Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

24 wrzesnia 2012, 19:37, 1503/101656
onitsza
Kasia
Bulicz-Kasprzak
Od biegania do pisania




Jest chłodny wrześniowy ranek. Trochę po szóstej rano. Leśna droga powinna być pusta o tej porze, tymczasem gawędzą na niej dwie osoby: Pan Grzybiarz i ja.

– A ten pies to się nie męczy, jak tak z panią biega? – pyta ciekawie Pan Grzybiarz.
– Nie. Ona lubi biegać.
– A jaka to rasa?
Zaskoczona tym pytaniem Sora podnosi swój płowy, absolutnie kundlowaty łebek.
– Abisyński pies pasterski – odpowiadam żartobliwie za mojego psa.

Pan Grzybiarz bierze to całkowicie na poważnie.
– To on pewnie musi tak biegać, nie?
– No. Jak się nie rusza, to tyje.
– Jak my wszyscy – śmieje się Pan Grzybiarz.
Życzymy sobie miłego dnia i każde z nas rusza w swoją stronę.


Odkąd biegam, odbyłam już z tysiąc podobnych pogawędek. Ludzie się dziwią, czasem podziwiają, często nie rozumieją. Też tak miałam. Cztery lata temu o tej porze w ogóle nie biegałam. A mimo to postanowiłam wziąć udział w Maratonie Warszawskim. Powód? Obiecali dać mi medal. Mój syn bardzo potrzebował prawdziwego medalu, takiego metalowego ze wstążką, żeby podnieść prestiż wyścigów samochodowych, które odbywały się w jego pokoju. A ja staram się być dobrą matką.

I dlatego w pewien wrześniowy poranek stanęłam na starcie maratonu i przez prawie siedem godzin niestrudzenie podążałam do celu. Trochę truchtałam, trochę biegłam, trochę pełzłam. Kiedy mijałam linię mety, jako jedna z ostatnich (i tak mi zostało do dziś), poczułam coś dziwnego. Trudno to opisać, niesamowite uczucie, taka bezgraniczna euforia. Wiedziałam jednak, że aby ją w sobie utrzymać, muszę biegać. Nie ma wymówek, ważniejszych rzeczy, złej pogody. Z przyjemną regularnością co drugi dzień zakładam buty i pędzę w las.

Czy jestem biegaczką? Pewnie, że tak! Choć raczej z tych powolnych.

No dobrze – ktoś powie – ale co to wszystko ma wspólnego z tym, że napisałam książkę? Bez biegania moja powieść nigdy by nie powstała. Z tego prostego powodu, że wcześniej działałam chaotycznie. Sport nauczył mnie, że jeśli coś ma się udać, trzeba to robić systematycznie. Na bieg składają się kroki, na książkę słowa. Tylko regularne stawianie jednego za drugim prowadzi do mety.

Pablo Picasso powiedział kiedyś, że do stworzenia czegoś potrzeba samotności. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić doskonalszej samotności od tej, która jest udziałem długodystansowca. Jeśli dodać do tego idealne dotlenienie mózgu, to efekt jest taki, że z każdego wybiegania przynoszę całe mnóstwo pomysłów. Można powiedzieć, że moje książki powstają na treningu, w domu je już tylko zapisuję.

Bieganie wpłynęło na moje życie. Przyniosło rzeczy przykre, takie jak kontuzje i dziura w budżecie, spowodowana przez kolejną parę butów. Ale dało mi też mnóstwo rzeczy wspaniałych. Przede wszystkim serdecznych przyjaciół z biegowych ścieżek, kilka medali, masę satysfakcji, poprawę samopoczucia. I co bardzo ważne: dzięki bieganiu napisałam książkę. To od lat było moim marzeniem, ale myślałam, że nim już pozostanie, bo wydawało mi się bardzo trudne w realizacji. Po przebiegnięciu maratonu nie ma już rzeczy trudnych. Maratończyk wie, że teraz może wszystko.

Moja debiutancka powieść „Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna” właśnie trafiła do księgarń. Książka, którą zobaczycie na półkach to skutek uboczny mojego biegania. Wam wszystkim życzę podobnych, niezwykłych „skutków ubocznych”.

Kasia Bulicz-Kasprzak



Komentarze czytelników - 9podyskutuj o tym 
 

Autor: Ryszard N, 2012-09-24, 22:16 napisał/-a:
Droga Kasiu, gratuluję. Mam jednak pytanie, czy ta książka to aby także dla mnie,... Koty lubię, miłosnym uniesieniom ulegam co raz rzadziej a jeżeli już to obiektem jest moja wnuczka lub znajomy psiak,... Poszukam w księgarni i pewnie nawet kupię.
Pozdrawiam :-)

 

jacdzi

Autor: jacdzi, 2012-09-24, 23:11 napisał/-a:
Wlasnie zamowilem w Merlinie.

 

renia_42195

Autor: renia_42195, 2012-09-25, 00:31 napisał/-a:
A ja najpierw zobaczę w księgarni tę książkę - szczerze ten fragment mnie nie zachwycił i w ciemno nie będę kupować.

 

onitsza

Autor: onitsza, 2012-09-25, 08:58 napisał/-a:
Dziękuję za zainteresowanie:-)
Książka adresowana jest do kobiet. To taki ocieplacz jesiennych wieczorów.
Wyjaśniam również, że ten artykuł nie zawiera fragmentów powieści. Bo wbrew pozorom nie o nią tu chodzi. Chciałam się raczej podzielić z Państwem osobistym zachwytem nad tym, jakie cudowne rzeczy może przynieść człowiekowi bieganie :-)

 

jacdzi

Autor: jacdzi, 2012-09-25, 09:38 napisał/-a:
Zupelnie nie przeszkadza mi to ze adresatem ksiazki sa kobiety. Przeczytam i wyraze swoja opinie. Co do biegania mam podobne odczucia, szczegolnie jako " powolniak" delektujacy sie atmosfera biegow i gronem biegowych przyjaciol. A treningi to swietna okazja do rozmowy z samym soba lub przemyslenia kolejnego tekstu.

 

Paweł II Yaz

Autor: Paweł II Yazomb, 2012-09-25, 12:17 napisał/-a:
Kupiłem bez wahania, ten krótki książkowy tekst. Rozbawił mnie i tyle :> Kupuję tę książkę, bo jakże inaczej zrozumieć kobiety, kiedy unika się wszystkiego, co ich dotyczy? :>

 

Autor: Ryszard N, 2012-09-25, 12:37 napisał/-a:
Paweł, czy Twoja żonka czyta te wpisy,...? Myślę że robisz sobie plusy dodatnie,...:-)

 

Autor: Ryszard N, 2012-09-25, 20:26 napisał/-a:
Kasiu, ależ większość, dokładnie tak jak Ty interpretuje Twój wpis. :-)))

 

ciupurek

Autor: ciupurek, 2012-09-26, 17:16 napisał/-a:
Renia strasznie poważna ;)

 


















 Ostatnio zalogowani
romangla
21:00
tete
20:56
Stonechip
20:55
Admirał
20:52
42.195
20:29
entony52
20:24
Namor 13
20:06
golus3
20:05
TomekSz
19:52
StaryCop
19:36
KKFM
18:40
kubawsw
18:24
janusz2602
18:17
hajfi1971
18:07
biegacz54
17:48
przemekf20@wp.pl
17:40
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |