Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

W.Brytania, 16 maja 2014, 12:00, 1696/165945
Krzysiek_biega
Krzysztof
Bartkiewicz
Steve Way - ważył 100kg, a obecnie jest najlepszym setkowiczem na świecie!

LINK 1: STRONA INTERNETOWA STEVE WAYA
LINK 2: ARCHIWUM: ZAGRANICA - W.BRYTANIA



W cieniu prawdziwej plejady gwiazd, jaka stanęła na starcie tegorocznego Maratonu Londyńskiego, jako trzeci na metę spośród reprezentantów Wielkiej Brytanii wbiegł niejaki Steve Way z czasem 2:16:27. Kibice na całym świecie rozemocjonowani walką w czołówce, zwycięstwem Wilsona Kipsanga, dalszą lokatą Mo Faraha, nie domyślając się pewnie kim jest ten biegacz w żółtej koszulce i jak fascynująca historia za nim się kryje.

Aby poznać Steve Way"a i docenić to czego obecnie dokonuje, należałoby sięgnąć wiele lat wstecz. Podczas, gdy jego koledzy w latach szkolnych wygrywali lokalne zawody, cieszyli się sportem i rywalizację, zdobywali kolejne puchary i medale bohater tego artykułu palił papierosa za papierosem, miał bardzo poważną nadwagę, a jak sam wspomina podstawę jego wyżywienia stanowiły "fast foody". Przechodząc w dorosłe życie znalazł, zdawałoby się wymarzoną dla siebie, pracę, w której całe dnie spędzał w pozycji siedzącej za biurkiem.

Jednak w 2006 roku nieco przerażony swoim wyglądem, zdrowiem i stylem życia, które wciąż ulegały degradacji bez żadnego przygotowania postanowił zmierzyć się z biegiem maratońskim w Londynie. Jak relacjonowały wtedy brytyjskie dzienniki wyglądał jak "wielka góra tłuszczu podskakująca obok wytrenowanych klubowych biegaczy". Jak na debiut jednak jego czas na mecie okazał się zaskakująca dobry (3:07), a sam Steve, wbrew wszelkim oczekiwaniom uznał, że bardzo spodobało mu się to doświadczenie.

Od tego momentu w życiu Way"a zaczęły dziać się zdumiewające rzeczy. Maratoński debiut wywarł na nim tak wielkie wrażenie, że już wkrótce z pochłaniającego „fast foody” pulchnego pracownika biurowego stał się biegaczem przemierzającym na treningach ponad 100 mil tygodniowo (ok 160 km). Progres, jaki nastąpił w jego wynikach i rekordach życiowych jest wręcz szokujący. Już 2 lata później w 2008 roku pobiegł 2:35 i jako pierwszy z Brytyjczyków zameldował się na mecie maratonu w Nowym Jorku. W 2012 roku wyśrubował swój rekord na 2:19:04.

Podczas gdy cała elita afrykańskich biegaczy, a także inni reprezentanci Wielkiej Brytanii, jak choćby Scott Overall w noc przed maratonem w Londynie spali w luksusowych warunkach w Tower Hotel, Steve spał w przyczepie kampera swojego kuzyna.

Los, a szczególnie ten sportowy pisze jednak niewiarygodne scenariusze - następnego dnia na ulicach Londynu, w okolicach 38-ego kilometra biegu Steve wyprzedził Scotta Overalla, profesjonalnego klubu biegowego Blackheath & Bromley tym samym wskakując na podium w klasyfikacji reprezentantów Wielkiej Brytanii.

Co stoi za jego sukcesami? Co sprawia, że podobnie jak Yuki Kawauchi, Steve Way pracując na pełny etat cały tydzień od godziny 9 do 17 wciąż poprawia swoje wyniki nie tylko w maratonach, ale i w biegach ultra, gdzie w biegu na 100 kilometrów z czasem 6:19:20 pobił rekord Wielkiej Brytanii i wskoczył do TOP10 w klasyfikacji All Time?

Jak przyznają ludzie z jego otoczenia decydującym czynnikiem jest tu niezwykła wręcz determinacja, upór i ciężka praca jakimi niezmiennie od wielu lat wykazuje się Steve. On sam, który zajął się sportem dopiero w wieku 33 lat nie mając wcześniej nic wspólnego nawet z jakimkolwiek szybszym ruchem, teraz w przygotowaniach do startów pokonuje tygodniowo nawet ponad 200 km. Podczas pracy, gdy tylko nadejdzie czas przerwy na lunch, Steve zakłada buty biegowe i rusza na 10-kilometrową przebieżkę. Po powrocie do domu wychodzi na drugi trening - tym razem dłuższy. Do tego dodaje regularne ćwiczenia ulepszające stabilizację i siłę mięśni, dba o dietę i odpowiednią ilość snów. Mimo sporego już doświadczenia jakie za nim stoi, potrafi godzinami przeszukiwać internet czytając przeróżne opracowania dotyczące treningu biegowego. Lubi potem eksperymentować, włączając nowe elementy w swój reżim treningowy.

Nie jest bowiem typem zawodnika lubiącego monotonię i schematy. Regularność i ogromna determinacja w dążeniu do celu to jego wizytówki, a jako, że Steve w lipcu kończy 40 lat, jego sylwetka może być inspiracją dla tych, którzy na drodze do sukcesów sportowych wciąż szukają wymówek w stylu "jestem na to za stary", "nigdy wcześniej nie biegałem."

Zwieńczeniem i niezwykłym finałem tej historii jest wiadomość z dnia wczorajszego: Steve Way został zakwalifikowany do drużyny Anglii na Igrzyska Wspólnoty Narodów.

"Jeszcze nigdy nie byłem z siebie tak dumny, to najdonioślejsza chwila mojego życia" - powiedział wczoraj w wywiadzie dla lokalnego dziennika Bournemouthecho. "Szczerze mówiąc, wciąż jestem w szoku. To jest właśnie ten moment w życiu, gdy marzenia się spełniają - tym właśnie jest dla mnie to powołanie."

Stało się to możliwe dzięki decyzji Mo Faraha i Chrisa Thompsona, o skoncentrowaniu się na zawodach na bieżni. Naturalną koleją rzeczy zwrócono się więc do Steve Way"a z powołaniem na Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej. Zapytany o przygotowania do maratońskiego wyzwania na tej imprezie, jakie go czeka już 27 lipca, Steve odpowiedział: "Za mną bardzo udany występ i rekord życiowy w maratonie londyńskim, oraz rekord Wielkiej Brytanii w biegu ulicznym na 100 kilometrów. Wierzę, że moje przygotowania póki co są wobec tego najlepsze z możliwych."

"Wiele ciężkiej pracy jeszcze przede mną, zawsze gdy przygotowuję się do jakiegoś startu, zakładam nowy rekord życiowy i jest to dla mnie myślą przewodnią przez wszystkie dni i tygodni prowadzące do startu." - dodał. "Teraz już wiem, że marzenia, nawet te pozornie najodleglejsze naprawdę się spełniają i z tą myślą mam zamiar stanąć na starcie Igrzysk Wspólnoty" - zakończył

Poniżej zestawienie rekordów życiowych oraz progresu Steve Way"a, zaczynając od jego maratońskiego debiutu w 2006 roku

2006- 3:06 (bez przygotowania)
2008 – 2:35:12 New York
2009 – 2:25:00 London
2010 - 2:19:38 London
2011 – 2:19:39 London
2012 - 2:19:04 London
2013 – London nie ukończył (kontuzja)
2014 – 2:16:27 London

Rekordy życiowe

5 km - 14:57
10 km - 30:55
21.1 km - 66:10
42.2 km - 2:16:27
50 km - 2:53:41
100 km - 6:19:20

Biegi ultra:

Italy - IAU World Cup 50k – 2:53; 41 – 1 miejsce
Sweden- Stockholm 100k – 6:40;14 – 1 miejsce - debiut
Kent-UK National 100k - 6:19:20 – rekord Wielkiej Brytanii (ulica) –1 miejsce (TOP 10 World ALL TIME BEST 100k)



Komentarze czytelników - 29podyskutuj o tym 
 

GiganT

Autor: GiganT, 2014-05-17, 08:18 napisał/-a:
Mało tego. Był jedynym grubasem ze wszystkich startujących, czym zwrócił na siebie uwagę wielu brytyjskich mediów:

Cytat:
Jak relacjonowały wtedy brytyjskie dzienniki wyglądał jak "wielka góra tłuszczu podskakująca obok wytrenowanych klubowych biegaczy"

 

marianzielon

Autor: marianzielonka, 2014-05-17, 09:38 napisał/-a:
Też na początku czytałem to jako brednie ale po chwili refleksji doszedłem, ze my zbytnio patrzymy na swoje marne wyniki jako na coś ekstra bo zrobione sporym wysiłkiem. Czyta się takie artykuły jak ten sprzed kilku tygodni o półmaratonie w Japonii gdzie chyba 300 osób przebiegło poniżej 1:05, o ile się nie mylę i człek zmienia zdanie i szczęka opada. Niektórzy mają geny, do tego dochodzi ciężka praca, kilka myków treningowych i daje rade. Co by się pisało kilka lat temu gdyby ktoś zrobił artykuł o Barbarze Szlachetce. Kto obecnie jest wstanie biegać tyle co ona. Prawdę mówiąc kto nawet z największą przeszłością sportową, jest w stanie w kilka lat dojść do takiego czasu na 100km, a on jednak doszedł, a to że późno zaczął, to kiedyś słyszałem że jest atutem bo nie ma się wyj... organizmy wyeksploatowanego treningami z młodości.

 

GrandF

Autor: GrandF, 2014-05-17, 11:25 napisał/-a:
Zaskakujące w tej dyskusji jest pojmowanie wyników 3:06 - 2:16, gdzie ten pierwszy czas jawi się jako zaporowy, a 2:16 to jakby już oczywistość w przypadku kogoś posiadającego predyspozycje. Znane są przypadki ludzi, którzy bez przygotowania łamali 3h, pierwszy z brzegu Sławek Sztejter (PB 2:24), zupełnie z marszu wystartował w Maratonie Pokoju kończąc go w 2:56.

 

lukasz85

Autor: lukasz85, 2014-05-17, 18:41 napisał/-a:
Czy owy Sławek ważył 100kg i jadał fast-foody, nie grał w piłkę nożną, siatkówkę, hokej itp. Nie uprawiał sportu żadnego rozumiem.
Nie mowa tu o przygotowaniu do maratonu ale o żadnym przygotowaniu do biegu.
NIEMOŻLIWE

 

macgar

Autor: macgar, 2014-05-17, 20:30 napisał/-a:
jak się czyta takie historie to ciężko uwierzyć. Wydaje się nierealna. Ale czy aby faktycznie nie patrzymy wielokrotnie przez pryzmat swoich możliwości? Ktoś ma predyspozycje, ktoś nie ma.

 

Krzysiek_bie

Autor: Krzysiek_biega, 2014-05-17, 22:58 napisał/-a:
Ja o ile pamiętam w swoim pierwszym klasycznym maratonie ok 3.08, i PB 2:23:)

Wprawdzie nie byłem grubasem ale do swoim wyników doszedłem sam, bez żadnego trenera, bez wypasionego sprzętu i bez obozów:)

 

adamus

Autor: adamus, 2014-05-17, 23:48 napisał/-a:

4:19 w debiucie, 2:59 PB. i też grubasem nie byłem:))

A tak na poważnie; ile ważył nasz bohater w dniu debiutu ???
100 kg czy już jednak mniej ??

 

krunner

Autor: krunner, 2014-05-18, 00:00 napisał/-a:
Wiem, że są osoby, które praktycznie bez treningu lub po krótkim 1-3 miesięcznym treningu są w stanie pobiec 10K poniżej 40 minut.
W debiut w maratonie w 3:06 przy takiej nadwadze, bez treningu - NIE WIERZĘ. Facet czegoś nie dopowiada, albo mija się nieco z prawdą.
Wierzę w taki debiut na jesieni po przepracowaniu wiosny i lata, ale to co innego, prawda :)
pozdr.

 

wookesh

Autor: wookesh, 2014-05-18, 09:44 napisał/-a:
Ja w swoim debiucie po 4 miesiącach od rozpoczęcia biegania zrobiłem 3h;06min we Wrocławiu ale nie mogę powiedzieć że się nie przygotowywałem bo zrobiłem chyba z kilkanaście 20-30 km wybiegań ,

 

carington25

Autor: carington25, 2014-05-19, 13:30 napisał/-a:
Jak się czyta tego typu historie, to można dostać kompleksów… Bo ja po TRZECH LATACH regularnych treningów, zszedłem z 5.40 na 5.08 w maratonie i z 1.15 na 0.53 na dychę…:/ Oczywiście można powiedzieć, że gdybym trenował 2 razy więcej (100 a nie 40, 50 km tygodniowo) i „zrezygnował ze wszystkiego na P”, może było by 4.08 i 0.43… Tylko szczerze mówiąc po co??? Jak widać że „genu zwycięzcy” w kwestii biegania nie mam, więc poniżej 2.50 w maratonie i 0.35 na dychę nie zejdę, choćbym się zes… A i tak jest dobrze, bo dzięki bieganiu schudłem ponad 20 kg:)) , w związku z czym w wieku 36 lat mam (ODPUKAĆ!) zdrówko i formę 18 latka:)) I dzięki temu mogę sobie od czasu do czasu na piwko czy goloneczkę pozwolić, co czynię, bo zawodowy sportowiec czy model to już ze mnie jak widać nie będzie…;) :)

 


















 Ostatnio zalogowani
krunner
01:53
andreas07
00:22
a.luc
23:46
stanlej
23:44
rolkarz
22:40
LukaszL79
22:26
kubawsw
22:20
BOP55
22:02
szakaluch
21:41
przemcio33
21:28
troLek
21:20
Deja vu
21:19
eldorox
21:11
Seba7765
21:08
chris_cros
21:05
Stonechip
20:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |