Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [29]  PRZYJAC. [86]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
robaczek277
Pamiętnik internetowy
FunOfRun

Jacek Będkowski
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Łowicz
43 / 197


2012-08-22

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Trail des Fantomes (czytano: 1840 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: www.sport-events.be/new/trail-des-fantomes

 

Ja i Pawel jako pierwsi Polacy zaliczylismy belgijski trail na 50 km.
W 2012 roku odbyla sie trzecia edycja ultradystansowego biegu gorskiego “Trail des Fantomes” w Belgijskich Ardenach a dokladniej w La-Roche. W tej edycji do wyboru mielismy bieg na 25 km (800m D+) lub 50 km (2400m D+). Cala trasa biegu to jedna petla prowadzaca po bezdrozach Ardenskich gor (98% off-road) z ciekawymi akcentami jak przeprawy przez rzeke czy tez bieganie miedzy drzewami, zaroslami. Jak podaje organizator ukonczenie tego biegu daje 1pkt kwalifikacyjny do prestizowego biegu Northface Ultra Trail Mont Blanc. Udalo mi sie znalesc klasyfikacje trudnosci trasy biegow gorskich Beneluxu i w skali 1-4 ten bieg dostal 4. Jak do tej pory Polacy nie startowali w tym biegu dlatego ja i Pawel bedziemy pierwszymi Polakami, ktorzy sprawdza sie na tej imprezie. Dodatkowo dla mnie bedzie to debiut w biegu gorskim a drugi start w biegu ultra. Jak do tej pory bieglem tylko raz w Kaliszu w biegu Swietojanskim od Zmierzchy do Switu. Byl to moj bardzo udany debiut bo udalo mi sie wygrac caly bieg i nie duzo braklo do ustanowienia rekordu biegu jesli chodzi o ilosc przebiegnietych “km” (bieg na czas).

W pierwszej edycji w 2010 roku zwyciezca 50 km trasy potrzebowal 4:55:15 na jej pokonanie, a pierwsza kobieta 6:32:10. W 2011 roku troszke wolniej pobiegli panowie, pierwszy zawodnik na mecie pojawil sie po 5:00:26 a pierwsza kobieta po 5:26:06. Jak widac panowie 5 min wolniej a panie ponad godzine szybciej.

Ja trafilem na ten bieg dosc przypadkowo. Dowiedzialem sie o nim od znajomego biegacza, ktory wybieral sie na ten bieg (Marco). 2012 rok to moj “ultra” rok pomyslalem ze to bedzie dobre przetracie przed docelowym startem w Kaliskiej setce (20/10/2012). Szybko namowilem mojego przyjaciela Pawla i razem w trzech mielismy zmierzyc sie z tym wymagajacym biegiem. Podekscytowany moim debiutem w “ulicznym ultra” postanowilem powalczyc na moim pierwszym biegu gorskim. Nie wiedzialem czego sie spodziewac ale jak to mowia “do odwaznych swiat nalezy”. Nie mialem nic do stracenia a fajnie byloby podtrzymac dobra tradycje. Cztery tygodnie przed startem nabawilem sie kontuzji i nie trenowalem przez 3 tygodnie, dlatego moj start byl zagrozony ale udalo sie pobiegac troszke przez ostatni tydzien przed biegiem dlatego postanowilem sprobowac. Do La-Roche dojechalismy w Sobote tak aby miec czas na zapoznanie sie z okolica, odebrac pakiet startowy i poczuc atmosfere biegu. Na liscie startowej bylo ponad 600 osob (oba biegi) ale tylko 198 startowalo na 50 km. W biurze zawodow nie bylo kolejek bo i nie bylo co odbierac. Pakiet strtowy skladal sie z numeru startowego i 4 agrafek. Tak ubogiego pakietu w Polsce sie nie spotka dlatego Polacy nie nazekajcie bo za granica na nic nie mozna liczyc. Dodatkowym atutem byla mozliwosc odebrania pakietu startowego w dniu zawodow od 5:50 – 6:30 rano. Bieg na 50 km rozpoczynal sie o 7 rano to nie musielismy tak wczesnie zrywac sie na nogi. Na starcie byllismy godzine wczesniej i dowiedzialem sie ze moj kolega Marco nie pobiegnie 50 km bo boi sie goraca i zmienia start na 25 km. My z Pawlem postanowilismy nie odpuszczac. Ja dodatkowo chcialem powalczyc o jak najlepsza lokate dlatego ustawilem sie w pierwszej lini i od samego poczatku pobieglem z czolowka. Bylo nas 12-u ktorzy sie oderwalismy od reszty stawki i tak zaczela sie nasza walka na trasie. Moje oczkiwania szybko zweryfikowala trasa biegu. Czolowa 10-ka szybko wyrwala do przodu a ja zostalem sam. Walczylem na trasie praktycznie do 9 km na ktorym pojawilem sie po 45 min. Takie zabojcze tepo zrobilo swoje i na pierwszym przepaku (13.4 km) pojawilem sie po 1:25 min. Szybko uzupelnilem wode w butelkach, ktore trzymalem w rekach i pobieglem dalej (nie mialem zadnego plecaka, bidonu tylko male butelki z woda w rekach). Od okolo 17 km juz umieralem i myslalem zeby dostac sie tylko do nastepnej stacji z woda na 24 km, tam chcialem zakaczyc moj bieg bo nogi mnie juz tak bolaly od zbiegow ze mialem bardzo duze problemy z poruszaniem sie. Na tym punkie dogonil mnie Pawel, ktorego sporo zostawilem na poczatku. Tylko dzieki niemu poszedlem dalej. Teraz to juz bylo chodzenie przerywane wolnych biegiem. W takich agoniach zblizalem sie do kolejnego przepaku na ktorym mialem definitywnie zakaczyc bieg. Stacja z woda miala byc na 33 km ale jak sie okazalo byla na 35 km. Przy przerwaniu biegu na tym etapie musialem czekac na samochod ktory zabierze mnie na mete ale dopiero po zamknieciu punktu dlatego postanowilem isc dalej. Jeszcze szedlem z Pawlem przez jakies 2 km ale poczulem ze wracaja mi sily i zaczalem biec. Temperatura osiagala juz jakies 38-39 *C a ja jakims cudem mialem sile biec. Chyba przeszedl mi kryzys i odpoczalem po tym zabojczym jak dla mnie poczatku. Po dobiegnieciu do ostatniego przepaku (44 km) szybko napelnilem butelke z woda i poszedlem na trase. Tam czekala na nas ogromna wspinaczka. Myslalem ze umre ale jakims sposobem wdrapalem sie na szczyt. Pozniej to juz tylko walka na zbiegu z bolem az do znaku “This is the last 1 km”. Tak bardzo sie ucieszylem ze juz tak blisko. Zostal mi jeszcze jedna przeprawa przez rzeke i ostatnie 500m biegu do mety.

Na mecie szok bo nie dostalem zadnego medalu, spiker nie powiedzial ze wbiegam bo byl zajety rozmowa ze znajomymi, tatalna olewka ale nic sobie z tego nie robilem, zatrzymalem stoper a na nim 7:21:53. Czas slaby ale trasa byla bardzo techniczna, praktycznie nie bylo plaskich odcinkow, bardzo duzo podbiegow, stromych wejsc (wliczajac wejscie po lancuchach), 3 przeprawy przez rwaca rzeka, sciezki, krzaki, i ten upal, prawie 40 *C. Na koniec oddalem numer i poszedlem odebrac podkoszulke. Po tym zostala mi juz tylko kojaca kapiel w rzece. Jak juz odpoczywalismy to siedzac w cieniu dalej sie pocilem i nie wiem jak ja to zaliczylem w takim upale i na takiej trasie. Bardzo sie ciesze ze dotarlem do mety choc byl to moj najtrudniejszy bieg. Jeszcze nigdy tak szybko nie chcialem zejsc z trasy i ciesze sie ze zaliczylem go do konca bo to byla walka z moja glowa i super trening mentalny na nastepny ultra. Ja jeszcze nie jestem gotowy na takie bieganie po gorach ale jak ktos lubi bardzo techniczna trase to do La-Roche warto pojechac. Jak widac bedzie co poprawiac w nastepnych edycjach, jesli nie ja to moze ktos inny.

Zwyciezca 50 km Trail-u zostal Steven Pauvels w czasie 4:56:39

Ja bylem na 60 pozycji na 138 ukaczonych z czasem 7:21:53 (dodam ze ostatnio zrobilem 89 km w 7:12:00, prawie 40 km wiecej w podobnym czasie, to pokazuje jaki byl ten trail).
Pawel Pruszkowski, drugi Polak byl 77 z czasem 7:43:39

Moi znajomi z Holandii pobiegli tylko 25 km
Simone Heestermans 4:10:29 (240 / 373)
Marco Heestermans 4:35:20 (303 / 373)

Jak widac zona pokonala meza.
A na zdjeciu ja na ostatniej przeprawie przez rzeke, gdzie zostalo juz tylko 500 m do mety (ten z podniesionymi rekoma w bialej podkoszulce).



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


marcin m. (2012-08-23,10:50): ...tak± zrobiłe¶ "reklamę" temu biegowi, że przecież wiesz dokładnie, że jest niewiele osób w Polsce, które by się podjęły wyzwania :o) wcze¶niej wystarczy zerkn±ć na Twoje wyniki i już jeste¶my z powrotem na ziemi : o) p.s. naprawdę nie dawali medali???!!! :o/
robaczek277 (2012-08-23,11:13): Jesli chodzi o pakiet startowy i medale to nigdzie w PL tak nie ma. Tak jak pisalem w pakiecie byl numer i agrafki a na mecie tylko podkoszulka jak sie pokazalo numer startowy. Zadnych medali nie bylo a co najlepsze zwyciezcy zamiast pucharow dostali piwo 0.7L
marcin m. (2012-08-23,11:28): ...tyle godzin na nogach w męczarniach i tylko piwo 0,7 ??? ...nie! ...jednak rezygnuję! ;DD
heyday (2012-08-23,23:08): Jacek, ja zgubiłem w±trobę dwa razy podczas Maratonu Gór Stołowych :) Brawo, za ukończenie pomimo przeciwno¶ci losu! A swoj± drog± to waleczno¶ci Ci nie brak, gratki.
robaczek277 (2012-08-24,07:41): Dzieki Krzysztof, teraz dopiero za spokojnie doceniam ten trail bo juz na samym poczatku mialem bardzo duzy kryzys ale walczylem do konca. Ciesze sie bo to byla dobra lekcja pokory. Myslalem ze juz jetsem zaprawiony biegacz a ten trail pokazal mi jakie duze mam braki (podbiegi i zbiegi) i pozwolil popracowac nad psychika co w biegach ultra jest b. wazne. Jeszcze duzo lekcji mnie czeka ale "ucze sie szybko"
kidd (2012-08-28,10:13): Na 30km powiedziałem sobie: nigdy więcej,teraz nie mogę doczekać się następnego takiego startu.Fajny bieg,trudna,ale ciekawa trasa.Mnie wykończyły zbiegi.Chciałbym wystartować raz jeszcze i pobiec poniżej 5:30. Jacek,pomimo,że drug± połówkę praktycznie tylko przeszli¶my,to bieg ten był dla mnie dobrym przełamaniem po długiej przerwie i zastoju.Wczoraj przebiegłem 20km po lesie,z błotem,piaskiem i podbiegami i nawet nie czułem zmęczenia po treningu.
robaczek277 (2012-08-28,11:09): Ciesze sie ze wracasz do formy to bede mial z kim biegac a moze to ja bede Ciebie gonil niedlugo, uwazaj na siebie :-)







 Ostatnio zalogowani
Januszz
12:52
saul
12:43
xaildx
12:40
conditor
12:33
vixcredo@gmail.com
12:14
stanlej
11:45
marekwroc
11:25
rokon
11:25
Admin
11:20
marynarz
10:56
GriszaW70
10:43
camillo88kg
09:41
kos 88
09:22
biegacz54
09:18
scianka
09:16
kostekmar
08:57
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |