem już w innym przebraniu, szukałem też sklepu dla biegaczy i wierzycie że na takiej wyspie nie ma ani jednego sklepu!!
Wszedłem do największego sklepu sportowego na wyspie i nie było w nim żadnego obuwia dla biegaczy!!! 100 tysięcy mieszkańców i nie ma możliwości rozwoju w tym kierunku. Trzeba popłynąć promem do Francji, wydać 28 funtów na bilet by natknąć się na Decathlon...

Niedziela 7 października. Wstaje o 7-mej czasu miejscowego i za dwie godziny start do maratonu. Jem 4 kromki chleba, biorę z sobą żel, pakuje bagaże po czym je pozostawiam. Zakładam chip, numer startowy i w drogę. Zapowiada się dobra pogoda, przede wszystkim bez deszczu. ok 630 osób zarejestrowanych na maraton. Robię po 3 dniowej przerwie rozgrzewkę i pierwsza porażka, mięśnie są zwiotczałe, jakby powietrze z nich spuścił, może zastygłem czy jak, z krostami u łydki lepiej, ale przy zginaniu nogi nadal je czuję. Po ok 2km i 4 rytmach czuje się lepiej, ale nadal to nie jest to. Interesuje mnie tylko podium. Tuż po starcie trzymam się pierwszej grupy. Pierwsze 2-3km płasko, ale bardzo kręte, następnie bardzo długie podbiegi cięgnące się do 10km, oznaczenie trasy w milach. Biegniemy w piątkę w tym trzech ciemnoskórych zawodników. Na mniej więcej ósmym kilometrze puszczam, bo zwyczajnie tempo biegu pod górę jest dla mnie za mocne, 6 mila w 34.30 (czyli ok 36minut dycha) Następnie wypłaszczenie trasy ale z kolei jest bardzo dużo zakrętów, które skutecznie powodują że gubię jakoś rytm (przy moim wzroście i brak rozwoju w młodości na bieżni zakręty nie są moją dobrą stroną), tracę motywacje widząc że jestem piąty. Postanowiłem iść na wynik w granicach 2:31-32. Bujna roślinność na wyspie skutecznie zasłaniała widoki i nawet nie byłem w stanie wiele z tego zobaczyć. Przebiegaliśmy m.in. wokół lotniska i przez ZOO. Do półmetka asfalt, w dalszej części droga szutrowa prawie aż do mety. Na 4km przed metą awansuję na 4 miejsce. (Szkoda że były tylko 3 nagrody). Co ciekawe ostatnią mile pokonywałem w tempie 6.15 i na 26 mili miałem czas
2:31.40-czyli jak analizowałem wynik końcowy powinien być 2:32 - no może 2.33 z małym hakiem, przy czym trasa była dłuższa myślę ok 500m i na mecie przybiegłem z czasem 2:35.02. Żadnego medalu - dosłownie nic, okazało się że medale dawali wraz z koszulką przy depozycie-tym samym nie mieli możliwości sprawdzić kto faktycznie ukończył maraton. Masaże i posiłek był, ale dodatkowo płatny, w sumie dobre rozwiązanie bo po co zawyżać wpisowe, lepiej je pomniejszyć, a wtedy uczestnik sam ma wybór na co ma ochotę. W biurze organizacyjnym poznałem Polkę która na stałe tutaj już jest. Zostałem zaproszony na poczęstunek do pięcio - gwiazdkowego hotelu dzięki czemu ostatnie godziny mojego pobytu na wyspy przebiegły w miłej atmosferze i czas do 17-tej szybko zleciał

Wyniki mężczyzn
1 Tomas Abyu ETH 2:24.43
2 Ben Gamble GBR 2:26.45
3 Peter Tucker GBR 2:31.11
4 Krzysztof Bartkiewicz 2:35.02

Zwycięzca Tomas Abyu w tym roku był piąty w Brighton z wynikiem 2:16.51, a życiówka 2:10.37 z Dublina gdzie był drugi (2007 rok), w półmaratonie ma rekord 1:02.50 (Newcastle 2007).

Pierwszy otrzymał 2000 funtów plus tysiąc za rekord trasy (poprzedni rekord 2:29.31), drugie miejsce 1000 i trzecie 750. Pierwsza kobieta wyrównała rekord trasy i tym samym sekundę zabrakło jej do specjalnego bonusu.

ABC dla zainteresowanych:
Jersey ma swoje funty, które mają równowartość funta Brytyjskiego, w sklepach można płacić każdym z funtów, jednak w Polsce w kantorach nie są akceptowany funty z Jersey i Polacy zwykle na Wyspie przelewają sobie pieniądze na konto dzięki czemu unikają problemów z wymianą
Maraton nie ma atestu, więc warto się zastanowić nad celem takiego przyjazdu
Warto przyjechać znacznie wcześniej żeby uniknąć dodatkowego stresy w przeprawie promowej
Jersey słynie głównie z wyśmienitych ziemniaków (podobno lepsze od naszych), oraz krów, której rasa występuje tylko na wyspie, i nie ma możliwości sprowadzenie ani wyprowadzenia z wyspy innej rasy. W tym roku odnaleziono na Wyspie skarb za czasów Juliusza Cezara wartości kilkadziesiąt milionów funtów, więc może warto zabawić się w takiego poszukiwacza:)
Podobno pracuje tu ok 4000 Polaków, przy czym liczba ta sięga nawet 15.000 w sezonie wiosennym kiedy jest zapotrzebowanie do zbierania ziemniaków. Sama wyspa ma ok. 100.000 mieszkańców

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


izamoskal (2012-10-09,13:15): Krzychu, oczywiście Twoją relację połknęłam jednym haustem. Świetnie się czyta (przyzwyczaiłam się już do stylu, w jakim piszesz), ale na wyspę nie pojadę. W Limassol było znacznie lepiej :)
izamoskal (2012-10-09,13:16): No, nie napisałam najważniejszego : GRA-TU-LA-CJE !!!
Marysieńka (2012-10-09,13:28): Krzysiu....jesteś niesamowity:)))
Krzysiek_biega (2012-10-09,14:42): Dzięki Iza, Ci co z kolei mają styl, nie potrafią się tak rozpisać żeby ich relacja była na tyle ciekawa by zainteresować mnie:) Chciałem napisać na tyle dokładnie, by czytelnicy umieli podjąć odpowiedni wybór czy warto się tam wybrać...:)
Krzysiek_biega (2012-10-09,15:36): Następny maraton przewiduję już w najbliższą niedziele w Poznaniu, mam zlecenie żeby poprowadzić zawodnika jako pace maker na 2:33-to już jest wyzwanie







 Ostatnio zalogowani
FEMINA
15:00
andre 84
14:39
arco75
14:27
biegacz54
13:58
AleCzas
13:34
akaen
13:20
kostekmar
13:19
tomsudako
12:59
stanlej
12:50
Hoffi
12:38
raczek1972
12:21
fit_ania
12:04
conditor
11:50
Kapitan
11:35
bolitar
11:29
42.195
11:15
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |