Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [99]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Mijagi
Pamiętnik internetowy
Z pamiętnika "młodego" biegacza

Wojciech Krajewski
Urodzony: 1974-02-15
Miejsce zamieszkania: Piła
193 / 427


2011-07-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
500 km do nieba (czytano: 1923 razy)

 

Jest takie powiedzenie: "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". W lipcu i sierpniu u nas w Polce obowiązuje trochę inne: "Wszystkie drogi prowadzą do Częstochowy", bo wakacyjne miesiące zarezerwowane są dla pielgrzymek. Pieszo, konno, na rowerach, autokarami pątnicy zmierzają do Jasnogórskiej Pani. Są tez i tacy, którzy na Jasną Górę ... biegną. Biegną i to jak!!! Już od 22 lat tę formę pielgrzymowania wybrali sobie Kaszubi z Bytowa z klubu biegowego GOCH. 500 km w pięć dni, codziennie po 100 km.
Zawsze pielgrzymowałem pieszo i zawsze wydawało mi się, że i tak to jest ekstremalny wysiłek, na jaki mnie stać. Jednak bieganie zmienia nastawienie do swego organizmu. Przesuwa granice możliwości. A że kocham pielgrzymować, szczególnie do tego cudownego miejsca w Częstochowie, to czemu nie? Czemu nie dołączyć do Kaszubów i nie pobiec z nimi? Już od grudnia bombardowałem Stasia, prezesa Gochów, prośbą o zgodę na przyłączenie się do 22 Pielgrzymki Biegowej. To miał być najważniejszy start w wakacje. Takie połączenie ducha i ciała. Modlitwa i bieg. Modlitwa w biegu. Czemu nie?
W końcu przyszedł koniec lipca i długo oczekiwany termin pielgrzymki. Dzień przed startem pakowanie (okazało się, że o wiele za dużo rzeczy zabrałem. Taki zbędny balast). 24 lipca pobudka o 4.30 i o 5.oo wyjazd do Bytowa. Na miejscu, w parafii św. Filipa Neri, już byli niektórzy zawodnicy-pątnicy. Pierwsze: "Cześć, cześć. Skąd jesteś?" itp. Pakowanie betów na samochód i na mszę św. Z racji swojego zawodu (jestem katechetą)"dostałem przydział" ministrancko-lektorski. Po mszy błogosławieństwo na drogę i uroczysty start. Rozpoczynając tę biegową pielgrzymkę nie wiedziałem jeszcze, jak wspaniałych ludzi na niej poznam, wspaniałych biegaczy. Moje bieganie przy ich wyczynach, to jeszcze przedszkole.
I zaczęło się. Pierwsze kilka kilometrów wspólnie. Na przedzie ks. Krzysztof Szary, nasz przewodnik i dobry duch pielgrzymki. My za nim. Wybiegliśmy z Bytowa i zaczęły się zmiany. Biegaliśmy po dwóch po 5 km. zmiana. Ja biegłem z Jarkiem z Solca, debiutantem jak ja. Pierwszego dnia pogoda dopisywała: słoneczko, ale nie za ciepło. Przebiegłem swoje i jeszcze dołożyłem "piątkę" więcej, i tak wyszło 30 km. Ta pierwsza setka naszej trasy, to było takie "badanie terenu". Trzeba poznać ludzi, bo większość biegnie po raz któryś tam i już się zna. Nie jest jednak źle. Szybko przechodzimy na "Ty", mimo że jestem jednym z młodszych, i zaczynają się normalne rozmowy. Etap kończymy z Tucholi, czyli jeszcze na Kaszubach. Na miejscu - ciepłe przyjęcie przez miejscowych. Na zakończenie dnia msza św. jak to na pielgrzymce i czas na nocleg. Mnie przypadło nocować u Darka Sicińskiego, znanego biegacza i organizatora tucholskiego Biegu św. Huberta. Nocuję ze "starszyzną": Zenkiem, Romkiem i Edkiem. W miłym rodzinnym towarzystwie czas mija szybko. Chłopaki opowiadają, a ja słucham. Szczególnie wtedy, kiedy zaczyna opowiadać Edek Dudek. Wstyd się przyznać, ale nic do tej pory nie wiedziałem o wyczynach sportowych Edka. Spartatlon i to kilkakrotnie (jako pierwszy Polak go ukończył i to na czwartym miejscu), ultramaraton Hiroszima-Nagasaki i tak dalej i tak dalej. Edziu opowiada, a ja coraz bardziej otwieram usta i słucham i chłonę te opowieści. I coraz bardziej jestem dumny, że mogę biegnąć z takimi fantastycznymi ludźmi. I, parafrazując słowa z Księgi Rodzaju: "tak upłynął dzień, wieczór i poranek pierwszego dnia" naszego pielgrzymowania. Na koniec pozdrowienia dla całej Tucholi, a szczególnie dla Darka i całej rodziny. A co było dalej, niedługo...

Zdjęcie: w Konstantynowie Łódzkim cała ekipa z władzami miejskimi i sympatykami

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


michu77 (2011-08-01,08:21): Też chciałbym kiedyś wziąść udział w corocznie organizowanej sztafecie z rodzinnego Namysłowa - na kresy wschodnie np. do Lwowa. W końcu rodzina pochodzi z tamtych stron ;) Powodzenia!
Mijagi (2011-08-01,08:52): Michu piękna idea, sam bym pobiegł w takim biegu. A wiesz, że z Poznania też biegli do Częstochowy? Przez trzy dni.
michu77 (2011-08-01,13:54): Tylko 3 dni? Mało... ;(
Mijagi (2011-08-01,13:57): To Biegnij z Bytowa - 5 dni. Ja, jak dożyję biegnę ponownie.
Mijagi (2011-08-03,15:57): Pidek, dzięki.
Edek (2011-08-05,21:52): Brawo Wojtek ! Fajnie że zdecydowałeś się napisać o tej Wspaniałej Najstarszej Pielgrzymce Biegowej!!! Pozdrawiam !
Mijagi (2011-08-05,22:01): Edziu, nie mogłem nie napisać!! ! Czekam na Twoją książkę!!!
Mijagi (2011-08-05,22:02): Edziu, bo takich wspomnień jak twoje, jeszcze nie słyszałem.







 Ostatnio zalogowani
shymek01
19:32
biegaczPL
19:20
benfika
19:18
skuzik
19:11
keemun
19:06
Justyna
18:49
tete
18:44
Deja vu
18:36
kruszyna
18:32
pbest
17:51
jacek wąsik
17:51
Stonechip
17:41
puchaczszary
17:27
a.luc
17:07
rezerwa
17:01
42.195
16:55
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |